Dokonuje się przełom świadomości
Treść
Z prof. Jerzym Robertem Nowakiem rozmawia Paweł Tunia Od wielu tygodni jeździ Pan po całej Polsce i wygłasza patriotyczne odczyty. Wczoraj w Aninie w sali parafialnej kościoła Matki Bożej Królowej Polski mówił Pan o książce "Strach" J.T. Grossa, dzielił się też Pan refleksjami na temat bieżącej sytuacji w Polsce. - Dotychczas łącznie odwiedziłem 37 miast, a wśród ostatnich, gdzie byłem, są Gorzów Wielkopolski, Szczecin, Kalisz (tu spotkanie otwierał ksiądz biskup ordynariusz Stanisław Napierała), ponadto Wieruszów koło Sieradza, Biłgoraj, Bytom, Bielsko-Biała, Końskie, Tomaszów Mazowiecki, Białystok, Siedlce, Zamość, Piotrków Trybunalski, Zduńska Wola, Lubań, Radomsko, a w najbliższych czterech dniach odwiedzę jeszcze Bełchatów, w niedzielę Lublin, a w poniedziałek Puławy. W tym miesiącu pojadę także do Poznania i Torunia. Na spotkania przychodzi dużo ludzi, nie ma spotkania mniejszego niż sto, dwieście osób, a są takie, gdzie przybywa ponad tysiąc osób, na przykład spotkania w Kielcach czy Bydgoszczy, Wrocławiu, czy nawet dwa tysiące, jak to było w Krakowie. W czasie spotkania w Aninie słuchacze bardzo żywo i przychylnie reagowali na Pana słowa, zwłaszcza gdy podnosił Pan problematykę antypolonizmu w Polsce i świecie... - Może nie wypada mi o tym mówić, ale nawet "Gazeta Wyborcza" przyznawała, że wielokrotnie w czasie spotkań bywały owacje na stojąco. Ale co jest znamienne, to fakt, że na 37 spotkaniach, mimo że zachęcałem do ewentualnych polemik z moimi poglądami, takiej próby nie było. Poza tym wzywałem pana Grossa i jego zwolenników do polemiki, byle tylko w obecności uczciwego sędziego, ale nikt na propozycję takiej debaty nie odpowiedział. Natomiast pod moim adresem kierowano fałszywe oskarżenia o antysemityzm - jednak nigdy nie padł konkretny zarzut dowodzący mego rzekomego antysemityzmu. Przykładem może być program Tomasza Lisa, który moim zdaniem skompromitował się w swojej audycji, a to, co podał na dowód rzekomego antysemityzmu, świadczyło o głębokim antykomunizmie - co bez trudu dostrzegli obecni w studiu. W swoich wykładach bardzo chętnie przytaczam postaci żydowskie, które występowały w obronie Polaków, ale są przemilczane. Chyba też nikt więcej razy ode mnie nie cytował postaci doktora Augusta Grabskiego z Żydowskiego Instytutu Historycznego, który już rok temu napisał miażdżącą recenzję o Tomaszu Grossie, około ośmiu stron tekstu - i ani jednego zdania pozytywnego o "Strachu" Grossa. Nigdy go nie cytują ani "Gazeta Wyborcza", ani "Polityka", ani "Trybuna" i nie dają mu wystąpić m.in. w telewizji TVN. Może go nawet skarcono za ten tekst, bo jako naukowiec uznał Grossa za fatalnego naukowo autora. Staram się zawsze wyszukiwać świadków, tych, którzy występują w obronie prawdy o Polsce - czy to będzie ze strony żydowskiej, niemieckiej, rosyjskiej, czy jakiejkolwiek innej, bo potrzebujemy przyjaciół. Żałuję, ale jest ich za mało. Zdaniem uczestników, Pańskie spotkania przyczyniają się do zmiany nastawienia licznych Polaków do swojej Ojczyzny, do pogłębienia znajomości jej historii. - Mam nadzieję, że wykłady prowadzą do mocnego przełomu świadomościowego. Cieszę się, że przychodzi coraz więcej młodych osób. Było to szczególnie widoczne w Zamościu, gdzie według wielu osób ponad połowa sali to byli młodzi ludzie. Walka o świadomość młodych jest szczególnie ważna. Myślę, że moje spotkania są istotne z tego punktu widzenia, że zmniejszają tę przewagę, którą mają siły kosmopolityczne w mediach elektronicznych i w takich tygodnikach, jak "Polityka", "Wprost", "Newsweek" czy w "Gazecie Wyborczej" i "Trybunie". Jeśli chodzi o liczebność spotkań, to początkowo sam byłem zaskoczony. Nawet w "Polityce" atakujący mnie autor określił je mianem: "triumfalna passa patriotyzmu". Ludzie widząc tłumy, nabierają odwagi i są zachęceni. Widzą, że apeluję do stanowczej obrony Kościoła, wartości chrześcijańskich i patriotyzmu. Powołam się tu na piękne zdanie księdza biskupa ordynariusza diecezji kieleckiej Kazimierza Ryczana z 1996 r., że chrześcijanie nie mogą być potulnymi owieczkami, oraz na to, że mamy wspaniałego Papieża walki w obronie chrześcijaństwa. Benedykt XVI, broniąc Kościoła po wybrykach na uniwersytecie La Sapienza, nie poszedł tam, ale potem odbyła się kilkusettysięczna manifestacja, która była wielkim triumfem wiary, zaangażowania chrześcijańskiego, gdzie przyszły setki studentów i wykładowców, również z La Sapienza. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-05-17
Autor: wa