Do premiera dotarło, że Stalowa Wola ma problem
Treść
Jeszcze na początku grudnia załoga z Huty Stalowa Wola skierowała do premiera Donalda Tuska list, w którym alarmowała, że sytuacja spółek hutniczych w tym mieście, zwłaszcza zbrojeniowych, jest dramatyczna. Odpowiedź jednak nie nadeszła, podobnie jak na kolejne pisma. W Stalowej Woli zagrożonych bezrobociem jest kilka tysięcy osób. Dziś w Warszawie ma wreszcie dojść do spotkania przedstawicieli zarządu Huty Stalowa Wola, związków zawodowych, prezydenta miasta i parlamentarzystów z szefem rządu. Problemy hutniczego zagłębia będą dyskutowane także podczas roboczego spotkania w Ministerstwie Skarbu Państwa. Pracownicy branży uważają, że jeżeli rząd w krótkim czasie nie podejmie skutecznych działań i nie pomoże polskiemu przemysłowi, kolejne zwolnienia są tylko kwestią czasu.
Ogólnopolski Krajowy Komitet Protestacyjny Przemysłu Obronnego i Lotniczego zdecydował wczoraj o ogólnopolskiej manifestacji, która odbędzie się 6 marca przed Sejmem i kancelarią premiera. - To protest przeciwko cięciom budżetowym narzuconym przez rząd Donalda Tuska i realizowanym przez MON, które doprowadzą do całkowitego upadku polskiego przemysłu obronnego
- powiedział nam Henryk Szostak, szef NSZZ "Solidarność" w Hucie Stalowa Wola i przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Protestacyjnego w Stalowej Woli.
Katastrofalną sytuację najlepiej widać w przedsiębiorstwach i spółkach skupionych wokół Huty Stalowa Wola. Huta została oflagowana, na bramach zawisły bannery z napisem "Pogotowie strajkowe". To protest przeciwko planowanym przez rząd ograniczeniom zamówień na sprzęt wojskowy, co wiąże się ze zwolnieniami. I hutnicze zagłębie, i produkcja wojskowa dla polskiej armii mogą być wkrótce poważnie zagrożone. W Centrum Produkcji Wojskowej HSW produkowane są m.in. wyrzutnie rakietowe Langusta, 55-milimetrowe nafaszerowane elektroniką armatohaubice Krab czy koparkoładowarki w wersji wojskowej. - To, z czym obecnie mamy do czynienia, przypomina uśpiony wulkan - stwierdza Szostak. - Problem kumuluje się w zakładach pracy. Mamy do czynienia ze skracaniem czasu pracy, wyrzeczeniami poszczególnych załóg, które ratują się przed natychmiastową falą zwolnień poprzez dobrowolne ograniczenia zarobków. Tymczasem z początkiem marca okaże się, z jaką siłą to wszystko eksploduje - dodaje.
Jak podkreśla Marek Cierpiał-Wolan, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Statystycznego w Rzeszowie, najgorzej sytuacja wygląda w przemyśle, gdzie zwłaszcza w grudniu ub.r. nastąpił gwałtowny spadek produkcji sprzedanej przemysłu. Potwierdza to upadek Zakładu Zespołów Mechanicznych w Stalowej Woli, gdzie spośród tysiąca zatrudnionych pracowników na bruku wyląduje ponad sześćset osób. - Wysoki udział eksportu w przychodach ze sprzedaży podkarpackich przedsiębiorstw, co jeszcze do niedawna było atutem regionu, w warunkach kryzysu staje się zmorą dla szeregu przedsiębiorstw - powiedział nam Cierpiał-Wolan. Z badań przeprowadzonych przez rzeszowskich statystyków wynika, że województwo podkarpackie ma najniższy wskaźnik nasycenia przedsiębiorczości w Polsce.
Kupujmy polski sprzęt
Sytuacja staje się coraz bardziej poważna także w odniesieniu do największego pracodawcy na Podkarpaciu, Huty Stalowa Wola SA, gdzie kryzys przyniósł spadek sprzedaży produktów i zmusza kierownictwo firmy do zaciskania pasa. - Największym obecnie problemem jest zbyt niski popyt w porównaniu ze skalą produkcji. To sprawia, że powierzchnie magazynowe zapełnia wyprodukowany towar, na który trudno znaleźć nabywcę - mówi Krzysztof Trofiniak, prezes HSW. Jego zdaniem, jednym z elementów, które pozwoliłyby przeczekać trudny dla naszej gospodarki czas, jest świadome kupowanie przez polskich odbiorców sprzętu polskiego, a nie zagranicznego.
W ocenie zarządu HSW, maszyny, które zalegają hutnicze place, mogą stanowić rezerwę strategiczną, którą polski rząd mógłby sfinansować. Jest to uzasadnione z uwagi na realizację planu związanego z budową autostrad. Wojewoda podkarpacki Mirosław Karapyta uważa, że konieczny jest dialog społeczny, i dlatego jest na takie spotkania otwarty.
PiS: Cięcia to zły sposób
W opinii senatora Władysława Ortyla (PiS), zwolnienia nie są receptą na kryzys, bo tylko pozornie redukują koszty działalności przedsiębiorstw. Za to państwo powinno prowadzić szerokie inwestycje, gdyż one tworzą miejsca pracy. Zdaniem parlamentarzysty, istnieje obawa, że wzrost bezrobocia spowodowany kryzysem ekonomicznym na Podkarpaciu może zahamować szybkie uruchomienie pieniędzy z Regionalnego Programu Operacyjnego.
