Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy sąd uzna argumenty polskiego pracownika?

Treść

Dzisiaj zapadnie wyrok w trwającej od stycznia 2007 r. sprawie wytoczonej przez Mirosława Michałowskiego polskiemu oddziałowi niemieckiej firmy Arvato Services w Szczecinie. Michałowski został zwolniony z pracy przez kierownictwo firmy za to - jak utrzymuje - że nie podporządkował się zakazowi używania języka polskiego na wyznaczonym obszarze przedsiębiorstwa, a zakaz miał dotyczyć również bezpośrednich kontaktów między pracownikami - Polakami. - Złożyłem pozew do sądu o odszkodowanie ze względu na to, że zabroniono w naszej firmie używania języka polskiego w kontaktach nie tylko służbowych, ale i prywatnych. Mogliśmy rozmawiać tylko w języku niemieckim - przypomina przed dzisiejszą rozprawą Michałowski. Według pracodawcy, przeszkadzało to klientom niemieckim słyszącym w tle język polski i obniżało jakość obsługi klientów, którzy się skarżyli. - W kontaktach z kolegami rozmawiałem po polsku i to im przeszkadzało - wyjaśnia Michałowski, dodając, że zależy mu na tym, żeby tego typu praktyki w firmach w Polsce nie stały się codziennością. Michałowski pracował na stanowisku konsultanta telefonicznej obsługi klienta (Call Center) w szczecińskim oddziale Arvato Services koncernu Bertelsmann Media. Firma ta ma swoje oddziały w Szczecinie i Plewiskach k. Poznania. Kierownictwo firmy w Polsce bagatelizowało wówczas tę sprawę, a kierownik biura dyrektora generalnego tej firmy Małgorzata Kurc mówiła, że cała ta sprawa jest wynikiem nieporozumienia i nie ma zakazu mówienia po polsku, a pracowników poinformowano, że na danej sali operacyjnej używa się danego języka przy obsłudze klienta. Dotyczy to każdej sali, w której prowadzona jest obsługa, czyli: czeskiej, węgierskiej, ukraińskiej, polskiej i niemieckiej. Sprawa bulwersuje, ponieważ - jak utrzymuje nasz rozmówca - został zwolniony z pracy bez podania przyczyny, co sugeruje dyskryminacyjny charakter całej sprawy. I taki właśnie zarzut skierował do sądu wobec pracodawcy Michałowski. - Zwolniono mnie z pracy bez podania przyczyny. Odwołałem się do sądu pracy, wystąpiłem o odszkodowanie ze względu na dyskryminację w wysokości 40 tys. złotych. Była to maksymalna suma, jakiej mogłem zażądać zgodnie z kodeksem pracy - tłumaczy. W sądowym pozwie przeciwko Arvato Services Michałowski, zarzucając pracodawcy dyskryminację pracownika, powołał się na artykuł kodeksu pracy, który mówi o równym traktowaniu pracownika bez względu na płeć, rasę, narodowość, przekonania polityczne. Firma Arvato Services nie zgadza się z pozwem i domaga się jego odrzucenia. Jak dowiedzieliśmy się w siedzibie firmy w Szczecinie, spółce szczególnie zależy na oczyszczeniu z zarzutu dyskryminacji. Zdaniem Michałowskiego, inni pracownicy też zdawali sobie sprawę, że zakaz mówienia po polsku w salach operacyjnych jest niezgodny z prawem i wystosowali w tej sprawie do przełożonych list, który pozostał jednak bez odpowiedzi. Sprawa toczy się w Sądzie Pracy przy ul. Małopolskiej w Szczecinie, a rozprawa rozpocznie się dzisiaj o godz. 14.00. Paweł Tunia "Nasz Dziennik" 2008-05-07

Autor: wa