Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dekrety Hitlera nadal obowiązują

Treść

Prokuratura w Monachium oficjalnie poinformowała, że ze względów formalnych nie wyraża zgody na ekstradycję do Holandii - pomimo europejskiego nakazu aresztowania - Carela Klaasa Fabera. Centrum Wisenthala umieściło go na piątym miejscu na liście największych zbrodniarzy ciągle cieszących się wolnością. Holandia od ponad 50 lat bezskutecznie domaga się jego ekstradycji.
Prokuratura generalna w Monachium poinformowała, że mieszkający w Inglostadt Carel Klaas Faber, który w Amsterdamie został już zaocznie skazany za zbrodnie wojenne (najpierw na karę śmierci, którą następnie zamieniono na karę dożywotniego więzienia), nie będzie wydany holenderskim organom ścigania. Prokurator, odmawiając ekstradycji, powołał się na niedawny wyrok Wyższego Sądu Krajowego, który uznał, że obywatel niemiecki może podlegać ekstradycji do innego kraju w celu odbycia kary tylko wtedy, gdy wyrazi na to zgodę. Jak się okazuje, oskarżany o zbrodnie wojenne Faber takiej zgody nie wyraził, więc w majestacie niemieckiego prawa spokojnie dalej będzie żył przez nikogo nie nękany. Holandii nie pomógł nawet europejski nakaz aresztowania, który wydali na Fabera w listopadzie w ubiegłym roku.
Niemcy, korzystając z nazistowskiego prawa z 1943 r., nadal chronią przed odpowiedzialnością narodowosocjalistycznych zbrodniarzy. Miasto Inglostadt potwierdziło prokuraturze, że obecnie ich mieszkaniec Holender Carel Faber posiada niemieckie obywatelstwo, które zdobył na podstawie tzw. dekretu Hitlera. Adolf Hitler wydał w 1943 r. dekret, który automatycznie przyznaje niemieckie obywatelstwo zagranicznym ochotnikom wstępującym w szeregi Waffen-SS.
Carel Klaas Faber służył w wywiadzie SS na terenie Holandii i w 1940 r. zgłosił się dobrowolnie do Waffen-SS. Był fanatycznym nazistą, a podczas służby zgładził dziesiątki osób. W 1944 r. został w Holandii skazany na karę śmierci za morderstwa na setkach więźniów, którą później, w 1948 r., zamieniono na dożywocie. W 1952 r. uciekł z więzienia do Niemiec, gdzie do dzisiaj żyje spokojnie w Bawarii mimo ogólnie dostępnej wiedzy o jego zbrodniczej przeszłości. Pomimo wielu dowodów zebranych przez sąd holenderski, a także przez Centrum Wiesenthal w 1957 r. sąd w Dźsseldorfie odmówił wszczęcia postępowania przeciwko Faberowi, twierdząc, że nie posiada wystarczających dowodów na jego winę.
W okresie powojennym RFN skazała jedynie około czterech procent zarejestrowanych i odnalezionych poszukiwanych zbrodniarzy wojennych. Jak wynika z badań Instytutu Historii Najnowszej w Monachium, po wojnie spośród około 173 tys. nazistów podejrzanych o zbrodnie wojenne skazano niecałe 6600. Z tego 12 osób otrzymało wyrok śmierci, 163 dożywocie, około 6200 różnej wielkości wyroki więzienia, a 114 osób skazano jedynie na karę grzywny. W sumie tylko 1100 osób zostało skazanych. Większość zbrodniarzy nie była nigdy sądzona przez niemiecki wymiar sprawiedliwości, a wielu z nich dożyło starości w dobrobycie lub żyje spokojnie nadal.
Niemieckim zbrodniarzom z pomocą przyszły dwie amnestie, które Rząd Federalny uchwalił w 1949 i w 1954 roku. Ustawy te były korzystne nie tylko dla byłych członków SS, SA i partii nazistowskiej, na których zapadł już wyrok lub którym groziły procesy sądowe, ale także dla byłych członków Wehrmachtu, którzy dokonali zbrodni wojennych. Ponadto w maju 1955 r. dopisano do traktatu z 23 października 1954 r. z Paryża protokół, w którym (art. 3 rozdział 3) jest mowa, że już raz skazani lub uniewinnieni przez sądy alianckie nie mogą być ponownie sądzeni. Oznaczało to w praktyce, że nawet gdyby odnalazły się dodatkowe dowody winy, to już raz uniewinnionych lub skazanych na niewielkie wyroki zbrodniarzy nie będzie nigdy można ponownie skazać w niemieckich sądach.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-05-20

Autor: jc