Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Do ludzi dobrej woli

Treść

FELIETON: Na obraz Boży go stworzył (Rdz 1,27)

Ojciec Święty bł. Paweł VI, publikując encyklikę „Humanae vitae”, zaadresował ją tradycyjnie do Kościoła w osobach biskupów, duchowieństwa, wiernych świata katolickiego, ale pragnie, aby przyjęli jego nauczanie wszyscy ludzie dobrej woli. Cały Kościół mówi do wszystkich mieszkańców ziemi. Nauka Kościoła nie jest bowiem zamkniętym, dla wtajemniczonych, przesłaniem tak jak, symbolicznie patrząc, drzwi kościoła otwarte są dla każdego, kto chce wziąć udział w modlitwie. Gdy przepatrzymy tytuły dokumentów Soboru Watykańskiego II, zorientujemy się, jak zasada ta zaowocowała tekstami kierowanymi do wszystkich ludzi w kolejnych kręgach przynależności do Prawdy Odwiecznej. Widzimy nie tylko Kościół katolicki, wszystkich wyznawców Chrystusa – chrześcijan, czcicieli jednego Boga – religie monoteistyczne, ale także tych, którzy przyjmują obecność jakoś rozumianego Stwórcy świata, a także tych, którzy wykazują dobrą wolę, aby poznać prawdę o ładzie, który porządkuje cały świat.

Ten uniwersalizm nauczania Kościoła pojawia się już w tekstach biblijnych. Bo przecież prawo moralne ogłoszone na Synaju, powołujące się na autorytet Boga, zawiera i potwierdza elementarne zasady prawa naturalnego, które przyjmują wszystkie kultury i każdy rozumny człowiek. Chociażby szacunek do życia, prawo „nie zabijaj”, „nie kradnij”, „nie mów fałszywego świadectwa”…

Na tę prawdę powołuje się św. Paweł, pisząc do Rzymian, do środowiska, które nie znało Objawienia Bożego. Pisze, że poganie, którzy Prawa Objawienia nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, sami dla siebie są prawem, które wypisane jest w ich sercach. Sumienie ich staje się jako świadek, ich myśli na przemian ich oskarżają lub uniewinniają (por. Rz 2,14).

Paweł VI odnosi się najpierw do powszechnie powtarzanych argumentów uzasadniających ograniczenie urodzeń: obawa przed głodem z powodu przeludnienia, zwrócenie uwagi na warunki pracy i mieszkania, wzrastające wymagania w dziedzinie gospodarczej oraz w kształceniu młodzieży, a także na rolę kobiety w społeczeństwie. Zwraca uwagę na wartość współżycia małżeńskiego w budowaniu właściwej relacji między małżonkami (HV, 2). Te argumenty są powodem podjęcia od nowa rozważań natury moralnej, wymagają od Urzędu Nauczycielskiego Kościoła nowego i pogłębionego rozważania. A jest to nauka o małżeństwie „oparta na prawie naturalnym, naświetlonym i ubogaconym przez Objawienie”. Papież ma świadomość, iż jest nauczycielem kompetentnym tak jak jego poprzednicy, aby być strażnikiem i interpretatorem nie tylko przykazań, które Bóg ustanowił, ale całego prawa moralnego, czyli ewangelicznego i naturalnego. „Prawo bowiem naturalne jest również wyrazem woli Bożej. Jego wierne przestrzeganie jest ludziom konieczne do zbawienia” (HV, 4).

Pojawia się nowe pytanie. Z jednej strony nauka przez coraz głębsze opanowywanie procesów biologicznych usiłuje rozszerzyć swoje kompetencje i określać nie tylko sposób wykorzystywania indywidualnie rozumianego człowieka, jego organizmu, ale także chce ustalać prawo stanowiące o porządku społecznym. Stąd roszczenia kompetencyjne takich specjalistów jak przyrodnicy czy lekarze do ustanawiania norm, które miałyby rządzić parą małżeńską. Państwowe prawo określa liczbę dzieci „przydzielonych” każdemu małżeństwu i przez ingerencję dozoru policyjnego zmusza do zabijania nadliczbowych (por. ostatnie lata prawa państwowego w Chinach).

Powstaje także inna, wydaje się – naukowo umotywowana, racja, która przekreślałaby papieski adres zwracania się do wszystkich ludzi dobrej woli. To są różne poglądy współczesnej filozofii na temat prawa naturalnego. Papież nie występuje w swoim nauczaniu jako przedstawiciel jakiejś szkoły filozoficznej – wiemy przecież, jak bardzo te szkoły prowadzą ludzkość błędnymi drogami. Przykładem są chociażby wszystkie teorie ukazujące rewolucję jako motor postępu. Papież jest interpretatorem tego prawa, które zostało zapisane w ludzkiej naturze i jego istotne elementy są akceptowane przez nieuprzedzony ludzki rozum i nieobciążoną patologicznie wrażliwość moralną, czyli ludzi dobrej woli. To ci ludzie, którzy nie znając nawet Ewangelii, stanowią dla świata zabezpieczenie trwania i rozwoju cywilizacji.

Ks. bp Stanisław Stefanek TChr
Nasz Dziennik, 9 grudnia 2014

Autor: mj