Długi marsz opozycji bez Benazir Bhutto
Treść
Przywódczyni pakistańskiej opozycji i była premier Benazir Bhutto, którą władze osadziły w areszcie domowym, zaapelowała do prezydenta kraju gen. Perveza Musharrafa, by ustąpił ze stanowiska. To pierwsza aż tak stanowcza wypowiedź Bhutto, która do tej pory nalegała jedynie, aby Musharraf zrezygnował z wszystkich funkcji wojskowych.
Bhutto, która mimo zapowiedzi nie uczestniczyła we wczorajszym marszu opozycji z Lahore (Lahaur) do Islamabadu, w wywiadzie telefonicznym, jakiego udzieliła wczoraj, powiedziała, że gen. Musharraf musi ustąpić z funkcji prezydenta. - Nie będę premierem tak długo, jak Musharraf jest prezydentem. Nawet jeśli chciałabym z nim pracować, nie cieszyłoby się to poparciem społeczeństwa - podkreśliła była pani premier. Benazir Bhutto ponownie nie mogła opuścić swojej rezydencji po tym, jak w nocy ok. 4 tys. policjantów obstawiło jej dom, który został otoczony zasiekami i barykadami. Nakaz zatrzymania wręczono jej przez bramę i oficjalnie poinformowano, że ma zakaz opuszczania domu. Setki działaczy pakistańskiej opozycji rozpoczęły wczoraj tzw. długi marsz - ok. 300 km - z Lahauru do Islamabadu w ramach protestu wobec stanu wojennego wprowadzonego przez prezydenta Pakistanu Perveza Musharrafa. Według źródeł związanych z opozycją z miasta wyruszyło ok. 200 pojazdów. Tymczasem pakistańskie władze rozmieściły tysiące policjantów i żołnierzy przy trasie marszu i uznały przejazd kolumny pojazdów opozycji za nielegalny. Ponadto policja, chcąc zapobiec marszowi, zatrzymała w Lahaurze ponad 1 500 działaczy i sympatyków opozycji. Marsz ma dotrzeć do Islamabadu w ciągu trzech dni. Działacze opozycji liczą na to, że do kolumny na trasie przemarszu będzie dołączać coraz więcej przeciwników prezydenta Musharrafa.
Grzegorz Jarosiński, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-11-14
Autor: wa