Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dla "Naszego Dziennika" wspominają:

Treść

Franciszek Wawrzyniak, żołnierz Armii Krajowej:
Po II wojnie światowej byłem członkiem Konspiracyjnego Związku Młodzieży Wielkopolskiej. Aresztowano nas 25 stycznia 1947 roku. Zgarnęli nas w związku z wykonaniem wyroku podziemia na Januszu Stachowiaku, konfidencie SB. Zdradził wszystkich. Było czterech głównych oskarżonych - wykonawców wyroku, ja byłem w drugiej czwórce, która stanęła przed sądem. Otrzymałem wyrok 10 lat więzienia; na mocy amnestii 5 lat mi zdjęto, 5 siedziałem we Wronkach. W Poznaniu siedziałem 3 miesiące "na Kochanowskiego". Był taki naczelnik więzienia - Młynarek, który wszystkim dobierał się do skóry. Oficerem śledczym, który mnie katował, był Żyd Nojchajt. Lista, jaką mieli ubecy, kończyła się na nas, później w więzieniu we Wronkach wszczęto kolejne śledztwo. Tortury, karcer z wodą - ale są to rzeczy, które niechętnie wspominam. Pyta pan o tego Nojchajta? Nie wiem, czy obecnie żyje, w 1968 r. uciekł do Izraela.

Jan Podhorski, prezes Rady Naczelnej Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych:
Pamiętam ludzi, którzy nas przesłuchiwali. Dość często oficerami śledczymi byli Żydzi, m.in. kapitan Wojtowicz. A sądził nas też Żyd, Maks Auster, znana postać - później miał proces w Szczecinie, został skazany na dwa lata więzienia. Byłem przesłuchiwany "na Kochanowskiego" za rządów słynnego Młynarka, który był równocześnie - jak oświadczył później kapelan więzienny, proboszcz z parafii św. Floriana ks. Lewandowski - katem UB. Wykonał co najmniej 70 wyroków śmierci. Czasami nawet skazanego nie doprowadzono do ściany, bo po drodze wykańczał go strzałem w tył głowy. Mnie też katował Młynarek. Czasami tak kopał, że aż buty musiał później zdjąć, bo go - jak mówił - nogi od kopania bolały. Przesłuchiwał mnie też chorąży Łukasiewicz. To była jakaś patologia. Jeden ze śledczych potrafił podejść do okna, spojrzeć na ulicę, na poznaniaków i powiedzieć, że zastanawia się, kogo jeszcze z nich by tu zamknąć. Do najbardziej tragicznych należała noc sylwestrowa 1946/1947, dlatego że wykorzystując sytuację i fakt upicia się przez strażników, część grupy próbowała uciec z więzienia UB. Nie przebili się do bram wyjściowych, wykryci przed czasem - wrócili do cel. Ale strażnicy ich rozpoznali. Wskazani zostali w pierwszej kolejności do skazania na śmierć.
not. WW
"Nasz Dziennik" 2007-06-06

Autor: wa

Tagi: twarze bezpieki