Deklaracja przyjęta milczeniem
Treść
Niemal całkowitym milczeniem przyjęto w Niemczech wypowiedzi szefa rządu tego kraju podczas niedzielnych obchodów 60. rocznicy lądowania aliantów w Normandii, gdy zapewnił on, że Niemcy znają swoją odpowiedzialność za rozpętanie II wojny światowej. Gazety przytaczają wypowiedź kanclerza Gerharda Schroedera, ale żadna nie skomentowała jej. Jednak Schroeder został mocno skrytykowany za to, że nie odwiedził niemieckiego cmentarza wojskowego.
- My, Niemcy, wiemy, kto rozpętał II wojnę światową, znamy naszą odpowiedzialność wobec historii z tego tytułu i mamy zamiar traktować ją bardzo poważnie - stwierdził kanclerz podczas uroczystości w Caen z okazji 60. rocznicy alianckiego desantu. Schroeder zapewnił też, że reprezentuje inne Niemcy niż te "dawne, z mrocznych czasów". - Mój kraj odnalazł powrotną drogę do kręgu cywilizowanej wspólnoty narodów. To była długa droga do skutecznej i stabilnej demokracji - oświadczył kanclerz.
Zapewnił także o pamięci o hitlerowskich zbrodniach we wschodniej części kontynentu. - Nie zapomnimy o milionach ofiar nazizmu w Europie Wschodniej - deklarował. Jednocześnie przypomniał udział Armii Czerwonej w walce z hitlerowcami, nie wspominając słowem o polskich żołnierzach. - Nie zapomnimy nie tylko o kobietach i mężczyznach z armii zachodnich, lecz także o tych rosyjskich żołnierzach, którzy oddali życie za uwolnienie swojej ojczyzny - tłumaczył Schroeder.
Prasa niemiecka, komentując jego udział w uroczystościach w Normandii, pisała wczoraj o ważnych symbolicznych gestach wynikających z tego, iż Schroeder był pierwszym niemieckim kanclerzem, który wziął udział w tych obchodach. Niemieckie gazety, pisząc o zaproszeniu niemieckiego kanclerza, wspominają najczęściej o międzynarodowym geście przebaczenia i chęci pojednania z Niemcami.
Gazeta "Frankfurter Rundschau" uznała, iż przychylne przyjęcie we Francji Schroedera może oznaczać całkowitą normalizację stosunków pomiędzy Niemcami a pozostałym krajami europejskimi. "Bild Zeitung" twierdzi zaś, iż przyjazd kanclerza do Normandii i jego gorące przywitanie przez prezydenta Jacques'a Chiraca było jednym z najważniejszych wydarzeń tych obchodów. Również hamburski tygodnik "Der Spiegel" zauważył, że obecność Schroedera w tych dniach we Francji była szczególnym symbolem, który oznacza wielką przemianę w świadomości historycznej Niemców, a także ich europejskich sąsiadów.
Miejscowi politycy bardziej skupili się natomiast na krytyce zachowania kanclerza w stosunku do pochowanych we Francji niemieckich żołnierzy, niż na tym, co powiedział. Politycy i wojskowi krytykują go za to, że odmówił odwiedzenia niemieckiego cmentarza wojskowego w miejscowości La Cambe.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 8-06-2004
Autor: DW