Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Derby dla Cracovii

Treść

Derby Krakowa dla Cracovii! Ostatnie w tabeli "Pasy" pokonały wczoraj przeżywającą kryzys Wisłę Kraków, przesądzając najprawdopodobniej o losie trenera Roberta Maaskanta. Wydarzeniem kolejki był jednak fantastyczny występ Śląska Wrocław, który rozbił w Lubinie Zagłębie aż 5:1.

Derby rządzą się swoimi prawami, dlatego nie sposób traktować zwycięstwa Cracovii jako sensację. Faworytem, i to dość zdecydowanym, była jednak Wisła, która chciała na Kałuży odbić sobie wszystkie ostatnie niepowodzenia. "Biała Gwiazda" zagrała jednak tak, jak do tego przyzwyczaiła. Czyli - bez błysku, jednostajnym tempem, popełniając rażące błędy w defensywie, szczególnie po stałych fragmentach gry. Tak też straciła bramkę, po centrze z rzutu wolnego Koen van der Biezen wygrał pojedynek z Osmanem Chavezem, strzelając swego pierwszego gola w polskiej lidze. To była 37. minuta, Wisła miała sporo czasu, by odpowiedzieć. Ruszyła do przodu, szczególnie w drugiej połowie stwarzając sobie mnóstwo okazji. Ivica Iliev, Cezary Wilk, Dudu Biton i Cwetan Genkow powinni wpisać się na listę strzelców, ale fatalnie pudłowali bądź doskonale bronił Wojciech Kaczmarek. Wynik już się nie zmienił, co oznaczało oddech dla gospodarzy i ciężki nokaut gości. Trudno sobie wyobrazić, by po serii klęsk Maaskant zachował pracę, skoro pod jego okiem drużyna systematycznie równa w dół.
Rosną za to akcje Śląska. Wczoraj wicemistrzowie Polski w koncertowym stylu rozgromili na wyjeździe Zagłębie. Objęli prowadzenie już w 2. minucie, po swym pierwszym strzale, a w 20. sprawę rozstrzygnęli. Gol Piotra Ćwielonga mógłby przy okazji być okrasą wszystkich stadionów świata. W drugiej połowie wrocławianie nadal grali swoje, a bezradni gospodarze nie byli w stanie odpowiedzieć. Nie tak swój debiut na trenerskiej ławce wyobrażał sobie Pavel Hapal. - Trudno cokolwiek powiedzieć mądrego po takim spotkaniu - przyznał. Z kolei Orest Lenczyk triumfował. - Gratuluję piłkarzom, oprócz tego, że świetnie grali, to walczyli z sercem - cieszył się.
W sobotę przed swoimi kibicami skompromitował się ŁKS. Trudno nawet mieć pretensje do piłkarzy, którzy w piątek dowiedzieli się, że ich trener Michał Probierz objął Aris Saloniki, a przeciw Ruchowi poprowadził ich tymczasowo Tomasz Wieszczycki... czwarty szkoleniowiec w obecnym sezonie. Ciągłe zmiany, brak stabilizacji i niepewność niczemu nie służą i w sobotę piłkarze działaczom to pokazali. Zagrali fatalnie, chaotycznie, bez ładu i składu, doznając z Ruchem prawdziwej klęski.
Mnóstwo emocji dostarczyło starcie Korony z Bełchatowem. Gospodarze marzyli o zwycięstwie po trzech kolejnych porażkach i rozpoczęli świetnie - w 15. minucie po uderzeniu Pavola Stano objęli prowadzenie. 12 minut później na boisku doszło do przepychanek, w wyniku których sędzia Daniel Stefański pokazał graczom obu drużyn cztery żółte kartki - jako że dla Jacka Kiełba było to drugie "żółtko", musiał opuścić murawę. Mimo osłabienia Korona radziła sobie bardzo dobrze, a tuż przed przerwą, po efektownym strzale z wolnego Tomasza Lisowskiego podwyższyła na 2:0. W drugiej połowie gospodarze z każdą minutą słabli i rosła przewaga przyjezdnych, którzy rzutem na taśmę zdołali wyrównać.
Wrze w Gdańsku - po kolejnym fatalnym występie Lechii kibice domagają się dymisji Tomasza Kafarskiego.

Piotr Skrobisz



TABELA

 1. Śląsk          13    28    25:11 
2. Legia 11 22 19:9
3. Ruch 13 22 19:15
4. Polonia 13 22 13:12
5. Lech 13 21 22:9
6. Wisła 13 21 14:11
7. Korona 13 20 16:15
8. Widzew 13 18 11:11
9. Jagiellonia 12 17 18:22
10. Podbeskidzie 13 16 11:17
11. Lechia 13 14 6:8
12. Górnik 13 14 13:16
13. ŁKS 13 14 10:24
14. Bełchatów 13 12 15:16
15. Zagłębie 12 10 11:18
16. Cracovia 13 9 7:16


Nasz Dziennik Poniedziałek, 7 listopada 2011, Nr 259 (4190)

Autor: au