Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Demontaż państwa dobrobytu

Treść

Z prof. Jorge Moyą, ekonomistą, analitykiem GD&A Business Brokers, rozmawia Agnieszka Gracz
Jakie narzędzia może wykorzystać rząd Mariano Rajoya do naprawy finansów?
- Jesteśmy w trudnej sytuacji, a w najbliższych miesiącach sytuacja na rynku pracy się pogorszy. Pierwszym wyzwaniem dla nowego rządu będzie zredukowanie przesadnie wysokiego poziomu wydatków publicznych, którego już nie możemy utrzymać i który zmniejsza zasoby w sektorze prywatnym, poza tym na arenie międzynarodowej zmniejsza naszą wiarygodność w kwestii długu narodowego. Jak wiedzą wszyscy ekonomiści, jest to możliwe tylko wówczas, kiedy przychody są większe od wydatków. Jest to oczywiście pierwszy środek ekonomiczny, o którym mówi rząd premiera Rajoya: oznacza to, że wzrosną podatki i nastąpią cięcia wydatków. Innym niezwykle pilnym zadaniem - jak się wskazuje - jest bezrobocie i szukanie instrumentów, które pozwolą rozwiązać ten problem. Oznacza to przeprowadzenie gruntownej reformy, która pozwoli obniżyć koszty zwolnień i pozwoli na uelastycznienie rynku pracy.
Które grupy społeczne najwięcej stracą na programie oszczędnościowym. Kto straci najmniej?
- Bez wątpienia regulacje obejmą wszystkich. Uposażenia urzędników już zostały obniżone i są zamrażane. Poziom wynagrodzeń w prawie wszystkich sektorach publicznych jest zamrożony i bez wątpienia wzrost podatków dotknie całe społeczeństwo. Najbardziej niepokojące wydają się być wysokie wskaźniki bezrobocia pośród młodych ludzi, są one najwyższe w krajach UE. W krótkim okresie problem zatrudnienia młodzieży pozostanie aktualny, ponieważ będziemy musieli oczekiwać na owoce koniecznej reformy zatrudnienia. Jest to problem związany z edukacją i wydajnością pracy. Jedyną dobrą informacją płynącą z ośrodka rządu Mariano Rajoya jest fakt, że 9 milionom emerytów w Hiszpanii nieznacznie wzrosną emerytury. Nie będzie to duża podwyżka, biorąc pod uwagę, iż 25 proc. z nich otrzymuje najniższą emeryturę, niemniej jednak będzie ona wyższa. Jak na razie nie została przyjęta propozycja podwyższenia podatku VAT, by nie ucierpiała konsumpcja.
Jakie błędy popełnili socjaliści, gdy zagrożenie kryzysem było już oczywiste?
- Trudno mi ocenić zakres działań podjętych w tej grze politycznej, które zaprowadziły PSOE do wielokrotnego zanegowania obecności poważnego kryzysu ekonomicznego i do zbyt później i złej reakcji. Przez długi czas nasz poprzedni rząd wzmacniał zaufanie do rynków i do inwestorów, nie czyniąc nic w celu wyjścia z kryzysu. Kiedy już powzięto decyzję o podjęciu pewnych kroków, rozwiązania były błędne: przygotowano plan inwestycji publicznych znany pod nazwą Planu E, który zwiększył wydatki publiczne na kilka miesięcy, utrzymując fikcyjnie spadające zatrudnienie, a zwiększone podatki spowodowały upadek konsumpcji, który doprowadził do powstania śmiertelnej spirali wciągającej naszą gospodarkę. W konsekwencji spadku konsumpcji swoją działalność gospodarczą zamykały przedsiębiorstwa i następowały masowe zwolnienia pracowników. W tej sytuacji poprzedni rząd nie wiedział, jakie podejmować decyzje. Kolejne trudne wydarzenia w gospodarce go osłabiały. Był to rząd bardzo ideologiczny, który nie miał właściwie przygotowanego zaplecza i struktur technicznych do rozwiązywania problemów poza ideologią.
To jest wręcz ironiczne, że obecnie musimy demontować część naszej gospodarki dobrobytu z powodu zaistniałej kryzysowej sytuacji, ponieważ nie mamy możliwości spłacenia długu, i nie dlatego, że nie zdawaliśmy sobie sprawy, iż nie był to zrównoważony i nieefektywny model. Niwelowanie różnic przypomina mi raczej upadek systemów gospodarki planowanej w Europie Wschodniej, gdzie następował demontaż tych systemów ze względu raczej na efekty niż na właściwe pojmowanie ich błędnych założeń.
Co przesądziło o kryzysie w strefie euro? I w samej Hiszpanii?