Jego zdaniem, reakcja rządu na sytuację, z jaką obecnie mamy do czynienia nie tylko na Podkarpaciu, jest stanowczo spóźniona. - Państwo, rząd, ministerstwo skarbu jako właściciel Huty Stalowa Wola muszą się zachowywać odpowiedzialnie i racjonalnie i mają ku temu różne możliwości. Można reagować ustawowo, finansowo, wreszcie korzystać z funduszy pomocowych. Wszystko po to, by wspierać, podtrzymywać i uratować ten bardzo ważny sektor przemysłu zbrojeniowego i obronnego - zaznacza senator Ortyl.
Jego zdaniem, receptą na ratowanie polskiej gospodarki na pewno nie są cięcia budżetowe. - Szczególnie chybione mogą się okazać cięcia w budżecie MON, które bezpośrednio uderzą w firmy produkujące dla potrzeb polskiej armii, chociażby takie jak Huta Stalowa Wola i spółki pokrewne. Należy chronić te gałęzie przemysłu, które są nerwami gospodarki: energetykę, cały system bankowy, który w Polsce jest w 70 procentach w obcych rękach, oraz przemysł zbrojeniowy, i o to polski rząd musi dbać. Na bezpieczeństwie wewnętrznym i zewnętrznym naszego kraju nie wolno oszczędzać - dodaje Władysław Ortyl.
PO: Prywatyzować
Poseł Renata Butryn (PO) uważa, że uratowanie hutniczego zagłębia w Stalowej Woli jest konieczne. - Ratowanie Huty Stalowa Wola w obecnym kształcie będzie trudne. Dlatego prowadzone są działania zmierzające do prywatyzacji, która da ludziom pracę i pewniejszą przyszłość. Chodzi o wydzielenie spółki przemysłu obronnego, wskutek czego zakład zbrojeniowy pozostałby w gestii państwa i przejął nazwę HSW SA. Prywatyzacji podlegać będzie natomiast część cywilna z inwestorem strategicznym, który będzie miał do zaoferowania zarówno nowe technologie, jak i rynki zbytu. W tej chwili zarząd spółki analizuje konkretne propozycje - stwierdziła w rozmowie z nami Renata Butryn.
Wreszcie rozmowy z rządem
- O sytuacji hutniczego zagłębia, które - jak wynika ze statystyk - znajduje się w tragicznej sytuacji nie tylko w skali Podkarpacia, ale także Polski, zadecydują najbliższe tygodnie - uważa Henryk Szostak, który ma pretensje do rządu, że źle traktuje Hutę Stalowa Wola.
Dzisiaj w Ministerstwie Skarbu Państwa zaplanowano spotkanie z ministrem Krzysztofem Łaszkiewiczem. W jego trakcie mają być dyskutowane problemy HSW. Diagnoza została postawiona wcześniej, podczas spotkania Komisji Dialogu Społecznego, ale zdaniem prezydenta Stalowej Woli Andrzeja Szlęzaka, wciąż istnieje obawa, że mimo powagi problemu i nadanego mu rozgłosu zabraknie środków na realizację pomocy dla hutniczego zagłębia. - Moim zdaniem, to wszystko to tylko strata czasu. Patrząc na działania rządu, można odnieść wrażenie, że jeżeli się nie wystrzeli określonej liczby petard, nie spali opon i nie tupnie solidnie nogą, to rząd pozostaje głuchy na pokojowe apele - uważa prezydent Szlęzak.
Tu jest Stalowa Wola
Jego zdaniem, dowodem, że rząd niepoważnie traktuje to, co się dzieje w tym mieście, jest przyjazd na obrady poniedziałkowej Komisji Dialogu Społecznego dyrektor departamentu rynku pracy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej Hanny Świątkiewicz-Zych, która mało tego, że nieprzygotowana i bez pełnomocnictw, to nie była nawet zorientowana, gdzie przyjeżdża, mówiąc o... Zduńskiej Woli. - Przypominamy rządzącym, że chodzi o Stalową Wolę - podkreśla prezydent Szlęzak. Twierdzi on, że istnieje obawa, iż wszystkie działania ze strony rządu to ciągle zwodzenie i gra na czas. - Nas interesuje efekt i rozwiązania systemowe, a tego po drugiej stronie niestety nie widać - dodaje.
W ocenie ekonomistów, bez finansowego wsparcia państwa dla sektora zbrojeniowego sytuacja firm takich jak Huta Stalowa Wola będzie się tylko pogarszać. Najpierw jednak rządzący muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy będą wspierać przemysł zbrojeniowy takich państw jak Finlandia, Stany Zjednoczone, Izrael, czy też nasz rodzimy, produkujący sprzęt, który spełnia najbardziej rygorystyczne wymogi NATO. Ponadto przy złej infrastrukturze, np. kolejowej, co wydłuża czas podróży, nie mówiąc już o komforcie pasażerów, istotne jest stworzenie frontu robót i problem stalowowolskiej huty, a także kłopoty infrastrukturalne na kolei będą jeżeli nie całkowicie rozwiązane, to mniejsze. Do tego trzeba jednak chęci.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009-02-19
Autor: wa