Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Do Bundestagu wpłynął antyaborcyjny projekt

Treść

Grupa inicjatywna parlamentarzystów Bundestagu, składająca się w większości z posłów CDU/CSU, ale wspierana także przez niektórych socjaldemokratów, złożyła projekt ustawy, w którym żąda uszczelnienia przepisów zezwalających w Niemczech na dokonywanie aborcji w przypadku dzieci 22-tygodniowych i starszych. Postulowane zmiany zakładają, że lekarz, który w wyniku diagnostyki prenatalnej stwierdził prawdopodobieństwo choroby dziecka, będzie musiał skierować matkę do poradni psychologicznej. A od momentu postawienia diagnozy do wykonania ewentualnej aborcji musiałyby upłynąć co najmniej trzy dni, tak aby rodzice mieli czas na przemyślenie decyzji. Szkopuł w tym, że pracownicy poradni nie mają obowiązku udzielać porad "za życiem".

Część posłów chadeckich chce doprowadzić do zmian prawnych dotyczących paragrafu 218 kodeksu karnego, który zezwala - nawet gdy dziecko poczęte osiągnie wiek pozwalający na przeżycie poza organizmem matki - dokonać aborcji ze względu na zagrożenie wystąpienia u matki niepożądanych psychicznych skutków ubocznych albo też z uwagi na stwierdzone w badaniach prenatalnych prawdopodobieństwo choroby umysłowej lub kalectwa dziecka.
Aborcja nie jest w Niemczech karalna, jeżeli została przeprowadzona w ciągu pierwszych 12 tygodni życia płodowego dziecka. W praktyce legalne uśmiercenie starszego dziecka, już bez ograniczeń wiekowych, też jest możliwe, tylko wymaga spełnienia dodatkowych warunków, takich jak uzyskanie orzeczenia lekarskiego, że dziecko może urodzić się chore psychicznie lub kalekie, czy zaświadczenia, że matce podczas porodu może grozić utrata zdrowia bądź może ona ponieść niepożądane uboczne skutki psychiczne. Zwłaszcza ten ostatni punkt jest często wykorzystywany w dokonywanym w majestacie prawa procederze aborcyjnym.
Nierzadkim zjawiskiem są w Niemczech aborcje ze względu na podejrzenie choroby dziecka, dokonywane po 22. tygodniu ciąży. Według organizacji "Lekarze dla Życia", ginie w ten sposób nawet 1000 dzieci rocznie, choć z oficjalnych danych Federalnego Urzędu Statystycznego wynika, że w roku 2007 roku dokonano w tym kraju 330 późnych aborcji, w roku ubiegłym - 229.
Grupa inicjatywna z Bundestagu chce ograniczyć skalę tzw. późnej aborcji. Posłowie proponują, aby lekarz, który poprzez badania prenatalne stwierdził prawdopodobieństwo choroby dziecka, musiał matkę skierować do poradni psychologicznej, gdzie będzie mogła o tym porozmawiać. Ponadto od momentu badania prenatalnego i diagnozy do ewentualnej aborcji muszą minąć co najmniej trzy dni, tak aby rodzice mieli czas na przemyślenie decyzji (obecnie można to zrobić natychmiast). W przypadku gdyby lekarz nie zastosował się do tych wskazań, posłowie proponują ukarać go grzywną w wysokości nawet 10 tys. euro. Chadecy planują ponadto zainicjować adresowane do rodziców oczekujących narodzin dziecka programy informacyjno-doradcze dotyczące spraw związanych z wychowywaniem i opieką nad chorymi dziećmi. Miałyby zostać uruchomione specjalistyczne poradnie, gdzie można by zasięgnąć takiej porady.

Zmiany zbyt nieśmiałe
Zdaniem doktor Elizabeth Leutner z organizacji "Lekarze dla Życia", te propozycje zakładają jedynie powierzchowne zmiany. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdziła ona, że wprowadzenie obowiązkowych porad jest dobrym początkiem, ale dalece niewystarczającym.
- Jestem pesymistką w tym temacie - powiedziała nam Leutner. - To jest bardzo ważne, że kobieta mająca problemy w ciąży będzie miała możliwość przeprowadzenia rozmów z fachowcami, ale musi to być odpowiednie poradnictwo. Mam wątpliwości, czy w takich poradniach matka będzie mogła usłyszeć nie tylko o problemach związanych z potencjalną niepełnosprawnością dziecka, ale także o tym, że każde życie jest wartościowe i należy je szanować - dodała.
W Niemczech dość często zdarza się, że rodzice na krótko przed porodem dowiadują się o chorobie dziecka. Prawo umożliwia im wtedy aborcję. Niektóre dzieci ją przeżywają. Elizabeth Leutner opisała dwa przypadki dzieci prenatalnych, które próbowano zabić w 25. i 29. tygodniu życia. Zdaniem lekarzy (np. "Aerztablatt", nr 95), co trzecie 20-tygodniowe i starsze dziecko może potencjalnie przeżyć aborcję. Medycy podają im jeszcze w łonie matki prostaglandyny w postaci śmiercionośnego zastrzyku w serce z chlorku potasu.

Młodzi chadecy przeciwko zabijaniu dzieci
Zwolennicy ograniczenia aborcji w Niemczech to większość polityków chadeckich, a także - co napawa optymizmem - chadecka młodzieżówka. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" przewodniczący młodzieżowej organizacji CDU w Karlsruhe Dominic Rosowitsch stwierdził, że zdecydowanie popiera inicjatywę uszczelnienia prawa w kwestii dokonywania późnej aborcji. - Nasza chadecka młodzieżowa organizacja popiera inicjatywę dokonania zmian w paragrafie 218 - powiedział nam Rosowitsch. Jak dodał, co prawda wprowadzenie obowiązkowego poradnictwa i trzydniowego okresu na przemyślenie decyzji nie zlikwiduje problemu, ale idzie w dobrym kierunku, ponieważ zaistnieje szansa, że rodzice po rozmowach zdecydują się na przyjęcie chorego dziecka. Ale jak przyznał młody polityk CDU, możliwa jest również inna niebezpieczna sytuacja - gdy w poradni kobieta usłyszy poradę proaborcyjną.

Podatnicy nie są pytani, co myślą o aborcji
W Niemczech na siedmioro poczętych dzieci jedno zostaje zabite w wyniku aborcji. Od 10 lat liczba aborcji utrzymuje się na poziomie 120-130 tysięcy. Niemieckie kasy chorych częściowo je refundują, są to dopłaty rzędu 300-400 euro. Obowiązuje tu kryterium dochodowe - miesięczne dochody na osobę nie mogą przekraczać około 950 euro, przy czym kobieta musi być ubezpieczona. W sumie państwo dofinansowuje 85 proc. aborcji. Tylko w latach 1996-2005 landy wydały na tego typu zabiegi ponad 850 mln euro z publicznych środków. Oznacza to, że niemiecki podatnik, chcąc nie chcąc, finansuje zabijanie poczętych dzieci.


Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-12-04

Autor: wa