- Jest oczywiste, że pewna część Europy doświadcza następstw tzw. kryzysu finansowego, dużego zanieczyszczenia aktywów bankowych, które utrudniają wiele działań. Hiszpania, o ile wiem, ma niewiele tych toksycznych aktywów. Nasze banki w finansowaniu rynku nieruchomości i na rynku budownictwa odnalazły swoją szansę i nie było konieczności zakupu tych szkodliwych aktywów. Teraz, kiedy ten rynek nieruchomości jest martwy, nasze banki dotarły do tego punktu, w którym znajdują się banki europejskie czy amerykańskie, chociaż szły one inną drogą: brak jest środków finansowych, nie ma płynności finansowej i dlatego też nie ma możliwości finansowania rentownych inwestycji, przedsiębiorcy są obecnie zmuszeni zamknąć działalność, ponieważ nawet za pomocą kredytów bankowych nie są w stanie sfinansować swoich przedsięwzięć.
Innym poważnym problemem jest sama koncepcja: w Europie uwierzyliśmy, że wzrost państwa i jego usług jest czymś darmowym, a niestety tak nie jest. Kiedy nie można poprosić obywatela o pieniądze, które są potrzebne na utrzymanie usług publicznych, lub też nie można więcej ich finansować z wydatków, to zmierzamy w kierunku wzrostu długu publicznego. Osiągnęliśmy niezrównoważony poziom długu, który jest poważnym zagrożeniem dla przyszłych pokoleń. Europa nie może wierzyć, że istnieje nieskończony dobrobyt, ponieważ okaże się to kryzysem dla tych, którzy przyjdą po nas i będą musieli płacić za nasze nadużycia.
Trzeba dostosować wydatki publiczne do realiów każdego państwa. W zasadzie w całej Europie są one zbyt wysokie. Przypuszczam, że ma to wiele wspólnego z oportunizmem i interesem politycznym, który w przypadku Hiszpanii stał się poważny w sytuacji, gdy istnieje siedemnaście autonomicznych regionów, a każdy z nich musi zapracować na zaufanie swoich mieszkańców podczas lokalnych wyborów na bazie złudnych obietnic, które nie mogą być zrealizowane bez zadłużania się.
Jakie zobowiązania są w stanie przyjąć na siebie Hiszpanie, żeby ratować strefę euro?
- Hiszpania pokazała, że jest proeuropejskim krajem. Już poczyniliśmy poważne regulacje w kwestii wejścia do strefy euro, głosowaliśmy za przyjęciem projektu konstytucji europejskiej itd... Jestem przekonany, że wypełnimy wszystkie zobowiązania, które na nas nałożono, przede wszystkim założenia mające na celu obniżenie długu publicznego. Jednak nie możemy zapominać, że w rękach Centralnego Banku Europejskiego zdeponowaliśmy całą naszą politykę monetarną i czasami działania i decyzje banku wydają się być bardzo dalekie od rzeczywistości, jaka ma wpływ na Hiszpanię. Jest to cena, którą musimy zapłacić za to, że jesteśmy w strefie euro, za to, że zrezygnowaliśmy z autonomii w kwestii polityki monetarnej.
Czy Hiszpanom bliski jest wariant powrotu do walut narodowych?
- Grecja, ze względu na wielkość swojego terytorium i rozmiar swojej ekonomii, mogłaby ją przywrócić, ale Hiszpania i Italia są większe i nie jest to możliwe. Sam pomysł powrotu do monety narodowej ma sens jako pewna forma stymulowania popytu poprzez eksport ułatwiony przez dewaluację waluty i może mieć sens w przypadku tak małego państwa, jakim jest Grecja, ale nie dla nas. Nawet gdybyśmy to uczynili, efekty byłyby spóźnione i bardzo niewielkie. Musimy doprowadzić do wzrostu produkcji i stać się bardziej konkurencyjni, ale nie może to się odbyć poprzez dewaluację pieniądza.
W takim przypadku nikt tutaj nie mówi o możliwości powrotu do peso, to bezpodstawne twierdzenia.
Jakiego typu instrumenty stymulowania popytu i tworzenia nowych miejsc pracy wygeneruje rząd Rajoya?
- Najpilniejszą sprawą - poza wzrostem podatków i zmniejszeniem wydatków - w kwestii obniżenia deficytu jest rozpoczęcie aktywnej polityki zatrudnienia, która będzie zawierała program intensywnych reform sektora zatrudnienia, o którym mówiliśmy. Nowy rząd już podjął działania w kierunku uzdrowienia systemu finansowego naszego kraju, tak aby raz podjęte działania i regulacje pozwoliły bankom powrócić do wykonywania ich podstawowej funkcji finansowania działalności gospodarczej. Jak można zauważyć, nadal jesteśmy na etapie przejściowym, który będzie długi. Raz podjęte działania pozwolą zweryfikować, czy jest możliwe zredukowanie podatków i zwiększenie konsumpcji.
Innym ważnym czynnikiem, jak wspomniałem, jest poprawienie konkurencyjności i produkcji. Hiszpania to jedno z państw, gdzie wskaźnik produkcji na pracownika jest najniższy. Jest prawdą, że istnieje pewien czynnik kulturowy czy klimatyczny, który - można powiedzieć - że nam nie sprzyja, ale pilnie musimy zacząć polepszać relacje między wynagrodzeniem a produkcją. Nowy rząd premiera Mariano Rajoya również jest świadomy, że w tej kwestii musi dojść do porozumienia wszystkich większych hiszpańskich partii politycznych, aby móc poprawić jakość naszego szkolnictwa, coś, z czym borykamy się od lat i co jest też częścią istniejącego problemu gospodarczego, jaki nas dotknął.
Co można powiedzieć na temat struktury bezrobocia? Obejmuje raczej ludzi młodych czy starszych, całe rodziny czy pojedyncze osoby, w jakich regionach się koncentruje?
- Analiza statystyk bezrobocia w Hiszpanii jest ciągła i badania są dokładnie monitorowane. Od połowy 2007 r. bezrobocie systematycznie wzrastało aż do poziomu powyżej 20 proc. osób niemogących znaleźć zatrudnienia w 2011 r., to prawie 5 milionów mieszkańców. Z tych 5 milionów bezrobotnych 3 miliony to osoby w przedziale wiekowym 20-40 lat i prawie połowa z nich bezskutecznie poszukuje zatrudnienia przez co najmniej rok. Co więcej, teraz mamy również 1,5 miliona hiszpańskich gospodarstw domowych, gdzie wszyscy członkowie rodziny są bezrobotni. To prawdziwa tragedia.
Ten problem dotyczy całego kraju. Brak zatrudnienia jest szczególnie dotkliwy w Andaluzji, gdzie osiąga poziom 30 proc. pośród aktywnej populacji, następne regiony to Wyspy Kanaryjskie, Walencja, Mursja, Estremadura i Kastylia. Madryt i Katalonia mają z reguły bezrobocie na poziomie 3 proc. poniżej średniej krajowej.
Hiszpanie są gotowi naruszyć rezerwę finansową banku centralnego?
- Problem Hiszpanii na tej płaszczyźnie był dość dwuznaczny w naszym poprzednim rządzie. Potrafiliśmy być przezorni, nauczyliśmy się pływać i oszczędzać na odzieży. Mam tu na myśli, że potrzebujemy pomocy, ale nie wydaje nam się ona pilna. W tym kontekście uruchomiliśmy specjalny fundusz ratowania bankowości, który zastosowaliśmy wobec naszych oddziałów, podczas gdy odwróciliśmy uwagę, przygotowując debatę narodową dotyczącą kwestii prowizji, jaka powinna obowiązywać w tym Funduszu. To samo zrobiliśmy w Europie: negujemy, że jest konieczne ratowanie Hiszpanii, podczas gdy pobieramy pakiet ratunkowy z Centralnego Banku Europejskiego, który wykupuje nasz dług narodowy.
Jak propozycje rządu przyjmują Hiszpanie?
- Na początku Hiszpanom nie podobało się to, że Mariano Rajoy, zaraz po sformowaniu rządu, podwyższył wszystkie progi podatkowe od dochodów osobistych, podczas gdy mówił, że nie podniesie podatków. W zasadzie bezpośrednio naruszył swoje obietnice wyborcze. Ale to odzwierciedla bardzo trudną sytuację, w jakiej się znajdujemy, i to właśnie pozwoliło nam przejść ten gorący czas i pozwoliło premierowi uzyskać zrozumienie obywateli. Międzynarodowa prasa ekonomiczna pisała o odwadze i wsparciu dla jego działań, w taki sam sposób jak uczyniły to Niemcy i Rada UE. Cięcia wydatków były tym, o czym mówiono i czego oczekiwano. Co więcej, wydaje mi się, że jesteśmy dopiero na początku tych cięć.
Dziękuję za rozmowę.
Jorge Moya, ekonomista, analityk GD&A Business Brokers, doradca personalny podmiotów gospodarczych i oceny ryzyka generowanego przez środowisko gospodarcze, wykładowca, profesor Teorii Ekonomii w Centrum Uniwersyteckim Villanueva - Uniwersytet Complutense w Madrycie.
Nasz Dziennik Piątek, 20 stycznia 2012, Nr 16 (4251)

Autor: jc