Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dobić gospodarkę, "ratując" klimat

Treść

Przedstawiciele 15 największych światowych gospodarek otrzymali zaproszenia prezydenta USA Baracka Obamy na forum poświęcone zmianom klimatycznym, jakie zaplanowano na 27-28 kwietnia w Waszyngtonie. Wezmą w nim w udział również przedstawiciele Unii Europejskiej oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych. Tymczasem forsowanemu przez nowego prezydenta USA planowi drastycznej redukcji emisji dwutlenku węgla oraz rozszerzenia systemu handlu emisjami sprzeciwiają się zarówno naukowcy, jak i kongresmani, argumentując, iż tego typu polityka może w efekcie doprowadzić do gospodarczej ruiny.

Grupa ekonomistów z Beacon Hill Institute bostońskiego Uniwersytetu Suffolk dokonała analizy ekonomicznej skutków rozszerzenia handlu emisjami, nie tylko przez Stany Zjednoczone, ale również Unię Europejską, w tym także Polskę. Jako efekt wprowadzenia systemu handlu emisjami eksperci wskazali zmniejszenie inwestycji w samych tylko 7 stanach USA szacunkowo o 1,5 mld dolarów oraz obniżenie poziomu zatrudnienia. Z wyliczeń Davida G. Tuercka, Alfonso Sancheza-Penalvera, Paula Bachmana oraz Michaela Heada wynika, że przy 100-procentowej sprzedaży emisji stany USA objęte programem Western Climate Initiative (WCI) mogą stracić 250 tys. miejsc pracy. Ekonomiści wskazują przy tym, że gdyby rząd wprowadził system opłat za handel emisjami, zysk z nich umożliwiłby zatrudnienie 140 tys. pracowników, co pozwoliłoby zminimalizować społeczne skutki klimatycznej polityki Stanów Zjednoczonych. Autorzy raportu zwracają uwagę, że zaproponowane środki walki z tzw. globalnym ociepleniem, w tym m.in. wprowadzanie bardziej "ekologicznych", ale droższych sposobów pozyskiwania energii, prowadzą poszczególne gospodarki do sytuacji utraty konkurencyjności wobec pozostałych regionów. "(...) branże, które zużywają relatywnie większą ilość energii, tak jak przemysł wytwórczy, przeniosą się do regionów poza WCI, zmniejszając regionalną produkcję" - napisali ekonomiści.
Ekonomicznie czy "ekologicznie"?
Tymczasem w wydanym przez Biały Dom oświadczeniu znalazł się zapis o wypracowywaniu międzynarodowego porozumienia w kwestii redukcji emisji gazów cieplarnianych. Problem jednak w tym - na co w zeszłym tygodniu zwrócili uwagę kongresmani oraz przedstawiciele gremiów sceptycznie nastawionych co do istnienia zagrożeń klimatycznych - że po pierwsze: głównymi emiterami CO2 są morza i oceany, po drugie zaś: na redukcję emisji gazów cieplarnianych do atmosfery nie chcą się zgodzić Indie i Chiny. Wydają się zatem uzasadnione obawy, że to właśnie te dwie azjatyckie potęgi gospodarcze staną się dzięki narzuconym przez kraje Zachodu restrykcyjnym normom emisji CO2 jeszcze bardziej konkurencyjne, co doprowadzi do upadku poszczególnych, "ekologicznych" gospodarek zachodnich. Być może zagadnienie to znajdzie się w agendzie zaplanowanego na 27-28 kwietnia szczytu w Waszyngtonie. W forum tym udział wezmą przedstawiciele Australii, Brazylii, Wielkiej Brytanii, Kanady, Chin, Unii Europejskiej, Francji, Niemiec, Indii, Indonezji, Japonii, Korei, Meksyku, Rosji, Afryki Południowej oraz Stanów Zjednoczonych.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-03-30

Autor: wa