Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czołgi strzelają do ludzi

Treść

Czołgi syryjskiej armii ostrzelały jedną z dzielnic miasta Hims, położonego na zachodzie kraju. Jak informują agencje, marsz sił rządowych skierowany na rozbicie ruchu obywatelskiego sprzeciwiającego się obecnym władzom kraju przybiera na sile. Według niepotwierdzonych doniesień ostrzelane zostało także miasto Dera, zaś duża część stolicy kraju - Damaszku, jest całkowicie odcięta od świata.
Z każdym dniem wzrasta liczba zabitych i rannych w wyniku ataków wojsk rządowych. Również liczba aresztowanych, rzekomo powiązanych z organizacją demonstracji, stale rośnie. Według nomenklatury syryjskich władz osoby te tworzą "uzbrojone gangi terrorystyczne" i to właśnie wobec nich skierowane są wszelkie działania armii. Władze informują, że grupy te gromadzą zapasy uzbrojenia i amunicji wraz z ok. 150 motorami, których używają do przeprowadzania swoich operacji i prowokowania armii.
Pomimo tak brutalnego pacyfikowania demonstrantów w wielu częściach kraju nadal odbywają się marsze solidarności z aresztowanymi. Jak donoszą korespondenci z sąsiadującego z Syrią Libanu, gdy tylko armii "uda się zgasić ogniska w jednym miejscu, za chwilę rozpalane są one w nowym". W miastach Jassem oraz Dera demonstracje kontynuowane były całą noc pomimo stale zwiększającej się liczby żołnierzy na ich terenie. Co najmniej 13 osób zginęło wczoraj wskutek ostrzelania przez czołgi kilku domów w miejscowości al-Hara pod Darą na południu Syrii - podał działacz na rzecz praw człowieka Ammar Kurabi. Według niego, podczas ostrzału zginęło 8-letnie dziecko z opiekunką.
Podobnie było w Hims, gdzie w wyniku ataku armii śmierć poniosło co najmniej 5 osób. Najbardziej oblężona obecnie dzielnica miasta to Bab Amro. Jest ona pozbawiona prądu, wody i dostępu do opieki medycznej już od ponad pięciu dni. Według niepotwierdzonych doniesień obywatele, próbując się wydostać poza zamknięty obszar, strzelają do żołnierzy z broni myśliwskiej.
Jak informują przedstawiciele ONZ, sytuacja, jaka wytworzyła się w Syrii, niemal zupełnie przekreśliła plany tego kraju o ubieganie się o fotel w oenzetowskiej Radzie Praw Człowieka. Oficjalnie nie potwierdzono tej informacji, jednakże sekretarz generalny organizacji wezwał Syrię do podjęcia kroków łagodzących sytuację. - Wzywam prezydenta Baszara al-Assada do przestrzegania apeli o przeprowadzenie reform i zapewnienie wolności oraz do odstąpienia od użycia brutalnej siły i masowych aresztowań wobec pokojowych demonstrantów - powiedział szef ONZ. Jak zauważył, Syria do tej pory nie pozwoliła na dostarczenie międzynarodowej pomocy do Dery, gdzie w marcu wybuchły zamieszki, pomimo zapewnień Assada, że zezwoli na taki krok.
Aby zaprezentować swoją dobrą wolę, lojalne wobec reżimu prezydenta siły poinformowały o wypuszczeniu z aresztów 300 osób, które zostały zatrzymane w ubiegłym tygodniu w położonym na wybrzeżu mieście Banias. Jest to jednak liczba wyłącznie symboliczna, ponieważ według obrońców praw człowieka w aresztach przebywa nadal ok. 9 tys. osób powiązanych z antyrządowymi demonstracjami.
Opinia międzynarodowa nie potępia jednogłośnie wydarzeń w Syrii. Jak podają amerykańskie media, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Iran aktywnie wspiera syryjski reżim, dostarczając mu pomocy materialnej i porad eksperckich. Informację taką opublikował "Los Angeles Times", który podał, że Iran, wspierając bardzo aktywnie prezydenta al-Assada, ma przede wszystkim na celu pokrzyżowanie planów USA w odniesieniu do Bliskiego Wschodu.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-05-12

Autor: jc