Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Do kogóż pójdziemy?

Treść

Dla wielu słuchaczy Jezusa nauka jego była coraz bardziej niezrozumiała. Gdy powiedział wyraźnie, że chlebem, który ma dać, jest Jego ciało, po prostu już z Nim więcej nie chodzili. Tak, nauka Jezusa, pełna paradoksów, powoduje i dzisiaj często irytację wielu ludzi, zwłaszcza gdy patrzą na zachowanie tych jej wyznawców, które nie przynosi chluby ani Mistrzowi ani Jego uczniom.

Co na to Jezus? Nie wpada w desperację, nie panikuje, nie grozi, ani jednym słowem nie potępia tych, którzy odeszli.

Spokojnie pyta uczniów, czy oni też chcą odejść. I potem, w czasie wyznaczonym przez Ojca, nie ujmując niczego ze swojej nauki, umiera za wszystkich – za tych, którzy są blisko i za tych, którzy są daleko. Pamiętamy, że na zapytanie Jezusa, czy i uczniowie chcą odejść, odpowiada Piotr: „Panie, do kogóż pójdziemy? I jak gdyby uzasadniając swoją i ich postawę, dodaje: „Ty masz słowa życia wiecznego!” Nie przejmuje się więc niejasnościami w nauce Jezusa, ale wychwytuje to, co w niej najważniejsze: obietnicę wiecznego życia – przedmiot tęsknoty każdego myślącego człowieka.

Historia biblijna powtórzyła się zresztą i w naszych czasach. W homilii na Błoniach krakowskich, 10 czerwca 1979 roku Piotr naszych czasów pytał Jezusa wobec milionowego tłumu słowami Piotra historycznego: „Panie, do kogóż pójdziemy?” I podniósłszy głos wykrzyknął: „Ty masz słowa życia! Wiecznego!” Rzesza uczestników liturgii odpowiedziała paruminutową owacją, zawierającą w sobie też słowa wyznania wiary.

Wobec ówczesnego zniewolenia ktoś, kto przypomniał, gdzie i u kogo jest źródło prawdziwego życia, poruszył najgłębsze struny w duszach słuchaczy. Ale po tym i po kolejnych wybuchach entuzjazmu w związku w z wystąpieniami papieża, wielu jednak odeszło. A ci, którzy świadomie zostali? Czy żałują tego? Spytajmy ich.

Leon Knabit OSB | Dziennik Polski

Źródło: ps-po.pl,  23 sierpnia 2015

Autor: mj