Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dobry wynik, słaba gra

Treść

Piłkarska reprezentacja Polski wygrała w sobotę w Rydze 2:0 z Łotwą, po bramkach Mirosława Szymkowiaka (36.) i Tomasza Kłosa (39.). Dzięki temu Biało-Czerwoni ciągle mają szansę na awans do finałów mistrzostw Europy w Portugalii. Podopieczni Pawła Janasa zajmują z 10 punktami trzecie miejsce w tabeli grupy 4. - za Szwecją, która w sobotę pokonała 5:0 San Marino i przewodzi w grupie, oraz Węgrami (11 pkt).
Polska: Jerzy Dudek - Tomasz Kłos, Tomasz Hajto, Jacek Bąk, Krzysztof Ratajczyk - Mariusz Lewandowski (68. Kamil Kosowski), Mirosław Szymkowiak (89. Tomasz Zdebel), Radosław Sobolewski, Jacek Krzynówek - Maciej Żurawski, Paweł Kryszałowicz (46. Marek Saganowski).
Obie drużyny rozpoczęły mecz w szybkim tempie i już po kilku minutach mogły paść bramki. W 3. minucie grecki sędzia liniowy spóźnił się z sygnalizacją spalonego i Prohorenkovs, w sytuacji sam na sam, zatrudnił po raz pierwszy Jerzego Dudka, który spisał się bez zarzutu. Trzy minuty później polski bramkarz nawet nie zareagował na mocny strzał Bleidelisa, który wcześniej łatwo ograł Ratajczyka. Na szczęście piłka po tym uderzeniu odbiła się od lewego słupka naszej bramki. Dla odmiany po kilkudziesięciu sekundach słupek bramki Łotyszy obił piłką Krzynówek, który z około 30 metrów egzekwował rzut wolny podyktowany za faul na Sobolewskim.
W grze polskiej drużyny raziła przypadkowość. Podopieczni Pawła Janasa często się nie rozumieli, niecelnie podawali, tracili piłkę. Nie potrafili sobie poradzić z agresywną grą w obronie gospodarzy, którzy kiedy tylko nadarzała się okazja, starali się stwarzać zagrożenie pod polską bramką. A trzeba przyznać, że akcje Łotyszy były dużo groźniejsze. W 16. minucie Szymkowiak z rzutu wolnego dośrodkował do Kryszałowicza, który nie zdołał jednak głową pokonać łotewskiego bramkarza Aleksandra Kolinki. Odbitą piłkę uderzał jeszcze przewrotką Żurawski, ale posłał ją wysoko nad bramką. Dwie minuty później znakomitą interwencją popisał się Dudek, broniąc mocny i precyzyjny - tuż obok lewego słupka - strzał Lobanovsa z około 20 metrów. A w polskiej drużynie ciągle panował chaos. Piłkę tracili Krzynówek, Kryszałowicz, Lewandowski, Szymkowiak, Ratajczyk... Zresztą lewy obrońca polskiej reprezentacji był do przerwy jednym z najsłabszych jej ogniw. W 26. minucie błąd Ratajczyka wykorzystał Verpakovskis. Mimo asysty Bąka podał piłkę do wbiegającego w pole karne Prohorenkovsa, a ten naciskany przez Sobolewskiego uderzył niecelnie. Kilkadziesiąt sekund później świetna akcja Łotyszy: Laizans wyłożył piłkę Prohorenkovsowi, który w doskonałej sytuacji strzelił obok prawego słupka. W 28. minucie błędu Olegsa Blagonadeżdinsa, podającego niefortunnie do swojego bramkarza, nie wykorzystał Maciej Żurawski, który przejął piłkę, ale jego strzał obronił Kolinko.
Osiem minut później Lobanovs 25 metrów od swojej bramki faulował Krzynówka. Świetnym strzałem z rzutu wolnego w prawy górny róg łotewskiej bramki popisał się Mirosław Szymkowiak, i Biało-Czerwoni objęli prowadzenie. W 39. minucie Łotysze przekonali się, że nie opłaca się faulować w bezpośrednim sąsiedztwie swojego pola karnego. Znów poszkodowany był Krzynówek, a przewinienie miało miejsce z prawej strony pola karnego przy linii bocznej boiska. Do piłki podszedł strzelec pierwszej bramki i dośrodkował na głowę Tomasza Kłosa, który mocnym uderzeniem w środek bramki podwyższył prowadzenie.
Jeszcze na trzy minuty przed przerwą Krzynówek ładnym strzałem z mniej więcej 30 metrów sprawił duży kłopot Kolince i wynikiem 2:0 zakończyła się pierwsza połowa.
Właściwie w tym momencie mógłby się już skończyć cały mecz, gdyż po przerwie nie wydarzyło się właściwie nic godnego uwagi - jeśli chodzi o wydarzenia sportowe. W 59. minucie Sobolewski i Lewandowski zostali brutalnie potraktowani przez niemogących się pogodzić z przegraną Łotyszy, a za faul bez piłki na tym drugim czerwoną kartkę otrzymał Jurijs Laizans. W ciągu następnych sześciu minut grecki sędzia Kyros Vassaras pokazał cztery żółte kartki dla zawodników obu zespołów - Lobanovsa i Rubinsa oraz Żurawskiego i Hajty.
Grający z przewagą jednego zawodnika podopieczni Pawła Janasa uznali w tym momencie, że jest już po meczu, i dopasowali się poziomem do dziesiątki Łotyszy. - Jestem zadowolony z wyniku, zdobyliśmy dwa ładne gole. Widać, że z meczu na mecz gramy coraz lepiej, nie wszystkie założenia taktyczne zrealizowaliśmy, ale Łotysze nie na wszystko nam pozwalali. Najważniejsze są trzy punkty, gramy dalej o awans - powiedział po meczu trener Paweł Janas. W środę kolejny mecz o wszystko. Zobaczymy, na ile pozwolą naszym piłkarzom Szwedzi...
Mieczysław Pabis
Nasz Dziennik 8-09-2003

Autor: DW