Demonstracje w Kirgistanie
Treść
Tysiące demonstrantów wyszło wczoraj na ulice stolicy Kirgistanu - Biszkeku - by domagać się ustąpienia obecnego prezydenta tego kraju, Kurmanbeka Bakijewa. Protestujący oskarżają go o hamowanie prac nad zmianą konstytucji i reform, które obiecywał po wygranych wyborach w 2005 roku i tzw. tulipanowej rewolucji.
Przed budynkiem parlamentu zebrało się, według różnych źródeł, od 10 do 30 tysięcy ludzi. Według Agencji Reutera, policja trzymała się z boku i nie usiłowała powstrzymywać demonstrantów. Protestujący, którzy zebrali się przed budynkiem parlamentu, powiewają opozycyjnymi czerwonymi flagami i skandują: "Bakijew musi ustąpić".
W mieście zamknięte były wczoraj sklepy i bazary. Opozycja zapowiedziała utworzenie na placu przed parlamentem miasteczka namiotowego. Prezydent w rozmowach z opozycją na początku tygodnia obiecywał, że w czwartek w parlamencie zostanie wszczęta procedura zmian w konstytucji, które ograniczą jego władzę i rozszerzą uprawnienia rządu i parlamentu.
We wczorajszym wystąpieniu w parlamencie, jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji, Bakijew zapowiedział, że w poniedziałek przekaże projekt zmiany konstytucji i zainicjuje przeprowadzenie referendum konstytucyjnego, jeśli deputowani nie zatwierdzą jego projektu w ciągu 10 dni. Powiedział, że nie zamierza ustąpić i będzie sprawował władzę do 2010 roku.
Ostrzegł opozycję, że wyda policji rozkaz użycia siły, jeśli demonstracje przybiorą gwałtowny charakter. Bakijew został mianowany p.o. prezydentem i premierem po obaleniu 24 marca zeszłego roku reżimu Askara Akajewa podczas "tulipanowej rewolucji". W lipcu wygrał z blisko 89-procentowym poparciem wybory prezydenckie.
PS, PAP, Reuters
"Nasz Dziennik" 2006-11-03
Autor: wa