Donald "Lepper" Tusk idzie na NBP
Treść
Nie udało się kiedyś przewodniczącemu Samoobrony Andrzejowi Lepperowi, może  teraz uda się Donaldowi Tuskowi. Premier najwyraźniej zainspirowany pomysłami  lidera Samoobrony planuje sięgnąć po pieniądze, które ponoć skrywa gdzieś przed  wszystkimi Narodowy Bank Polski. Szef Gabinetu Politycznego Premiera Sławomir  Nowak zagroził nawet, że jeżeli bank centralny spróbuje ukryć przed rządem swój  zysk, to rząd będzie chciał ustawowo wymóc przekazanie tego zysku do budżetu  państwa. Większość obywateli słuchających premiera i jego współpracowników  zapewne nawet nie wie, że NBP do niczego siłą zmuszać nie trzeba. Zgodnie z  obowiązującym prawem Narodowy Bank Polski ma obowiązek przekazania do budżetu  państwa niemal całego swojego zysku. 
Premier Donald Tusk dwoi się i  troi, aby propagandowo, obronną ręką wyjść z przygotowywanej przez rząd podwyżki  podatków. W czwartek dowiedzieliśmy się od premiera, że kluczowe dla uratowania  obywateli przed przyszłorocznym zwiększeniem danin publicznych będzie  przekazanie przez Narodowy Bank Polski tegorocznego zysku, szacowanego przez  Ministerstwo Finansów nawet na 10-14 miliardów złotych. A szef Gabinetu  Politycznego Premiera Sławomir Nowak postraszył na antenie TVN24, że jeżeli NBP  po dobroci tych pieniędzy nie odda, to rząd przygotuje ustawę, która wymusi taką  decyzję na banku centralnym. To o ewentualne wsparcie dla tej ustawy rząd  wystąpił do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Kilkanaście miliardów złotych  stanowiłoby poważny zastrzyk pieniędzy do budżetu. Gdyby te miliardy  rzeczywiście istniały. Rząd doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ma żadnych  przeszkód, aby zysk banku centralnego trafił do budżetu państwa, wręcz  przeciwnie, zgodnie z ustawą o NBP część zysku trafia do budżetu. 
5 proc.  przekazywanych jest na fundusz rezerwowy - na pokrycie strat NBP z lat  ubiegłych, a 95 proc. trafia do kasy państwa. I tak faktycznie jest, gdy bank  centralny notuje zysk.
Winny jest prezydent i NBP 
Szef  Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki powiedział wczoraj, że prezydent rozmawiał  już z prezesem NBP Sławomirem Skrzypkiem. Według Kownackiego, sytuacja z zyskiem  NBP jest jasna. - Prezydent nie ma tu nic do rzeczy. Jeżeli powstaje zysk w NBP,  to 95 proc. przechodzi do budżetu. Jeżeli nie będzie tego zysku, to nie będzie  czego wpłacić - powiedział Kownacki. 
