Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy to kapitulacja Twierdzy Modlin

Treść

Odkryty przez pracowników Muzeum Wojska Polskiego dokument z okresu kampanii wrześniowej jest w fatalnym stanie. Muzealnicy muszą opracować metodę jego konserwacji, gdyż na obecnym etapie każda próba jego odczytania wiązałaby się z bezpowrotnym zniszczeniem pisma.

Nie wiadomo, czy uda się potwierdzić relacje świadków, że jest to akt kapitulacji Twierdzy Modlin z 1939 roku.
- Witam na specjalnej uroczystości wiążącej się z odkryciem, jakiego dokonali nasi pracownicy w Kurozwękach we wrześniu tego roku. Chodzi o butelkę, w której - co bardzo prawdopodobne - znajduje się dokument dotyczący kapitulacji Twierdzy Modlin w 1939 r. - oświadczył prof. dr hab. Janusz Cisek, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego. Zaznaczył, że odkrycia tego rodzaju zawsze budzą emocje. - Myślę, że większe niż dotyczące starożytności, bo istnieje zawsze jakiś punkt styczny ze współczesnością. Mianowicie najczęściej odbywają się one na podstawie relacji czy jakiegoś sygnału ze strony żyjących świadków wydarzeń bądź ich rodzin - zauważył Cisek.
Nieocenioną pomoc w odkryciu butelki wyświadczył pracownikom muzeum Witold Sanecki, syn porucznika Zygmunta Saneckiego, który był odpowiedzialny w 1939 r. za przekazanie tych dokumentów. Według niego, po kapitulacji Twierdzy Modlin dokument zawierający akt kapitulacji trafił do Kurozwęk, gdzie jego krewny Antoni Kilianek włożył go do butelki i zakopał w ziemi.
Poszukiwania potwierdziły ten scenariusz. Michał Mackiewicz, historyk z Muzeum Wojska Polskiego, który znajdował się w ekipie poszukiwawczej, oznajmił na spotkaniu, że dopiero po kilkugodzinnej pracy koparki w hipotetycznym miejscu udało się dokonać odkrycia. Niestety, okazało się, że papierowy korek, który zamykał butelkę, przepuścił wilgoć i doszło do zagrzybienia dokumentu. Wyjęto go wprawdzie, ale zrezygnowano z rozwinięcia w celu odczytania treści. Urszula Więch-Jędras, kierownik pracowni konserwacji papieru i skóry w MWP, podkreśliła, że groziłoby to jego zniszczeniem. - Mało prawdopodobne, że pozwoli on się rozwinąć. To ratowanie obiektu na granicy dużego ryzyka - oświadczyła Więch-Jędras. Dodała, że trzeba będzie przeprowadzić badania, które określą przyszłą metodologię prac konserwatorskich.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-10-30

Autor: wa