Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy tylko osiem? Inne duchy zła

Treść

Dotychczas była mowa o ośmiu duchach zła. Jednak nie wolno zapominać, że w tekstach Ewagriusza lista ta jest o wiele dłuższa. W traktacie O różnych rodzajach złych myśli czytamy o dwóch groźnych demonach, które w jakimś wymiarze pozostają na usługach tych ośmiu duchów zła.

Demon tułacz

Jest demon zwany tułaczem, który staje przy braciach zwłaszcza o świcie [i] wodzi umysł od miasta do miasta, od wsi do wsi, od domu do domu, [i sprawia, że umysł] odbywa niby zwykłe spotkania, a przecież więcej rozmawia z pewnymi znajomymi. Przez to niszczy własną stałość z powodu tych, którzy przychodzą na spotkanie, oddala się krok po kroku od poznania Boga oraz cnoty i zapomina o [swoim] przyrzeczeniu. Trzeba więc, aby anachoreta śledził go, skąd wychodzi i dokąd zmierza. Umyślnie bowiem i nie przypadkowo zwołuje [w myśli] owo liczne grono. Doprawdy czyni to chcąc zniszczyć stan anachorety, aby umysł, rozpalony przez to i upojony licznymi spotkaniami, szybko natknął się na demona nieczystości, gniewu lub smutku (Ewagriusz z Pontu – Pisma ascetyczne, t.1)

Tułacz odciągał braci od śpiewania psalmów – czym zajmowali się z rana zaraz po przebudzeniu. Dla Ewagriusza to rodzaj rozproszenia: mnich nie skupia się już na konkretnej czynności – tej, którą ma teraz do wykonania – ale oddaje się pustym marzeniom; w konsekwencji w jego pamięci pojawiają się wspomnienia, które prowadzą go do gniewu (bo przypomniało mu się, że ktoś go skrzywdził), smutku (ze względu na niesprzyjające okoliczności życia) czy wreszcie nieczystości. Dzisiaj może Ewagriuszowego demona tułacza nazwalibyśmy nieco żartobliwie demonem poniedziałku (albo końca weekendu): ludzie powracający do pracy po przerwie mają często tendencje do odbywania mentalnych podróży podobnych stylem do tych opisanych przez Ewagriusza. Efekt końcowy jest jednak analogiczny.

Demon czyniący duszę nieczułą

Co z kolei mamy powiedzieć o demonie, który czyni duszę nieczułą? Boję się pisać o nim – jak dusza wyobcowuje się z własnego stanu w czasie jego przybycia i pozbawia się bojaźni Bożej oraz pobożności, i nie uznaje już grzechu za grzech, i nie uważa nieprawości za nieprawość. W jej pamięci kara i sąd wieczny są już tylko jakby gołymi słowami, gdy tymczasem zupełnie wyśmiewa ogniste trzęsienie ziemi. Wprawdzie niby wyznaje Boga, jednak nie poznaje Jego zarządzeń. Uderzasz się w piersi, kiedy dusza zwraca się do grzechu, a ona nie czuje. Cytujesz słowa Pism, a ona jest całkiem zatwardziała i nawet nie słyszy. Przedstawiasz jej hańbę u ludzi, a nie zastanawia się [nad tym]. Wstyd [pokazujesz] u ludzi, a nie przejmuje się, niczym świnia, która przymruża oczy i wyłamuje ogrodzenie (Ewagriusz z Pontu – Pisma ascetyczne, t.1)

Nieczułość duszy, tak przerażająco opisana przez Ewagriusza, ściśle łączy się z pychą, którą zajmowaliśmy się w poprzednim rozdziale. Praktyczny ateizm charakteryzujący człowieka, który podejmuje decyzje pod wpływem tej myśli, nie ma charakteru tylko religijnego – jego konsekwencje odczuwają także najbliżsi; człowiek nie liczy się z niczym i z nikim. Wedle naszego autora tego typu obłęd przychodzi wtedy, kiedy ktoś długo ulegał próżności. Takie zachowania znamy dobrze z pracy, kiedy nasi szefowie lub współpracownicy cierpią, a my wraz z nimi, z powodu wody sodowej uderzającej im nagle do głowy po jakimś awansie lub wielkim sukcesie. Okazuje się, że do powodzenia trzeba mieć mocniejszą głowę niż do klęski.

fragment książki „Pomiędzy grzechem a myślą”, której autorem jest O. Opat Szymon Hiżycki OSB

Materiały dodatkowe:

Źródło: ps-po.pl, 14 stycznia 2016

Autor: mj