Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy świętować rewolucję?

Treść

Pod obrady francuskiego parlamentu ma niebawem trafić ustawa o zbrodni wobec ludzkości dotycząca morderstw dokonanych na mieszkańcach Wandei podczas rewolucji francuskiej. Według nieoficjalnych informacji ustawa ma duże szanse na przegłosowanie.
Jutro Francja obchodzi swoje święto narodowe ustanowione dla uczczenia wybuchu rewolucji francuskiej 14 lipca 1789 roku. Trwający kilka lat proces gwałtownych zmian we Francji pod koniec XVIII w. przedstawia się jako wielki sukces i postęp ludzkości. Na temat ciemnych stron tego wydarzenia rozmawiamy z historykiem, pisarzem i wydawcą Reynaldem Secherem.

Z pańskich publikacji wynika bardzo czarny obraz rewolucji francuskiej. Ocenia Pan, że pochłonęła ona około miliona ofiar. Czy w tej sytuacji świętowanie jej rocznicy jest moralnie uzasadnione?
- 14 lipca jest rocznicą zdobycia Bastylii, królewskiego więzienia, w którym nie było wielu więźniów. Świętuje się więc nie całą rewolucję, ale symbol narodowego zjednoczenia i pojednania.

To Pan tak to ocenia, nie sądzę jednak, by w społeczeństwie francuskim była historyczna świadomość różnicy między zdobyciem Bastylii i całą resztą konsekwencji, które ona za sobą pociągnęła.
- Ma pan niestety rację, ale muszę zaznaczyć, że rewolucja francuska ma różne oblicza. Jej pozytywnym początkiem była chęć ewolucyjnych zmian systemu, który "nie działał". Popierał je król Ludwik XVI, który mimo wielu prób i wysiłków nie był w stanie przeprowadzić niezbędnych reform.

Ale bardzo szybko obróciła się ona przeciw królowi.
- Jako historyk od wielu lat zadaję sobie pytanie, na które nie znalazłem odpowiedzi, jak to się dzieje, że kulturalny naród staje się barbarzyński. Tak było w czasie rewolucji francuskiej i hitlerowskich Niemiec. Okazuje się, że wystarczy znikoma większość, by przy odpowiedniej manipulacji opanować umysły wielu ludzi.

W jakim momencie doszło do tego w rewolucji francuskiej?
- Trzeba wiedzieć, że rewolucja francuska nie ma ludowego podłoża, wbrew temu jak to stara się przedstawić historiografia marksistowska. Niezadowolenie zaczęło się od arystokratycznej elity, której pewna część, w pewnym momencie, poczuła się pokrzywdzona i odcięta od źródeł przywilejów.

Ewolucyjny program reform został nagle niespodziewanie przerwany...
- Tak, w szybkim czasie doszły do głosu mniejszościowe, rewolucyjne środowiska, które źle interpretując hasła oświecenia, przekształciły je w walkę ideologiczną, której bazą miało być zniesienie jakichkolwiek różnic między ludźmi. W imię tych haseł dokonywano zbrodni, terroryzmu, masakr.

Pana zdaniem, zbrodnie stalinizmu i hitleryzmu czerpały pełną ręką z doświadczeń rewolucji francuskiej?
- Tak, pierwsze masowe zbrodnie przeciw ludzkości, jej techniki i towarzysząca im propaganda zostały wypracowane nad Sekwaną. Nie jest kwestią przypadku, że Lenin i Pol Pot przybywali tu, by naocznie dowiedzieć się o metodach fizycznego niszczenia mieszkańców tych regionów. Później stosowali je oni u siebie. Jestem przekonany, że gdyby nie było doświadczeń terroryzmu rewolucji francuskiej, faszystowski i sowiecki totalitaryzm nie byłyby w stanie tak okrutnie niszczyć swoich przeciwników.

To co Pan mówi, diametralnie odbiega od historycznej interpretacji rewolucji francuskiej dokonywanej przez większość francuskich i polskich historyków. Z czego to wynika?
- We Francji wciąż dominuje marksistowska interpretacja rewolucji francuskiej. W ostatnich 20 latach rządów socjalistów historycy, którzy nie zgadzali się z oficjalną interpretacją historii, byli usuwani z wyższych uczelni. Obecnie istnieją trzy szkoły historyczne: wciąż marksistowska, widząca we francuskiej rewolucji jedynie postęp społeczny, bardziej wypośrodkowana, która przyznaje jej niepodważalną rolę w walce ze starym reżimem, i prawicowa, która stara się obiektywnie przedstawić fakty, jakie miały miejsce w tym czasie.

Nie zaprzeczy Pan chyba, że rewolucja francuska kojarzy się z demokracją, równością społeczną, tolerancją, prawami człowieka i obywatela.
- Nie wiem, komu ona się z tym kojarzy, ale jest to zupełna nieprawda. Podstawy demokracji zostały wprowadzone w Anglii, a nie we Francji.
Polski system wyborów królów wyprzedzał w jego formie całą Europę. Rewolucja francuska ze swoją pierworodną ideą była rewolucyjna, ale zniszczyła ją garstka ideologów domagających się zrównania ludzi i zniesienia różnic między nimi. W imię źle zdefiniowanego ideału mordowano mieszkańców Wandei i Bretanii.

Pod obrady francuskiego parlamentu ma niebawem trafić ustawa o zbrodni przeciw ludzkości dotycząca morderstw dokonanych na mieszkańcach Wandei. Czy uważa Pan, że jej przyjęcie jest możliwe?
- Przyjęcie ustawy jest bardzo prawdopodobne. Byłby to moim zdaniem początek narodowej dyskusji o tym, co naprawdę wydarzyło się tam w czasie rewolucji francuskiej. Nie negując jej początkowych ideałów, trzeba mówić o całej jej ideologii i jej tragicznych skutkach.

Dziękuję za rozmowę.

Franciszek L. Ćwik
"Nasz Dziennik" 2007-07-13

Autor: wa

Tagi: rewolucja francuska