Czy życie kręcone kołem pieniędzy, których zawsze mało, nie jest życiem niewolniczym?!
Treść
Każdy z nas doznaje cierpień większych lub mniejszych, czy potrafimy jednak z nich uczynić modlitwę? Czy kierujemy się z nimi do Boga, czy trwonimy siły na zwykłe narzekanie?
V Niedziela zwykła
Hi 7,1–4.6–7; 1 Kor 9,16–19.22–23; Mk 1,29–39
Cóż człowiek ma z tego życia?! Ciągła praca, trud, zabieganie, przy tym spory z innymi, doświadczana niesprawiedliwość, cynizm ludzi u władzy, oszustwo… Czy życie kręcone kołem pieniędzy, których zawsze mało, nie jest życiem niewolniczym?! A na to jeszcze nakładają się choroby, nieporozumienia w domu i z najbliższymi sąsiadami, kłótnie, złośliwości, namiętne spory. Cóż zatem zostaje z tego życia ludzkiego?
Takie pytania stawia w Piśmie Świętym doświadczony przez życie Hiob: chory, obdarty, wzgardzony przez innych, nawet przez przyjaciół i rodzinę, wyrzucony na śmietnik życia… Jakaż przed nim perspektywa? Trzeba jednak podziwiać tego zbolałego człowieka, widzącego całą nędzę swego życia, bo mimo tej beznadziejności potrafi ze swoich żalów ułożyć modlitwę. Ze swoimi bólami zwraca do Boga: Wspomnij, że dni me jak powiew (Hi 7,7). Hiob wie, że narzekanie, pretensje, żale i obnoszenie się z własnym cierpieniem niszczą samego człowieka. Jedynie przez odniesienie ich w modlitwie do Tego, który jest Źródłem życia, mogą uzyskać swój sens.
Każdy z nas doznaje cierpień większych lub mniejszych, czy potrafimy jednak z nich uczynić modlitwę? Czy kierujemy się z nimi do Boga, czy trwonimy siły na zwykłe narzekanie? W takich momentach ujawnia się nasza wiara lub jej brak. Hiob wbrew ciężkiemu doświadczeniu ma w sobie ogromną wiarę w Boga. Kilka wieków po Hiobie przyszedł na świat Syn Boży i to całkowicie zmieniło naszą sytuację. Stanął On przed chorymi i cierpiącymi jako jeden z nich. Chorych, których spotkał, uzdrawiał. Na to „wyszedł”, aby głosić Ewangelię, dobrą nowinę o wyzwoleniu z cierpienia i bólu. Syn Boży, stając się człowiekiem i przyjmując cały ciężar ludzkiego życia, aż po okrutną śmierć na krzyżu, objawił, że Bóg jest z człowiekiem cierpiącym. Bóg jest po stronie ludzi cierpiących, uciśnionych, niesprawiedliwie prześladowanych. Niestety, często nasza tragedia polega na tym, że tej bliskości Boga nie zauważamy lub ją ignorujemy. Raczej zamykamy się w swym cierpieniu, nosząc w sercu pretensje. Myślimy jedynie o wyzwoleniu z cierpienia, jak w Ewangelii ludzie z Kafarnaum, zapominając, że każdy z nas jest chory na śmierć, która kiedyś przyjdzie. Bogu jednak chodzi o wyzwolenie nas z tej ostatecznej choroby. Zwykłe zdrowie fizyczne nie zapewnia zbawienia.
Nasza sytuacja dzięki Jezusowi jest inna niż Hioba. Hiob w swoim cierpieniu mógł jedynie żałośnie wołać do Boga, choć nie widział dla siebie perspektywy. Mówił z żalem: Ponownie oko me szczęścia nie zazna (Hi 7,7). My nie tylko widzimy inną perspektywę, ale ponadto możemy nasze cierpienie oddać Bogu, możemy z niego zrobić ofiarę miłą Bogu, włączając ją w ofiarę Chrystusa. Ofiarę, którą Bóg przyjmuje i przemienia w życie. Chrystus, ofiarując siebie i dając w nasze ręce swoją ofiarę, otworzył przed nami możliwość włączenia się w nią. Eucharystia jest dla nas tą możliwością. Oto przynosimy Panu chleb i wino – znaki naszego trudu i wysiłku, a także cierpienia. Oddajemy je w moc Boga, sami oddając się w ten sposób w Jego moc. W efekcie otrzymujemy komunię, czyli jedność z Nim przez spożycie Jego Ciała i Krwi, czyli Jego samego jako Zmartwychwstałego. Przez to sakramentalnie mamy udział w Jego życiu.
To orędzie jest Ewangelią, dobrą nowiną dla nas i innych. Święty Paweł mówi, że głoszenie jej jest jego obowiązkiem:
Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii (1 Kor 9,16).
Biada, gdybyśmy się nie dzielili tym, co daje nam jedyną nadzieję na życie i wyzwolenie z cierpienia. Paweł pisze dalej: Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział (1 Kor 9,23). Nie można samemu osiągnąć pełni szczęścia, gdy nasi bliźni cierpią i nie mają perspektywy pełni życia.
Co zatem chrześcijanin ma z życia? Powinien ze swego życia zrobić dar dla Boga, dzięki czemu otrzyma od Niego udział w Jego życiu. Tego Hiob jeszcze dobrze nie wiedział.
Fragment książki Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 3: Okres zwykły 1-11 tydzień
Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj