Dlaczego Kościół pomaga ubogim?
Treść
Wydawać by się mogło, że jest to pytanie niezasadne. Jednak warto je postawić, gdyż większości ludziom Kościół kojarzy się przede wszystkim z instytucją (wspólnotą) religijną. Również chrześcijanie należący do Kościoła przez chrzest św. i uczestniczący w jego życiu zwykle kojarzą go z posługą religijną: głoszeniem Słowa Bożego, szafowaniem sakramentów świętych, nabożeństwami. Dopiero gdzieś na dalszym miejscu pojawia się refleksja, że Kościół parafialny lub diecezjalny jest wspólnotą, która ma też dawać świadectwo czynnej miłości bliźniego.
Owszem, zdarza się, że przy okazji Tygodnia Miłosierdzia, jakiejś akcji charytatywnej problematyka pomagania bliźnim pojawia się w świadomości duszpasterzy i wiernych. Ale generalnie rzecz biorąc, co potwierdzają przeprowadzone badania statystyczne w Polsce i na świecie, świadomość obowiązku pomagania bliźnim w sposób zorganizowany, systematyczny, planowy przez wspólnotę parafialną oraz indywidualnych wiernych nie jest mocno zakorzeniona, a czasem wręcz żadna. Gdy mówimy o uczynkach miłosierdzia, o konieczności służenia chorym, niepełnosprawnym, starszym i niedołężnym, ograniczamy je do dobrej woli poszczególnych wiernych. Widzimy w nich "coś extra", jako "nadzwyczajne dobre uczynki", które podejmują gorliwsi z nas. Tymczasem trzeba pamiętać, że Kościół ze swej natury i misji jest zobowiązany do czynnej miłości bliźniego, a caritas Kościoła stanowi sprawdzian jego autentyczności.
Bardzo mocno przypomniał o tym Benedykt XVI: "Miłość bliźniego zakorzeniona w miłości Boga jest przede wszystkim powinnością całej wspólnoty kościelnej, i to na każdym jej poziomie: od wspólnoty lokalnej, przez Kościół partykularny, aż po Kościół powszechny w jego wymiarze globalnym. Również Kościół jako wspólnota powinien wprowadzać miłość w czyn. Konsekwencją tego jest fakt, że miłość potrzebuje również organizacji, aby możliwa była uporządkowana służba wspólnotowa" ("Deus caritas est", nr 20). Innymi słowy: Benedykt XVI zwraca uwagę na powinność - obowiązek służby bliźniemu i życia miłością braterską. Czynienie dzieł miłosierdzia, pomaganie ubogim i potrzebującym nie ma charakteru fakultatywnego ani w życiu Kościoła, ani w życiu poszczególnych wiernych. Nikt z chrześcijan nie może czuć się zwolniony z obowiązku troski o bliźnich w potrzebie. Przypomina o tym św. Paweł: "A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze" (Ga 6, 10). Benedykt XVI zwraca uwagę na konieczność zorganizowania, planowania, uporządkowania wspólnotowej służby ubogim i powołuje się na historię Kościoła: już pierwsze pokolenie chrześcijan - Kościół jerozolimski - rozumiał tę konieczność i dlatego Apostołowie powołali diakonów, aby zajęli się w sposób systematyczny i priorytetowy troską o wdowy i ubogich w Jerozolimie (Dz 6, 1-6).
Aby pozostać wierni Chrystusowi, Jego postawie miłości i nauce, winniśmy naśladować Go w pełnieniu dzieł miłosierdzia. I o tym ma nam przypominać Tydzień Miłosierdzia, który obecnie przeżywamy. Tam, gdzie istnieją parafialne zespoły Caritas, wesprzyjmy ich działania i włączmy się w ich pracę. Tam, gdzie ich jeszcze nie ma - zobaczmy, czy nie można by ich stworzyć.
ks. Zbigniew Sobolewski
"Nasz Dziennik"2009-10-09
Autor: wa