Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy Bóg jest naszą największą tęsknotą?

Treść

Człowiek jest istotą zwróconą ku przyszłości. Jako jedyny potrafi ją planować i przewidywać. Co więcej - potrafi ją wybierać, ale też umie ją przekreślić i zniszczyć. Zwrócenie człowieka ku przyszłości nazywamy nadzieją. Rozpoczynamy czas Adwentu - czas nadziei i tęsknot za lepszą przyszłością, lepszym losem, lepszym życiem; za przyszłością, w której będziemy szczęśliwi. Podstawą tych naszych oczekiwań jest Chrystus.

Adwent do czas spełnionych nadziei i ukojonych tęsknot. Ma swój wymiar historyczny - jest wspomnieniem. W tym okresie liturgicznym rozważamy tęsknotę ludzkości za Zbawicielem, która rozpoczęła się w momencie wygnania z raju i trwała długie wieki. Kolęda mówi, że Mesjasza "cztery tysiące lat wyglądano", ale to tylko tradycja. W rzeczywistości nikt nie wie, jak długo trwało oczekiwanie ludzkości na przyjście Zbawiciela. Wiemy, że rozpoczęło się w momencie wygnania z raju wraz z obietnicą, jaką uczynił Bóg pierwszym ludziom. Ta tęsknota naznaczona była pragnieniem doświadczenia bliskości i miłości Boga. Była umacniana wyobrażeniami dóbr, jakie miał przynieść ze sobą Mesjasz. Psalmista i prorocy wymieniają wśród nich prawdę, dobro, sprawiedliwość, pokój.
Adwent ma swój wymiar eschatologiczny: to czas rozważania prawdy o tym, co nastąpi, gdy Chrystus w chwale powróci na ziemię. Chrześcijańskie oczekiwanie na koniec świata i powtórne przyjście Zbawiciela nie ma w sobie nic z sensacji czy lęku, jaki towarzyszy ludzkim wyobrażeniom ostatecznej katastrofy, którą przedstawiają filmy lub powieści science fiction. Kiedy myślimy o końcu świata, to nie po to, aby wywoływać dreszcz przerażenia i grozy. Dla nas to wydarzenie jest znakiem nadziei. Oznacza przecież spotkanie z tym, kogo najbardziej kochamy. Jesteśmy również pewni Jego miłości do nas.
I wreszcie Adwent ma swój trzeci wymiar: jest bezpośrednim przygotowaniem do Świąt Bożego Narodzenia. To propozycja, jaką Kościół nam składa, abyśmy uporządkowali nasze serca poprzez wyciszenie, głębszą modlitwę, rozmyślania rekolekcyjne i spowiedź. Cztery tygodnie pomogą nam w odnalezieniu radości, jaką daje oczekiwanie na Chrystusa. Pomogą nam świętować Boże Narodzenie jako wydarzenie wiary, a nie tylko uroczystość rodzinną. Jako spotkanie z Bogiem. Warto o tym pamiętać, aby ocalić chrześcijański sens Adwentu i Bożego Narodzenia. Nie jest to proste, gdyż łatwo można ulec przedświątecznemu szaleństwu i pozwolić się omamić błyskotkom, których pełno na wystawach sklepowych. W sklepach już są święta. W centrum znajduje się góra prezentów za gotówkę lub na kredyt. Już podstarzały Mikołaj (dawniej święty biskup, dzisiaj wyrośnięty krasnal) wynajmuje się do reklamowania najnowszych komórek lub patelni i obiecuje tani kredyt do spłacania przez cały rok. Obyśmy nie ulegli złudzeniu, że wszystko można kupić. Także atmosferę Świąt, ich niezwykłe ciepło i blask. Byłoby naszą wielką przegraną, gdybyśmy kolejne Święta spędzili wśród osób i rzeczy, ale bez tej Najważniejszej Osoby; Osoby, która ma urodziny!
Pamiętajmy więc o Roratach. Dowiedzmy się, kiedy w naszej parafii będą rekolekcje adwentowe i tak zaplanujmy czas, abyśmy mogli wziąć w nich udział. Wyciszmy się i uspokójmy wewnętrznie. Przygotujmy się do rekolekcyjnej spowiedzi. Wejdźmy w głębię własnej duszy i zapytajmy siebie: czy Bóg jest moją największą tęsknotą?
ks. Zbigniew Sobolewski
"Nasz Dziennik" 2007-11-30

Autor: wa