Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dera za Macierewicza

Treść

Antoni Macierewicz nie jest już kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do komisji śledczej badającej zachowanie organów ścigania w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. PiS nie chciało iść na wojnę z Prezydium Sejmu, które skreśliło wczoraj Macierewicza z listy kandydatów. I choć początkowo politycy tej partii obstawali przy tej kandydaturze, to wieczorem zmienili zdanie i do komisji desygnowali posła Andrzeja Derę. PiS nie chciało bowiem blokować powołania komisji śledczej.

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) mówił przed posiedzeniem prezydium, na którym podejmowano decyzję o kandydatach, że Macierewicz mógłby być członkiem komisji, gdy odzyska certyfikat dostępu do informacji oznaczonych klauzulą "ściśle tajne". Sam zainteresowany twierdzi, że taki certyfikat posiada, nie zakończyła się bowiem procedura odwoławcza potwierdzająca lub nie fakt wygaśnięcia ważności tego certyfikatu. Komorowski zasugerował, że klub PiS mógłby zgłosić innego kandydata i ułatwić rozpoczęcie działania komisji. Podobnie stwierdził wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak, według którego, jeśli Macierewicz w trakcie prac komisji uzyska ponownie certyfikat, to PO nie będzie się sprzeciwiać, aby wszedł w skład komisji.
Marszałek Komorowski po posiedzeniu prezydium, na którym oddalono kandydaturę Macierewicza, powiedział, że PiS może ponownie zgłosić Macierewicza, a jeśli to zrobi, to procedura się przedłuży, co z kolei będzie oznaczać "ponowne kontrowersje". - Będzie to oznaczać konieczność przesunięcia terminu ukonstytuowania się komisji, a bardzo bym chciał tego uniknąć - dodał.
PiS nie chciało jednak początkowo rezygnować z swego kandydata. - Mam nadzieję, że Platforma zachowa się roztropnie i wycofa się z zastrzeżeń. Opowiadam się za tym, aby podtrzymać kandydaturę Macierewicza. Prezydium Sejmu nie może być jak narzędzie ogrodnicze, czyli sekator. Każdy poseł ma równy mandat - powiedział nam wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra.
Jednak wczoraj wieczorem klub PiS podjął decyzję o wycofaniu kandydatury Antoniego Macierewicza i zgłoszeniu w jego miejsce Andrzeja Dery. - Prawu i Sprawiedliwości zależy na tym, aby komisja śledcza do zbadania okoliczności porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika rozpoczęła prace - powiedział rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński, uzasadniając stanowisko swojej partii.
Kamiński tłumaczył, że Dera jest osobą dobrze przygotowaną do tej funkcji, a w przypadku niewycofania kandydatury Macierewicza miejsca przysługujące Prawu i Sprawiedliwości w komisji zostałyby zajęte przez posłów innych klubów.
PiS z kolei zgłosiło zastrzeżenia do kandydata PO, Marka Biernackiego. Biernacki - w latach 1999-2001 minister spraw wewnętrznych i administracji - mógłby być, zdaniem PiS, nieobiektywny w czasie przesłuchań Adama Rapackiego, który pełnił w tym czasie funkcję zastępcy komendanta głównego policji. Jak podkreśla PiS, w czasie urzędowania Rapackiego w związku ze sprawą Krzysztofa Olewnika działy się "najpoważniejsze wydarzenia".
Zarzuty odpiera sam Biernacki. - Dlaczego miałbym nie być obiektywny? Nie ma żadnego problemu. Poza tym gdy Rapacki stanie przed komisją, to nie wiadomo, czy usłyszy jakieś zarzuty. Na to jest jeszcze za wcześnie - mówił wczoraj były szef MSWiA. - Taki sam zarzut można skierować wobec posła [Zbigniewa] Wassermanna, który był prokuratorem krajowym, gdy ja byłem ministrem spraw wewnętrznych - dodał Biernacki.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-02-20

Autor: wa