Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy potrzebny jest nam teatr amatorski?

Treść

Gdy oglądam emitowane od czasu do czasu w Telewizji Trwam amatorskie przedstawienia teatralne, uświadamiam sobie, co straciliśmy jako jednostki i jako społeczeństwo. Dziś przywiązani do telewizora albo komputera stapiamy się z kolorowym, ale płaskim i prostackim wirtualnym światem pozorów, zamiast żyć pełnią życia i nie tylko obcować z jakąś kulturą, ale również ją współtworzyć lub przynajmniej ożywiać - czynić cząstką naszego codziennego życia.

Gdy zwiedzałem swego czasu pałac w Łańcucie, oglądałem znajdującą się tam scenę teatralną. W XIX w. mieszkańcy pałacu zapraszali na lato dziesiątki gości i w ramach wakacyjnych rozrywek przygotowywali razem z nimi teatralne przedstawienia, które miały swoje premiery pod koniec sezonu. Na fotelach dla publiczności zasiadała wtedy tylko służba, bo każdy z domowników i gości chciał grać. Oni coś tworzyli i ta ich twórczość, twórczość dla samej twórczości, bo ulotna i szybko zapominana, była czymś ważnym, była też ich radością i rozrywką.
Gdzieś na przełomie XIX i XX w. takie przedstawienia wystawiano w miastach, miasteczkach i na wsiach, w szkołach i prywatnych środowiskach. Żywa sztuka, żywa kultura - żywi ludzie. A dziś co? Najczęściej wirtualna sztuka w telewizji, sztuka elitarna i na dodatek egzystująca często już gdzieś na marginesie kultury albo i poza nią, i znudzeni odbiorcy wychodzący do kuchni podczas trwania spektaklu, wyrzucający śmieci, wykłócający się o to, kto zmyje naczynia po obiedzie.
Te amatorskie przedstawienia prezentowane w Telewizji Trwam to dobry znak, dobry bodziec, jaskółka, która może zapowie wiosnę - nową kulturę powracającą do starej kultury, nową kulturę, którą my, zwykli ludzie, sami będziemy współtworzyć, a współtworząc ją, będziemy zbliżać się do siebie, lepiej się rozumieć i bardziej ze sobą żyć.
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2007-05-17

Autor: wa