Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy przetarg był ustawiony?

Treść

Prawo i Sprawiedliwość chce, aby Najwyższa Izba Kontroli i minister Julia Pitera sprawdzili przetarg na promocję koszykarskich mistrzostw Europy, który wygrały firmy należące do osób powiązanych z wicepremierem Grzegorzem Schetyną. To jeden z elementów kampanii przeciw Schetynie, której plan ujawnił wczoraj "Nasz Dziennik". Politycy opozycji chcą, by kontrole dały odpowiedź na pytania, czy o wyniku przetargu zadecydowały polityczne związki wicepremiera Schetyny oraz powołującego komisję przetargową Romana Ludwiczaka, senatora Platformy. - Sprawa budzi wiele podejrzeń, z których głównym jest to, że być może mamy do czynienia z układem polityczno-towarzysko-biznesowym. Jakie powody kierowały panem Ludwiczakiem, senatorem Platformy i prezesem Polskiego Związku Koszykówki, że jednoosobowo zadecydował o składzie komisji przetargowej, nie informując nawet PZKosz o przetargu? - pytał wczoraj na konferencji prasowej poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS). Tak jak ujawnił wczoraj "Nasz Dziennik" - politycy PiS od poniedziałku rozpoczęli zdecydowaną kampanię wymierzoną w wicepremiera Grzegorza Schetynę, uważanego za prawą rękę Donalda Tuska. Wnioski do NIK oraz minister Julii Pitery to nie wszystko. W kolejnych tygodniach PiS będzie chciało zwołania sejmowych komisji: Kultury Fizycznej i Sportu oraz Kontroli Państwowej, nie wyklucza również skierowania sprawy do prokuratury. - Liczymy, że działania kontrolne tych urzędów pozwolą ustalić, czy w tym przypadku wszystko odbyło się zgodnie z prawem, czy też zostały naruszone zasady legalności, gospodarności, transparentności - twierdzi Mularczyk. Sprawa ma związek z publikacją "Rzeczpospolitej", która ujawniła, iż przetarg na promocję Mistrzostw Europy w Koszykówce Mężczyzn wygrały dwie firmy należące do znajomych wicepremiera Grzegorza Schetyny, a wcześniej z udziału w przetargowej rywalizacji wycofała się jedna z największych firm reklamowych w Polsce - Sports Promotion, zaś głos decydujący o wyborze zwycięzców przetargu miał prezes PZKosz Roman Ludwiczak, senator PO, uważany za współpracownika Grzegorza Schetyny. - Coś tu brzydko pachnie na kilometr. Jesteśmy bardzo zdziwieni, że żaden z polityków PO do tej pory nie odniósł się do doniesień medialnych na temat przetargu. Ze strony Platformy Obywatelskiej na ten temat panuje głucha cisza - mówią politycy PiS. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" politycy Prawa i Sprawiedliwości nie ukrywają, że wniosek do minister Julii Pitery traktują jako formalność i przyznają, że nie wierzą w przeprowadzenie przez nią rzetelnej kontroli w sprawie dotykającej jednego z baronów PO. Dlatego chcą też zwołania Komisji ds. Kontroli Państwowej, na której porównane zostaną wnioski pokontrolne przygotowane przez Piterę i te przez kontrolerów NIK. - Chciałabym się dowiedzieć, jakie przesłanki kierują politykami PiS, skoro jedynym argumentem jest tylko to, że ktoś kogoś zna. Jeżeli mają takie podejrzenia, to my to sprawdzimy. Natomiast fakt, że ktoś kogoś zna, nie jest jeszcze dowodem, żeby twierdzić, że zostały podjęte jakieś działania o charakterze korupcyjnym - komentowała wczoraj w rozmowie z TVN minister Julia Pitera, która w rządzie Donalda Tuska ma walczyć z korupcją i wykorzystywaniem funkcji państwowych do celów towarzysko-biznesowych. Po dziewięciu miesiącach pracy minister Pitery na rządowym stanowisku o wymiernych efektach jej prac, w postaci chociażby kompleksowych, systemowych programów antykorupcyjnych - cicho. Z kolei zdaniem Wioletty Paprockiej, rzecznik wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetyny, cała sprawa dotyczy tylko Polskiego Związku Koszykówki i firm, które uczestniczyły w przetargu, zaś wykorzystywanie nazwiska Grzegorza Schetyny, jak twierdzi, służy "z pewnością jedynie do podgrzewania atmosfery". Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-08-05

Autor: ab