Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Docenieni po latach

Treść

Medalami Zasłużony Kulturze Gloria Artis udekorowano wczoraj aktorów Teatru Rapsodycznego. Uroczystość odbyła się w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego. Wśród osób uhonorowanych odznaczeniem znaleźli się: Halina Królikiewicz-Kwiatkowska, Danuta Michałowska, Tadeusz Malak, Barbara Horawianka, Elżbieta Wojciechowska i Tadeusz Szybowski. Pośmiertnie medalami nagrodzeni zostali: twórca Teatru Rapsodycznego Mieczysław Kotlarczyk i Krystyna Dębowska-Ostaszewska.

- Jeśli dzisiaj możemy nadal grać Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Wyspiańskiego, jeśli dyrektorzy teatrów nie mają kłopotów, żeby obsadzić te dramaty młodymi aktorami, wykonawcami, to jest to niewątpliwa zasługa Teatru Rapsodycznego. Za to żywe dziedzictwo chciałabym wyrazić w imieniu zespołu naszej szkoły teatralnej głęboką wdzięczność - powiedziała dr Beata Guczalska z PWST. Wyjaśniając, dlaczego uroczystość odbywa się właśnie w PWST, zwróciła uwagę na związki łączące "Rapsodyków" z krakowską szkołą teatralną. Podkreśliła, że od ponad 50 lat studenci tej szkoły przedstawiają swoje dyplomy w sali przy ul. Warszawskiej 5, a ta sala była kiedyś sceną Teatru Rapsodycznego.
Medale wręczył Tomasz Merta, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, oraz Jan Kasprzak, rzecznik ministerstwa. Podczas uroczystości studenci krakowskiej PWST zaprezentowali fragmenty "Króla Ducha" Juliusza Słowackiego - poematu, który zainaugurował działalność Teatru Rapsodycznego w listopadzie 1941 roku. W imieniu nieżyjącej Krystyny Dębowskiej-Ostaszewskiej medal odebrał jej syn - Jacek Ostaszewski. Odznaczenie dla twórcy teatru Mieczysława Kotlarczyka przekazano na ręce jednej z dwóch jego córek - Anieli Pakosiewicz. - Cieszymy się, że wreszcie ciężka praca ojca, jego zmagania z tyloma przeciwnościami zostały docenione, szkoda, że nastąpiło to ponad 30 lat po jego śmierci i dopiero po 40 latach od likwidacji Teatru Rapsodycznego - powiedziała w imieniu rodziny wzruszona Aniela Pakosiewicz. - Czuję pewien żal, że potrzeba było aż tak wiele czasu, żeby ktoś docenił Teatr Rapsodyczny, to niepowtarzalne zjawisko w kulturze polskiej, z którego w tej chwili następne pokolenia czerpią, nawet nie zdając sobie sprawy, z jakich korzeni się ono wywodzi - dodał. Z kolei Danuta Michałowska mówiła: - Wszystko, co jeszcze nadal robimy w sztuce, zawdzięczamy przede wszystkim naszemu największemu koledze, Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II.
Małgorzata Bochenek
"Nasz Dziennik" 2007-11-08

Autor: wa