Davos: Nie będzie przełomu
Treść
Kryzys strefy euro oraz jego wpływ na globalną ekonomię zdominował Światowe Forum Ekonomiczne w Davos. Ale oprócz kwestii gospodarczych, ekonomicznych 2600 uczestników Forum z 42 krajów świata będzie dyskutowało również o polityce, głównie o "arabskiej wiośnie", i zbliżających się wyborach prezydenckich we Francji i Rosji.
Pięciodniowe spotkanie w szwajcarskim kurorcie odbywa się pod hasłem: "Wielka Transformacja: kształtowanie nowych modeli". Swoją obecność na forum zapowiedzieli już m.in. szefowie: Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde, Banku Światowego Robert Zoellick i Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, a także sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Polskę reprezentuje prezydent Bronisław Komorowski.
Jednak w zasadzie nikt z uczestników Forum ani postronnych komentatorów nie oczekuje, aby to pięciodniowe spotkanie przyniosło jakieś konkretne ustalenia czy rozwiązania, które będą zastosowane w walce z kryzysem finansowym, głównie w krajach eurolandu. Organizatorzy ŚFE ze smutkiem podkreślają, że wobec takiej perspektywy należy powiedzieć, że Forum stało się zupełnie czymś innym niż to, do czego zostało powołane - teraz jest to tylko klub dyskusyjny, a nie miejsce, gdzie nakreślane są strategie gospodarcze. Jak podkreślają komentatorzy, mimo iż nikt nie spodziewa się przełomowych rezultatów w Davos, to jednak poruszone problemy i sposób dyskusji mogą wpłynąć na atmosferę, jaka będzie panowała w światowej ekonomii przez najbliższe tygodnie, a nawet miesiące.
W otwierającym szczyt przemówieniu kanclerz Niemiec Angela Merkel skupiła się na walce o zachowanie euro i w związku z tym zapowiedziała "zawieszenie broni" w jej kampanii w celu wzmocnienia rynków finansowych. Podkreśliła, że podejmie wszelkie niezbędne kroki, aby ratować euro. W tym celu, jak uznała, wycofuje się ze swoich żądań, aby prywatni posiadacze obligacji zadłużonych państw dokładali się do pakietów pomocowych. Jednoznacznie też odrzuciła pojawiające się ostatnio oskarżenia, że przedstawione przez nią projekty są zdecydowanie zbyt spóźnione, aby można było dzięki nim uratować wspólną walutę.
Uczestnicy Forum w nadchodzących dniach zajmą się także ryzykiem, jakie stwarzają ręczne regulacje finansów prowadzone przez Chiny. Wobec działań Pekinu od dawna protestują szefowie rządów wielu państw z USA na czele. Kością niezgody jest choćby sztuczne utrzymywanie przez Pekin kursu juana na niskim poziomie, aby zachować konkurencyjność cenową chińskich produktów na światowych rynkach. To również jeden z powodów tego, że Chiny mają nie tylko ogromną nadwyżkę handlową - w 2011 r. było to 160 mld dolarów, lecz także gigantyczne rezerwy walutowe w wysokości prawie 3,2 bln dolarów. Kraje zachodnie uważają, że przez swą politykę finansową Chińczycy w pewnym stopniu odpowiadają także za problemy ich gospodarek.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik Czwartek, 26 stycznia 2012, Nr 21 (4256)
Autor: au