Dajemy zielone światło niemieckim roszczeniom
Treść
Z senator Dorotą Arciszewską-Mielewczyk (PiS), prezesem Powiernictwa Polskiego, rozmawia Anna Ambroziak
Pasłęckie Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej chce umieścić na tablicy upamiętniającej ofiary drugiej wojny światowej napis z niemiecką nazwą Pasłęka...
- Umieszczenie niemieckiej nazwy w miejscu publicznym jest czymś karygodnym. Ale to dla mnie nic nowego. Oni w ogóle posługują się niemieckimi nazwami, na przykład w atlasach niemieckich dostępnych w krajach UE polskie miasta z terenów byłych Prus Wschodnich czy też Opolszczyzny są nazwane po niemiecku. Niemcy pracują, i to skutecznie. Przeznaczają na takie inwestycje mnóstwo środków, aby tylko zachować pamięć o sobie. Tu powinniśmy brać z nich przykład. Dlaczego tego nie robimy i nie dbamy o nasze upamiętnienia? Dlaczego pewne środowiska mówią ciągle, że jest u nas za dużo martyrologii? My powinniśmy robić to samo, a tymczasem dajemy zielone światło tego rodzaju przedsięwzięciom, jakie mają miejsce w Pasłęku i które są tak blisko idei Centrum przeciw Wypędzeniom.
Co w takim razie należałoby zrobić wobec ofensywy mniejszości niemieckiej w Polsce i ziomkostw niemieckich?
- Przestańmy się bać. Wszelka poprawność polityczna zabija w nas inicjatywę, by bronić swoich praw, nie bójmy się prawdy. Nie może być tak, że kaci zajmą miejsce ofiar. Niemcy zawsze będą mieć takie argumenty, by usankcjonować choćby to, że na patronów wybierają ludzi powiązanych z aparatem władzy Hitlera. Nagle wszyscy są święci, nikt nie donosił, wszystkich zmuszano, by wstępowali do NSDAP. Gdyby tyle czasu poświęcono polskim ofiarom II wojny światowej...
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-03-04
Autor: wa