Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Demokracja po rosyjsku

Treść

Siły specjalne rosyjskiej milicji (OMON) nie dopuściły do zorganizowania wczoraj antyputinowskiego pochodu protestacyjnego w centrum Petersburga. Zatrzymano m.in. przywódcę petersburskiego Jabłoka Maksima Rieznika, lidera lokalnego Sojuszu Sił Prawicy (SPS) Leonida Gozmana, szefową miejscowego oddziału Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) Olgę Kurnosową i dziennikarza Daniła Kociubinskiego. Zdaniem lokalnych mediów, łącznie aresztowano ponad 300 osób, w tym liderów opozycyjnego Sojuszu Sił Prawicy (SPS) Nikitę Biełycha i posiadającego immunitet Borysa Niemcowa. Te same służby brutalnie rozpędziły w sobotę po południu pochód opozycjonistów w centrum Moskwy. Zatrzymano około 50 osób. Niektórych pobito.



Petersburscy demonstranci zdołali przejść zaledwie kilkadziesiąt metrów, kiedy padła komenda: "Brać wszystkich!". Funkcjonariusze OMON z pałkami w rękach rzucili się na protestujących. Podobną brutalnością oddziały te wykazały się w sobotę przy rozpędzaniu demonstracji w Moskwie. Również tam dokonano licznych aresztowań. Wśród zatrzymanych znalazł się jeden z liderów rosyjskiej opozycji demokratycznej Garri Kasparow, znany obrońca praw człowieka Lew Ponomariow, przywódca młodzieżowego skrzydła partii Jabłoko Ilja Jaszyn, przywódca zdelegalizowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej (PNB), były dysydent i pisarz Eduard Limonow, oraz kandydatka liberalnego Sojuszu Sił Prawicy w grudniowych wyborach parlamentarnych Maria Gajdar, córka pierwszego pokomunistycznego premiera Rosji Jegora Gajdara.
Oddziały OMON interweniowały, gdy opozycjoniści po zakończeniu wiecu na prospekcie Andrieja Sacharowa ruszyli w kierunku Centralnej Komisji Wyborczej (CKW), gdzie chcieli wręczyć petycję dotyczącą wyznaczonych na 2 grudnia wyborów do Dumy Państwowej. Napisali w niej, że wybory "nie odpowiadają zasadom demokracji, a ich rezultaty nie będą konsekwencją bezpośredniego wyrażenia woli przez obywateli". "W Rosji z użyciem siły odbudowuje się system jednopartyjny, którego celem jest scementowanie istniejącego reżimu. Partii władzy wolno dzisiaj wszystko: rekrutować prezydenta, zastraszać wyborców, agitować w szkołach, wymuszać pieniądze od biznesu i podporządkowywać sobie wszystkie federalne stacje telewizyjne" - głosi petycja.
Sobotnią manifestację, która przebiegała pod hasłem: "Za Rosję! Przeciwko Putinowi!", zorganizowała koalicja Inna Rosja skupiająca liberalne i lewicowe ugrupowania występujące przeciwko polityce prezydenta. Wzięło w niej udział ok. 3 tys. osób. "Chcemy innej Rosji!", "Rosja bez Putina!" i "Nie ma wyborów bez wyboru!" - skandowali uczestnicy. "Jedna Rosja ukradła nam wybory!" - napisano na jednym z transparentów.
Występując na wiecu, Kasparow oświadczył, że rządy Putina opierają się na strachu. - Strach jest tym, co reżim wykorzystuje, aby utrzymać się u władzy. Jeśli nie będziemy się bać i wyjdziemy na ulice, reżim się przestraszy, nie wytrzyma presji społeczeństwa - powiedział lider Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) i były mistrz świata w szachach.
Jednej z grup demonstrantów, wśród których była sekretarz OGF Marina Litwinowicz, udało się przedrzeć przez milicyjne kordony i dotrzeć z tym dokumentem do CKW.
Według dr. hab. Włodzimierza Marciniaka, politologa z Instytutu Studiów Politycznych PAN, jesteśmy świadkami pewnego etapu zmiany systemu politycznego Rosji, który przechodzi od miękkiego autorytaryzmu, czyli tego, co nazywano w Rosji sterowaną demokracją, w fazę jakiegoś ostrego i zdecydowanego autorytaryzmu. - Sygnałem tego było przemówienie Putina w Łużnikach na wiecu jego zwolenników - tłum jego zwolenników, który był w stanie jakiegoś amoku, wykrzykujący, żeby Putin został, i bardzo histeryczne przemówienie prezydenta, zawierające już otwarte groźby pod adresem opozycji. To, co się teraz stało, jest po prostu zrealizowaniem tych gróźb, które kilka dni wcześniej sformułował - dodaje Marciniak. Według politologa, nie ma mowy o żadnych wyborach - 2 grudnia odbędzie się plebiscyt poparcia dla prezydenta Putina. Opozycyjne partie nie mają żadnych szans nie tylko wejść do parlamentu, ale istnieją obawy, że w ogóle mogą w tych wyborach nie wystartować. - Wybory do Dumy nie będą jako takimi wyborami, ale plebiscytem poparcia dla Putina i nie widzę żadnego mechanizmu, który by zmienił sytuację, ponieważ jest to samonapędzająca się spirala - zaznacza dr hab. Włodzimierz Marciniak.
Anna Wiejak
Grzegorz Jarosiński
"Nasz Dziennik" 2007-11-26

Autor: wa