Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Do czego jest zdolny Donald Tusk, by obalić rząd Zjednoczonej Prawicy?

Treść

Demonstracja zorganizowana przez Donalda Tuska to powód do refleksji dla innych mniejszych partii opozycyjnych. Lider PO pokazał, że chce podporządkować sobie wszystkie siły polityczne, aby obalić rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Niedzielny marsz pokazał skuteczność partyjnych struktur Platformy Obywatelskiej. Większość autobusów, które przyjechały do stolicy były zorganizowane przez polityków partii i wypełnione jej działaczami.

– Wspaniała frekwencja, świetna atmosfera, dobre emocje i czuć zwycięstwo. Ludzie chcą tego zwycięstwa i pokazują, że chcą zwycięstwa – mówił Robert Kropiwnicki, poseł PO.

Na marszu zwołanym przez Donalda Tuska pojawili się ostatecznie liderzy mniejszych partii opozycyjnych, którzy początkowo nie chcieli wziąć w nim udziału. Przekonywali, że zmusiły ich do tego plany powołania komisji do spraw rosyjskich wpływów.

– To, co się wczoraj wydarzyło, będzie kulą śniegową, która spowoduje, że opozycja będzie miała dużą szansę na to, by wygrać jesienne wybory parlamentarne – wskazał Wiesław Szczepański, poseł Lewicy.

– To był marsz, który pokazał emocję społeczną, która dzisiaj w Polsce jest i Polacy jasno wyrazili swoje zdanie – dodał Miłosz Motyka, rzecznik PSL.

Do tłumu – oprócz liderów PO – przemówił tylko Włodzimierz Czarzasty, postkomunista z Lewicy. Z kolei liderzy tzw. Trzeciej Drogi – Szymon Hołownia oraz Władysław Kosiniak-Kamysz – nie zostali dopuszczeni do głosu.

Sekretarz generalny PiS, Krzysztof Sobolewski, stwierdził, że właśnie tego oczekiwał Donald Tusk.

– Zostali wchłonięci przez Donalda Tuska i po raz kolejny będą tylko dodatkami do Koalicji Obywatelskiej – powiedział Krzysztof Sobolewski.

Politycy Platformy nie ukrywali radości z podporządkowania się tzw. przystawek.

– Cieszę się, że przyszła refleksja ze strony Hołowni, który na początku sceptycznie patrzył na ten marsz, a później się pojawił – oznajmił Borys Budka, przewodniczący Koalicji Obywatelskiej.

Na niedzielnym marszu część uczestników domagała się wspólnego startu opozycji.

Podobne hasła pojawiały się w innych częściach Polski na wydarzeniach zorganizowanych przez Platformę Obywatelską.

Marsz pokazał, że Donald Tusk nadal chce wspólnej listy opozycji, ale na jego warunkach, czyli z pełnym podporządkowaniem liderów mniejszych partii.

Donald Tusk postawił ich pod ścianą – analizował prof. Marcin Szewczak, socjolog.

– Próbowali się niejako pokazywać, że gdzieś tam w tłumie są, ale tak naprawdę nie zostali wezwani do wspólnego wystąpienia z Tuskiem i należy uznać, że zostali przez niego potraktowani jako przystawki – podsumował prof. Marcin Szewczak.

Czasu na stworzenie wspólnej listy opozycji jest jednak co raz mniej. Pozostjae pytanie, czy marzenie Donalda Tuska o połączeniu wszystkich sił zaakceptują wyborcy.

TV Trwam News

Żródło: radiomaryja.pl,

Autor: mj