Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dla Obamy obrońcy życia to terroryści

Treść

Amerykańskich obrońców życia głęboko poruszył dokument administracji prezydenta Baracka Obamy zaliczający ich do grupy ludzi, którzy mogą być zaangażowani w działania terrorystyczne. Ostrzeżenie zostało rozesłane na posterunki szeryfów i policji w całym kraju.

W nowym dokumencie Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ostrzega urzędników o spodziewanym wzroście "prawicowych ekstremistycznych aktywistów", dodając, że problemy ekonomiczne i obecność czarnoskórego prezydenta może zaognić problem. Jay Sekulow, prezes Amerykańskiego Centrum Prawa i Sprawiedliwości, poinformował, że dokument jest skandaliczny i budzi poważne wątpliwości dotyczące zarządu i poleceń agencji, której celem jest ochrona Amerykanów przed bardzo realnym zagrożeniem terrorystycznym. - Jest to skandaliczne i budzi poważne pytania dotyczące liderów i poleceń agencji chroniącej Amerykanów w toczącej się walce z terroryzmem - powiedział Sekulow. Jego zdaniem, dokument nasuwa pytanie, czy administracja Obamy obraca prace niektórych kluczowych agencji rządowych w "politykę polowań na czarownice". - Dlaczego Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego wyróżnia grupy obrońców życia, kiedy powinien skupić się na identyfikacji i zatrzymywaniu prawdziwych terrorystów, jak Al-Kaida, którzy nawołują do zniszczenia Ameryki? - pytał. Sekulow ostrzegł, że rozesłany dokument to wykroczenie w stosunku do milionów Amerykanów, którzy mają chronione konstytucyjnie prawo wyrażania poglądu przeciwnego aborcji. - Budzi wielką troskę o plan prac agencji, której zadaniem jest ochrona kraju - zarzuca.
Tymczasem John Boehner, przewodniczący Republikanów, w amerykańskiej Izbie Reprezentantów poinformował, że administracja Obamy niesłusznie przypięła etykietę terrorystów obrońcom życia, posługując się określeniami "obraźliwymi i niedopuszczalnymi". - Wszyscy się zgadzają, że departament powinien skupić się na ochronie Ameryki, a używanie tak szerokiego generalizowania o amerykańskim społeczeństwie jest najzwyczajniej skandaliczne - powiedział.
Obawy o bezpodstawnym prześladowaniu obrońców życia są uzasadnione. W Oklahomie mężczyzna z własnoręcznie wykonanym znakiem nawołującym do ochrony życia dzieci poczętych, który umieścił w swoim samochodzie, został zatrzymany przez policję za grożenie prezydentowi. Chiip Harrison poinformował, że policja podążała za nim przez kilka mil, kiedy jechał do pracy, gdy wreszcie zasygnalizowano mu, by się zatrzymał. Jako zagrożenie uznano napis: "Odrzuć Obamę, nie nienarodzonych". Inny przypadek dotyczył kobiety, która podczas rozmowy telefonicznej z wolontariuszem z biura kampanii prezydenckiej Baracka Obamy wyjaśniła, co sądzi o aborcyjnych poglądach prezydenta, które były zdecydowanie sprzeczne z jej przekonaniem. Tym samym ściągnęła na siebie wizytę tajnych służb, które zostały poinformowane o rzekomym grożeniu prezydentowi śmiercią.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-04-18

Autor: wa

Tagi: barack obama