Skoro zysk zgodnie z obowiązującym  prawem trafia do budżetu, to w czym w takim razie problem widzi premier Tusk? A  w tym, że nie ma innego pomysłu na uratowanie budżetu państwa niż podwyższenie  podatków, a w perspektywie zbliżającej się kampanii prezydenckiej głębsze  sięgnięcie do kieszeni obywateli byłoby politycznym samobójstwem. Dlatego  wygodniej jest, zamiast tłumaczyć się przed wyborcami z własnych dokonań, knuć  intrygi, mające przekonać społeczeństwo, że winny podwyżki podatków jest  prezydent - bo nie robił tego, co rząd kazał albo "zły" NBP, który ponoć ukrywa  gdzieś jakieś pieniądze. Przed paroma laty ukrytych miliardów w NBP szukał  Andrzej Lepper. Kownacki przypomniał, co wtedy na te poszukiwania odpowiadał  ówczesny szef NBP Leszek Balcerowicz: "Zysk Narodowego Banku Polskiego nie  podlega politycznym negocjacjom i Narodowy Bank Polski nie dopuści do druku  pustych pieniędzy". - Jest dalece skrajną nieodpowiedzialnością ze strony rządu,  że domaga się, aby NBP wystawił na ryzyko rezerwy walutowe Polski, stabilność  złotego, po to, aby pan premier mógł się chwalić jakimiś rzekomymi osiągnięciami  - dodał Kownacki. O ówczesnych zapędach Leppera można było ze strony Platformy  Obywatelskiej usłyszeć, że mamy do czynienia z zamachem na gwarantowaną przez  Konstytucję niezależność banku centralnego. Zresztą takimi samymi głosami  oburzenia, jeszcze parę lat temu, środowisko PO reagowało niemal na każdą,  najdrobniejszą krytykę prezesa NBP. A gdyby premier rządu zrobił to, co teraz  robi premier Donald Tusk, niechybnie oskarżony zostałby przez Tuska i spółkę o  zamach na niepodległość Polski. Od tamtej pory sytuacja wyraźnie jednak się  zmieniła. Prezesem NBP przestał być guru polityków Platformy - Leszek  Balcerowicz, a to chyba okazał się warunek wystarczający, żeby PO miała już  niezależność NBP w "głębokim poważaniu".
Księżycowe prognozy  Rostowskiego 
W zeszłym roku NBP zysku nie osiągnął i dlatego w tym roku  do budżetu państwa nie trafi z banku centralnego ani złotówka. Z komunikatu  banku centralnego wydanego po zapowiedzi premiera o sięgnięciu po miliardy  zysków z banku centralnego wynika, że i w tym roku NBP zysku raczej się nie  spodziewa. Według Skrzypka, jest za wcześnie, by już rozstrzygać, jaki wynik  osiągnie w tym roku NBP. - Jeżeli będzie to możliwe i wynik finansowy banku  będzie na odpowiednim poziomie, Narodowy Bank Polski przeznaczy część zysku na  wsparcie budżetu w tych ciężkich czasach - mówił Skrzypek.
Ministerstwo  Finansów już jednak oczekuje, co wyraziło w specjalnie wydanym komunikacie, że  zysk NBP wyniesie kilkanaście miliardów złotych. 
- Szacunki ministra  Rostowskiego są księżycowe. Zysk, jeżeli w ogóle będzie, to bardzo mały. Może to  być kilkaset milionów, ale nie ma mowy o 10 czy 13 miliardach złotych - ocenia  prof. Andrzej Kaźmierczak ze Szkoły Głównej Handlowej. Zdaniem Kaźmierczaka,  mówienie dzisiaj o zysku NBP to jednak dzielenie skóry na niedźwiedziu. W  znacznej części zysk banku centralnego uzależniony jest od wahań kursu złotego,  które są dość znaczne. - Zysk ten możemy liczyć na koniec roku i do jego  wyliczenia przyjmuje się kurs z tego dnia. Dziś nie wiemy przecież, jaki on  będzie. Odnoszę wrażenie, że minister Rostowski wyliczył, ile mu będzie w  budżecie brakowało i wymyślił, że ta różnica ma pochodzić z zysku NBP - dodał  prof. Kaźmierczak.
Resort finansów wyjaśnia, że te wyliczone przez resort  kilkanaście miliardów złotych NBP zamierza przekazać na "rezerwę na pokrycie  ryzyka zmiany kursu złotego do walut obcych". Według ministerstwa, nie ma  potrzeby obciążania tą rezerwą wyniku NBP. 
Rezerwa, która nie osiągnęła  jeszcze pełnej ustalonej wysokości, dlatego dochody NBP w pierwszej kolejności  trafiają na jej uzupełnienie, została utworzona w 2006 r. na wniosek ówczesnego  prezesa NBP... Leszka Balcerowicza. Środki z rezerwy mają chronić złotego przed  skutkami ataków spekulantów. O wysokości rezerwy, biorąc pod uwagę ryzyko wahań  kursu, decyduje Rada Polityki Pieniężnej.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-07-11
Autor: wa
 
                    