Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dlaczego ludzie?

Treść

No właśnie! Reguła, tradycja, duchowość istnieją gdyż są ludzie. Ale i ludzie istnieją, obok Reguły, tradycji, duchowości. Niektórzy o nich wcale nie wiedzą. Niektórzy czynią z nich podstawowe wartości życia, wstępując może nawet do klasztoru. Głęboki i powolny nurt tradycji i duchowości płynie obok mniej lub bardziej wyrazistych epizodów życia czy losów poszczególnych ludzi. Jednakże poprzez ich działania, słowa, sytuacje ucieleśnia i wyraża się tak tradycja, jak i duchowość. Są ich nośnikami, ale i one ich kształtują. Nieustanne to zwarcie, napięcie – zazwyczaj twórcze, ale czasem bolesne.

Łatwo rozważać o Regule powołując się na poświęcone jej teksty czy studia. Trudniej uchwycić rzeczywistość życia nią, rozpisaną, rozmienioną na miliony życiorysów i sytuacji – niepowtarzalnych i ulotnych. Nie na darmo mówi się, że życie jest bogatsze od przepisów – nawet najgenialniejszej Reguły. Ona przecież jeśli żyje, czyni to przez to, że jest niesiona w najmniej oczekiwanych zakamarkach życia. Tak właśnie weryfikowała się przez wieki, płukana szerokim strumieniem refleksji czy praktyk.

W tym sensie dla każdego, kto poznaje Regułę św. Benedykta (ale i każdy inny ważki duchowo tekst), na jego życiu pozostawia ona jakiś ślad – mniejszy lub większy, wyraźniejszy lub nie. A i sama zostaje oświetlona, zinterpretowana przez życie. I tak trwa nieustanny korowód spotkań, zbliżeń i oddaleni między naszym życiem a Regułą. Są one świadome, lub nie, mocne lub delikatne, radosne lub smutne, spektakularne lub niepozorne. Wszak tyle już pokoleń ludzi żyło i w klasztorach, odwiedzało je, współpracowało z nimi. Tyle osób pieściło w sobie jakiś mniej lub bardziej idealistyczny sen o życiu mniszym – mniej lub bardziej możliwy do zrealizowania. Tylu z nim się zmagało. Każde tego typu doświadczenie jest niepowtarzalne – jak i wydarzenia czy wybory, które z niego wynikają. Na zewnątrz widzimy bowiem takie czy inne ruchy czy zachowania. To, co w sercu pozostaje zazdrośnie strzeżone, żłobi jednak osobowość, jej postawę czy słowa. Czasem tylko, niepostrzeżenie wymknie się, by ukazać się w jakimś geście, słowie, grymasie twarzy czy drżeniu rąk.


Szacunek i wrażliwość na każdego człowieka, zwłaszcza tego odwiedzającego klasztor, o ile jest naprawdę praktykowana, może dać mnichom (czy mniszkom) niezwykły materiał do medytacji czy nawet kontemplacji.


Obserwacje, zaskoczenia, przemyślenia zatrzymują określone sytuacje. Tak właśnie, jak w kadrze, można próbować dotknąć życia – nie tylko by je posmakować, lecz też by się nim znowu zadziwić, zaskoczyć. Czyż przez wieki monastycznej tradycji i duchowości właśnie w ten sposób nie była przekazywana z pokolenia na pokolenie mądrość – bardziej doświadczenia niż wiedzy, życia niż lektury.

Ośmieleni, ale i na swój sposób tym przynagleni, proponujemy spacer przez galerię rozmaitych postaci – bardziej „krużgankowych”, niż klasztornych. Będą to mniszki i mnisi, ale i osoby świeckie żyjące przy klasztorach czy z nimi współpracujące. Ich portrety to nowa formuła „selfie”, którą chcemy zaproponować: ich „selfie” z Regułą, ale i nasze z Regułą jakoś odbijającą się w ich życiu – a może nawet tylko się z nim zmagającą. Proponujemy więc doświadczenie wielkiego laboratorium ludzkich historii, charakterów, twarzy, gdzie wykuwa się aktualna praktyka duchowości benedyktyńskiej – takiej jaką można spotkać w rzeczywistości. Teoretycznie jest to laboratorium wszystkich – i dla wszystkich. Nie bez przyczyny św. Benedykt pisze: Do ciebie więc kieruję teraz moje słowa, kimkolwiek jesteś ty, co wyrzekasz się własnych chęci, a chcąc służyć pod rozkazami Chrystusa Pana, prawdziwego Króla, przywdziewasz potężną i świętą zbroję posłuszeństwa. (Prol.3)

To jest właśnie nasze laboratorium. Może się w nim znaleźć ktokolwiek. Ktokolwiek, kto chce i próbuje przyjąć pewną postawę duchową i egzystencjalną, zetknąwszy się w jakikolwiek sposób z Regułą św. Benedykta. Czyni to na swój niepowtarzalny sposób, mniej lub bardziej przekonujący, lecz – jeśli uczciwy i autentyczny – zawsze jako jeszcze jedna forma wcielenia w życie ideałów Pana Jezusa, Jego nauki i osoby, o Którym napisał przecież Ewangelista, że gdyby opisać wszystkie jego czyny, „cały świat nie pomieściłby chyba ksiąg” (J 21,25). Może po to właśnie tak wiele osób żyje i wstępuje w ślady Chrystusa. I tak wiele historii ludzkich w związku z tym rozgrywa się na całym świecie – by żaden skrawek Jego łaski nie został utracony…


Bernard Sawicki OSB – absolwent Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie (teoria muzyki, fortepian). Od 1994 r. profes opactwa tynieckiego, gdzie w r. 2000 przyjął święcenia kapłańskie, a w latach 2005-2013 był opatem. Studiował teologię w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz w Ateneum św. Anzelma w Rzymie, gdzie obecnie wykłada. Autor felietonów Selfie z Regułą. Benedyktyńskie motywy codzienności oraz innych publikacji.

Źródło: ps-po.pl, 17 lipca 2019

Autor: mj