Czy minister dotrzyma słowa?
Treść
Okazuje się, że pod rządami koalicji PO - PSL i premiera Donalda Tuska los polskich stoczni mogą podzielić firmy transportowe, w tym koleje i LOT. Wczoraj przed gmachem Ministerstwa Skarbu Państwa odbyła się pikieta pracowników i związkowców branży transportowej w obronie miejsc pracy. Związkowcy skarżyli się na nieuzasadnione zwalnianie z pracy ich liderów, co zdarza się coraz częściej, a celem zwolnień - zdaniem pracowników - jest karanie działaczy związkowych za obronę miejsc pracy, które masowo zaczynają być likwidowane. Grupowe zwolnienia rozpoczęły się wczoraj w firmie H. Cegielski w Poznaniu, do niedawna utrzymującej się m.in. z zamówień na silniki okrętowe.
Wczorajsza pikieta została sprowokowana zwolnieniem z pracy dwóch pracowników LOT, co miało miejsce w czasie prowadzonych negocjacji nad zawarciem układu zbiorowego pracy i zakończenia trwającego od początku roku sporu zbiorowego związków zawodowych i zarządu LOT. W lipcu związkowcy ogłosili pogotowie strajkowe i poinformowali międzynarodowe organizacje związkowe oraz polskie instytucje zajmujące się ochroną pracy o sytuacji w spółce.
Związki zawodowe w PLL LOT domagają się natychmiastowego przywrócenia do pracy dwóch swoich liderów, uważając, że prezes spółki Sebastian Mikosz zwolnił ich z naruszeniem prawa. Mikosz w lipcu dyscyplinarnie pozbawił pracy przewodniczących: Związku Zawodowego Pracowników Pokładowych Elwirę Niemiec oraz Związku Zawodowego Pracowników LOT Grzegorza Kossowskiego, a oficjalnym powodem rozwiązania z nimi umów o pracę miało być opuszczenie stanowisk pracy. Jednak zdaniem związkowców, rzeczywistym powodem tej decyzji jest zastraszenie pracowników, którzy chcieliby przeciwstawić się "nieudolnej polityce prezesa".
W czerwcu zarząd LOT wypowiedział zakładowy układ zbiorowy pracy i pracownicy nie wiedzą, czy ten układ wygasa z dniem 30 września, czyli po okresie 3-miesięcznego wypowiedzenia, czy zostanie zawarty nowy. Według prawa stary układ zbiorowy obowiązuje do czasu podpisania nowego. W ubiegłym tygodniu Mikosz miał zaproponować, aby porozumienie to obowiązywało do 30 grudnia, jednak sytuacja nie jest jasna.
Podczas demonstracji związkowcy złożyli petycję na ręce ministra skarbu Aleksandra Grada, w której żądają odwołania Mikosza z funkcji prezesa PLL LOT. Zarzucają mu konfrontacyjny sposób rozwiązywania konfliktów zbiorowych w zakładzie pracy. Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik jeszcze 27 sierpnia zadeklarował wyciągnięcie konsekwencji wobec Mikosza w przypadku złamania przez niego prawa. 21 września Państwowa Inspekcja Pracy stwierdziła wykroczenie pracodawcy przeciwko prawom pracowników LOT i skierowała do sądu grodzkiego wniosek o ukaranie osób odpowiedzialnych za to wykroczenie. Wobec tej decyzji PIP związkowcy czekają na dotrzymanie przez ministerstwo słowa w sprawie Sebastiana Mikosza.
Rzecznik resortu Maciej Wewiór powiedział wczoraj związkowcom, że wiceminister Gawlik w przyszłym tygodniu spotka się z zarządem PLL LOT oraz działającymi w spółce organizacjami pracowniczymi, aby rozmawiać o przyszłości polskiego przewoźnika powietrznego. Jak informowali wczoraj pikietujący, pracownicy LOT są także karani dyscyplinarnie za informowanie inspekcji pracy o nieprzestrzeganiu przepisów bezpieczeństwa pracy pilotów. - Panie ministrze, mamy o tym rozmawiać, jak spadnie jakiś samolot? - pytali Grada w czasie pikiety związkowcy.
LOT planuje zwolnienie kilkuset osób, jednak dokładna liczba jest nieustalona, ponieważ zarząd - jak podają związkowcy - raz wymienia 440 osób do zwolnienia, a innym razem 900. Obecny na pikiecie brytyjski związkowiec poinformował, że dzisiaj na lotnisku Heathrow w Londynie odbędzie się pikieta w obronie pracowników LOT zorganizowana przez jego kolegów.
Z kolei w firmie H. Cegielski Poznań rozpoczęły się wczoraj zwolnienia grupowe. Pierwsze wypowiedzenia otrzymało kilkadziesiąt osób. Zwolnienia są jednym z elementów procesu restrukturyzacji spółki, przewidującym docelowo pozbawienie pracy 470 osób. Program restrukturyzacji zakładów na lata 2010--2012 zakłada m.in. prywatyzację Fabryki Pojazdów Szynowych oraz konsolidację pozostałych spółek. W planach jest również prywatyzacja całej firmy.
W trudnej sytuacji, poza stoczniowcami, pracownikami LOT, zakładów Cegielskiego, kolejarzami, są także polscy drukarze. Obecni przed MSP informowali o losach Domu Słowa Polskiego, jednej z największych drukarni w Polsce, i jej prywatyzacji prowadzonej przez Skarb Państwa, która może doprowadzić do zamknięcia firmy. Podejrzewają, że przy prywatyzacji chodzi o grunty - zakład jest bowiem położony w centrum stolicy na atrakcyjnych terenach. Prezesa chcącego ratować firmę zwolniono tydzień temu w czasie urlopu.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-09-29
Autor: wa