Czy armia się wycofa?
Treść
Izraelskie wojsko miało rozpocząć wczoraj wycofywanie się z okupowanej Strefy Gazy. Jak poinformował pragnący zachować anonimowość oficer izraelskiej armii, wojsko opuści terytorium enklawy do chwili zaprzysiężenia nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy. Cipi Liwni, minister spraw zagranicznych Izraela, określiła łącznie ponad 6600 ofiar konfliktu mianem "produktu okoliczności".
Izraelski premier Ehud Olmert oświadczył, że chciałby wycofać wojska tak szybko, jak to będzie możliwe. Z kolei rzecznik zbrojnego ramienia Hamasu, Brygad Izedina al-Kasima, Abu Ubeida poinformował, że działania militarne Izraela w żaden sposób nie wpłynęły na możliwości Hamasu przeprowadzania kolejnych ataków. - Nasz arsenał rakietowy pozostał nienaruszony i w toku ofensywy prowadziliśmy ostrzał bez przerwy. Także obecnie jesteśmy w stanie kontynuować ataki - oświadczył rzecznik. Zastrzegł, że jeśli Izrael w ciągu tygodnia nie opuści Strefy Gazy, Hamas może zastosować "wszelkie opcje".
Strona palestyńska oszacowała, że w wyniku konfliktu zniszczeniu uległo 4 tys. budynków, a 20 tys. zostało poważnie uszkodzonych. Liczba ofiar śmiertelnych izraelskiej agresji to ponad 1300 Palestyńczyków, wśród których - jak poinformował Hamas - znajdowało się jedynie 48 bojowników. Rannych zostało 5300 osób. Izraelska minister spraw zagranicznych Cipi Liwni oświadczyła wczoraj, że wszystkie ofiary cywilne tego konfliktu stanowią "produkt okoliczności".
Palestyński przywódca Mahmud Abbas wezwał podczas wczorajszych obrad szczytu ekonomicznego krajów arabskich do utworzenia palestyńskiego rządu jedności narodowej, który umożliwiłby równoczesne przeprowadzenie wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Wezwał przy tym wszystkie palestyńskie ugrupowania do natychmiastowego spotkania się w Egipcie w celu rozwiązania istniejących między nimi różnic.
Tymczasem z opublikowanej na stronach internetowych izraelskiego dziennika "Haaretz" ankiety wynika, że w zaplanowanych na 10 lutego wyborach parlamentarnych partia Likud mogłaby uzyskać nawet 29 miejsc w 120-osobowym Knesecie (obecnie posiada 12 miejsc). Rządząca Kadima, na czele której stoi obecnie minister spraw zagranicznych Cipi Liwni, zyskałaby 26 mandatów (teraz ma 29). Również Partia Pracy Ehuda Baraka miałaby mniejsze poparcie i otrzymała 14 miejsc zamiast 19, którymi obecnie dysponuje.
AW
"Nasz Dziennik" 2009-01-20
Autor: wa