Domachowska odpadła
Treść
Triumfatorka sprzed roku - Rosjanka Swietłana Kuzniecowa - odpadła już w pierwszej rundzie ostatniego w tym roku turnieju wielkoszlemowego - US Open. Przygodę z imprezą zakończyła także najlepsza polska tenisistka, Marta Domachowska. Swe 855. zwycięstwo w karierze odniósł natomiast Amerykanin Andre Agassi.
Agassi to legenda kortów i jeden z najznamienitszych zawodników w historii. Wczoraj rozpoczął zmagania w 59. turnieju zaliczanym do Wielkiego Szlema i ani przez chwilę nie było widać po nim 35 wiosen na karku i dopiero niedawno wyleczonej kontuzji pleców. Zagrał świetnie, błyskotliwie i pewnie - po godzinie i 9 minutach pokonał 6:3, 6:3, 6:1 Rumuna Razvana Sabau. Kolejnym rywalem Amerykanina będzie groźny i nieobliczalny - mający ponad dwa metry wzrostu i posiadający potężny serwis - Chorwat Ivo Karlovic. Ich pojedynek zapowiada się frapująco.
Do drugiej rundy awansowali także m.in. Hiszpan Rafael Nadal (nr 2.) oraz Argentyńczycy Guillermo Coria (8.) i Mariano Puerta (10.). Największą niespodzianką była porażka rozstawionego z "9" innego tenisisty z Argentyny, Gastona Gaudio, który przegrał z Amerykaninem Brianem Bakerem 6:7, 2:6, 4:6.
Zawiodła Marta Domachowska. Polka potwierdziła kryzys formy, w słabym stylu przegrywając 5:7, 5:7 z Shahan Peer z Izraela. Największe rozczarowanie sprawiła jednak Kuzniecowa. Obrończyni tytułu wczoraj pożegnała się bowiem z imprezą, ulegając - i to bezdyskusyjnie 3:6, 2:6 - swej rodaczce Jekaterinie Byczkowej. Świetnie zaprezentowała się za to inna rosyjska faworytka, rozstawiona z "1" Maria Szarapowa, która pokonała 6:1, 6:2 Greczynkę Eleni Daniilidou. Do drugiej rundy awansowały także Belgijka Kim Clijsters (4.), Amerykanki Serena (8.) i Venus Williams (10.) oraz Rosjanka Nadieżda Pietrowa. Żadna z tych pań (może poza Pietrową, która z Czeszką Evą Birnerovą wygrała 6:4, 6:4) nie napotkała na opór rywalek.
Na swój występ czekają natomiast nasi debliści: Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. W pierwszej rundzie spotkają się ze Słowakami Dominikiem Hrbatym i Michalem Mertinakiem.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2005-08-31
Autor: ab