Dawno nie było tak źle
Treść
Pucharowa klęska polskich drużyn
Wszystkie polskie kluby zakończyły już przygodę z europejskimi pucharami. Do Legii Warszawa i Wisły Płock, które nie zdołały nawet awansować do pierwszej rundy Pucharu UEFA, dołączyły w czwartek Wisła Kraków i Groclin Grodzisk Wlkp. Mimo że nasze kluby już od dość dawna nie odgrywają w Europie zauważalnej roli, tak źle jak teraz jeszcze nie było. Co gorsza, pociąga to za sobą spore konsekwencje.
Rewanżowy mecz z RC Lens piłkarze Groclinu zaczynali z niezłą zaliczką. Dwa tygodnie temu we Francji zremisowali 1:1, teraz urządzał ich nawet wynik bezbramkowy. Wiedzieli jednak, że Lens to bardzo dobra drużyna i niestety to się szybko potwierdziło. Pół godziny starczyło gościom (świetnie przygotowanym pod względem fizycznym i technicznym), by zdobyć dwa gole i praktycznie przesądzić sprawę. Wicemistrzowie Polski grali źle, bojaźliwie, ze strachem i bez zaufania w swoje możliwości ("Zmarnowaliśmy pierwszą połowę" - powiedział później trener Duszan Radolsky). Po przerwie było lepiej. Dużo lepiej. Niemający nic do stracenia grodziszczanie ruszyli do przodu i choć w 54. min stracili trzecią bramkę - zasłużyli na słowa uznania. Bo to ich nie podłamało, bo próbowali, starali się, stwarzali zagrożenie pod bramką rywala. Gdy Lumir Sedlacek i Radim Sablik pokonali francuskiego bramkarza, zrobiło się 2:3, ba - Groclin miał świetne okazje, by wyrównać. To się jednak nie udało, w końcówce goście trafili jeszcze raz, ale podopieczni Radolsky'ego zasłużyli na garść ciepłych słów. Z pucharów odpadli, ale nie zawiedli. Na więcej chyba nie było ich po prostu stać.
Do fazy grupowej nie udało się awansować także Wiśle Kraków. Mistrzowie Polski musieli przed własną publicznością odrobić trzybramkową stratę z Guimaraes i przed meczem wierzyli, że jest to możliwe. Ci, którzy sądzili, że wiślacy od początku rzucą się na rywala całymi siłami, że zostawią na boisku litry potu, że walczyć będą o każdy milimetr boiska - rozczarowali się. Owszem, krakowianie rozpoczęli dynamicznie, ale im dalej, tym było gorzej. Przez 90 minut oddali dwa groźne strzały na bramkę portugalskiego słabeusza (goście tyle samo, ale potrafili - konkretnie Marek Saganowski - zdobyć zwycięską bramkę). Nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie defensywy przeciwnika, grali schematycznie, fatalnie spisywały się skrzydła (Marek Zieńczuk i przede wszystkim Jean Paulista), w których trener Jerzy Engel upatrywał klucz do sukcesu. Kolejny beznadziejny występ zaliczył Paweł Kryszałowicz, sprowadzony przez Engela do Krakowa chyba tylko za zasługi sprzed lat. Wolny, bezproduktywny potrafił nawet zdenerwować zapatrzonego w niego szkoleniowca i tuż po przerwie zszedł z boiska. W porównaniu z meczem sprzed dwóch tygodni wiślakom nie można było odmówić zaangażowania, ale na tle przeciętnej Vitorii wypadli bardzo słabo. Dlaczego? Na to pytanie powinni odpowiedzieć Engel, trenerzy od przygotowania fizycznego i piłkarze. Pewne jest, że zimą dojdzie w drużynie do rewolucji. Posady nie jest pewien Engel, raczej na pewno zespół opuszczą Marcin Baszczyński, Tomasz Kłos, być może Mauro Cantoro.
W tym sezonie w europejskich pucharach reprezentowały nas cztery kluby. O Ligę Mistrzów walczyła Wisła Kraków i choć po pierwszym meczu z Panathinaikosem Ateny była blisko, ostatecznie obeszła się smakiem. "Białej Gwieździe" pozostał na pocieszenie Puchar UEFA, ale tu się skompromitowała. Nawet do pierwszej rundy pucharu nie zdołały trafić Legia Warszawa i Wisła Płock. Obie odpadły z drużynami ze Szwajcarii, co gorsza, nader przeciętnymi. W rundzie pierwszej zakończyła się przygoda Groclinu. Polskie drużyny rozegrały łącznie 12 spotkań. Ich bilans jest fatalny - 3 zwycięstwa (Wisły Kraków z Panathinaikosem, Wisły Płock z Grasshoppersem Zurych i Groclinu z Duklą Bańska Bystrzyca), 2 remisy i aż 7 (!) porażek.
Niestety, beznadziejna postawa naszych drużyn pociągnie za sobą bolesne konsekwencje. Gdyby Wisła awansowała do fazy grupowej Pucharu UEFA i zdobyła w niej kilka punktów, zostałaby rozstawiona w trzeciej rundzie kwalifikacji do LM. Teraz nie ma co o tym marzyć, gorzej, walkę o LM będzie musiała rozpocząć od drugiej rundy kwalifikacji (jeśli oczywiście zdobędzie tytuł). To nie koniec. W sezonie 2007/2008 w Pucharze UEFA zagrają tylko dwie polskie drużyny. Nasza piłka spada coraz niżej.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 1-2 października 2005
Autor: mj