Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dla Gazpromu nie ma alternatywy?

Treść

Nord Stream zostanie zrealizowany na czas, pod warunkiem że wszystkie dokumenty zezwalające na budowę uda się uzyskać jeszcze w tym roku. Takie warunki przedstawił Aleksander Miedwiediew, wiceprezes rosyjskiej spółki, w wywiadzie udzielonym rosyjskiej telewizji.

- Zaczynamy od tego, że projekt będzie realizowany według grafiku, według którego gaz powinien popłynąć w pierwszej nitce gazociągu Nord Stream w 2011 roku - powiedział Miedwiediew. - I jeśli w tym roku zostanie skompletowana pełna dokumentacja dotycząca budowy, to nic nie stanie na przeszkodzie, aby zrealizować nasze plany - podkreślił.
Według wiceprezesa Gazpromu, wszelkie obawy związane z powstaniem projektu są wywołane przez "negatywne podejście ze strony niektórych krajów basenu Morza Bałtyckiego, niezorientowanych w istocie sprawy". Wszelkie oskarżenia - zdaniem Miedwiediewa - są nieuzasadnione, a poziom przygotowania projektu Gazociągu Północnego jest o wiele bardziej zaawansowany od każdego innego projektu gazociągu, który kiedykolwiek był zbudowany na świecie. - Poprzez ten projekt tworzymy nową, technicznie i technologicznie wyższą normę w realizacji wszystkich wymogów przy tego rodzaju gazociągach, ze szczególnym uwzględnieniem ochrony przyrody - zapewniał Miedwiediew. W ten sposób wiceprezes spółki zaprzeczał zarzutom skierowanym przeciwko rosyjsko-niemieckiej inwestycji, która jest postrzegana jako kontrowersyjna zarówno ze względu na zbyt duże koszty budowy, negatywny wpływ na środowisko Bałtyku, jak również wiążące się z nią zagrożenie bezpieczeństwa narodowego głównie w krajach bałtyckich i Europy Wschodniej.
Z kolei przewodniczący komisji Dumy ds. energii Walery Jazew poinformował, że "przepustowość Gazociągu Północnego będzie wynosić 55 mld metrów sześciennych rocznie, tymczasem konsumpcja gazu w Europie w 2012 roku wzrośnie do około 200 mld metrów". - Nord Stream pokryje tylko 25 proc. tego zapotrzebowania - stwierdził Jazew.
Gazprom silnie lobbuje także za bliźniaczym projektem gazociągu South Stream, którym Rosja chce transportować od 2015 roku gaz do południowej Europy po dnie Morza Czarnego. Wiceprezes Miedwiediew poinformował, że Gazprom zamierza przedstawić Unii Europejskiej wniosek o nadanie inwestycji statusu priorytetowego i jak oświadczył, "nie widzi powodu do odmowy ze strony Unii". Na szlaku projektu znajdą się m.in. Bułgaria, Serbia, Węgry, Austria oraz Grecja i Włochy.
Gazociąg Południowy był głównym tematem wczorajszych rozmów premiera Rosji i Bułgarii - Władimira Putina i Sergeja Staniszewa. Kwestią sporną pomiędzy stronami jest dążenie przez rosyjskiego monopolistę do wykorzystania bułgarskiej infrastruktury przesyłowej, na co nie zgadzają się władze Bułgarii, żądając ułożenia oddzielnej rury. Staniszew otwarcie też zapowiada, że będzie wspierać konkurencyjny wobec South Stream gazociąg Nabucco, który ma dostarczać "błękitny surowiec" z Azji Środkowej do Europy, pomijając Rosję. Z powodu tej różnicy zdań Putin nie uczestniczył w międzynarodowej konferencji na temat dostaw gazu do Europy, która odbyła się w ubiegłym tygodniu w Sofii.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-04-29

Autor: wa