Człowiek o wielu twarzach
Treść
"W rodzinie codziennie piliśmy dobrą kawę, bo tatuś przyzwyczaił się do niej w niewoli" - powiedział w jednym z wywiadów starszy brat Wiktora Juszczenki Petro. Wypowiedź ta, podobnie jak zachowane w archiwach dokumenty, wskazuje na współpracę ojca obecnego prezydenta Ukrainy z Niemcami w czasie II wojny światowej. Narosłe wokół biografii Andrija Juszczenki niejasności próbuje wyjaśnić Jurij Wilner w biografii "Andriej Juszczenko: Personalia i legenda". Autor publikacji nie ma wątpliwości co do kolaboracji ojca prezydenta Ukrainy z Niemcami w czasie II wojny światowej. W kolaborację Andrija Juszczenki nie wątpi również Dmytro Tabacznyk, wicepremier w pierwszym rządzie Wiktora Janukowycza. Tymczasem prezydent Ukrainy nadal w górnolotnych słowach wypowiada się na temat swojego ojca, określając go mianem cudem ocalonego bohatera wojennego.
Jeszcze w 2007 roku Dmytro Tabacznyk oświadczył w Kijowie, że ma poważne przesłanki, aby sądzić, iż ojciec głowy państwa - Andrij Juszczenko, kolaborował z Niemcami w okresie II wojny światowej. Natychmiastową reakcją na to oświadczenie było ogłoszenie sprostowania sekretariatu prezydenta Ukrainy. Wiceszef administracji prezydenckiej Ihor Pukszyn powiedział na specjalnie zwołanej konferencji prasowej: "Jeżeli u Tabacznyka są dowody o współpracy ojca Wiktora Juszczenki z hitlerowcami - to powinien to opublikować". Ukraiński wicepremier nigdy nie odważył się na ten krok.
Tymczasem Wiktor Juszczenko podtrzymuje legendę ojca. - Bóg prowadził go wtedy za rękę, dlatego przeżył. Nigdy nie zapomnę tej wizyty w obozie, kiedy usłyszałem, że w archiwach zachowały się materiały na jego temat. Przecież większość papierów hitlerowcy zniszczyli. Jakiś pracownik archiwum dopędził mnie na korytarzu i powiedział, że są dokumenty. Świat usunął mi się spod nóg. I rzeczywiście, w archiwum zachowało się poświadczenie wypłaty wynagrodzenia za jego pracę przy budowie drogi. To dla mnie bezcenny dokument - opowiadał Juszczenko. Rzeczywistość może się jednak rysować w zupełnie innych barwach.
Na innych prawach?
Ojciec prezydenta Ukrainy urodził się w 1919 roku w ukraińskiej wsi Chorużiwka, położonej w pobliżu miasta Sumy na obecnym pograniczu ukraińsko-rosyjskim. Zmarł w 1992 roku. Przed wojną był kilkakrotnie sądzony, ale - jak twierdzi autor biografii "Andriej Juszczenko: Personalia i legenda" Jurij Wilner - nie ze względów politycznych, lecz za złamanie reżimu paszportowego.
Już na samym początku wojny Hitlera ze Stalinem w 1941 r. został wcielony do Armii Czerwonej, skąd wkrótce, 30 lipca 1941 roku, trafił do niemieckiej niewoli. Zeznania świadków są jednak sprzeczne, jeśli chodzi o miejsce uwięzienia Juszczenki. Jedna z wersji mówi o Białymstoku, druga zaś o Mińsku.
Kolejnym miejscem, do którego trafił, był obóz dla jeńców sowieckich w Komorowie pod Ostrowią Mazowiecką. Trudno jednak precyzyjnie odtworzyć przebieg wydarzeń, nawet na podstawie zachowanych dokumentów archiwalnych, ponieważ Andrij Juszczenko za każdym razem podawał inny życiorys, ukrywając szczegóły zarówno przed władzami sowieckimi, jak i niemieckimi. Niewyjaśnioną kwestią pozostaje zatem, czy Juszczenko ojciec dobrowolnie się poddał i udał do niemieckiej niewoli, czy też trafił do niej w wyniku rozbicia swojej jednostki wojskowej pod Białymstokiem. Wszystko wskazuje na to, że oświadczył Niemcom, iż był ofiarą stalinowskich represji politycznych. Dziwi jedynie, że będąc niemieckim jeńcem, a potem zwykłym więźniem niemieckich obozów koncentracyjnych, w tym i Oświęcimia (jako więzień numer 11367), Andrij Juszczenko tyle razy uciekał z niewoli bez żadnych poważnych konsekwencji.
W niemieckiej służbie
Niemcy uwalniali Ukraińców i mieszkańców krajów nadbałtyckich z niewoli, traktując ich jako narody podbite przez bolszewików. Tylko w listopadzie 1941 roku Niemcy zwolnili 318 770 jeńców sowieckich, z których aż 277 761 to Ukraińcy. Andrij Juszczenko otrzymał dwie propozycje - albo wraca do rodzinnej Chorużiwki na Ukrainie, albo może wstąpić dobrowolnie do obozowej policji pomocniczej. Zdaniem Wilnera, ojciec przyszłego prezydenta Ukrainy wybrał to drugie.
W poleceniu władz niemieckich o formowaniu policji obozowej z 8 września 1941 roku zaznaczono: "Z lojalnych i sympatyzujących jeńców trzeba stworzyć policję w obozach i wielkich kommando roboczych. Policja ta ma pilnować porządku i dyscypliny". Z obozowego rejestru wynika, że policjanci nie przestawali być więźniami, jednak przysługiwały im przywileje - o wiele lepsze wyżywienie niż mieli pozostali więźniowie, solidny ubiór i stosunkowo dobre warunki zakwaterowania. Policja obozowa oprócz pilnowania porządku ujawniała wśród jeńców sowieckich komunistów, komisarzy politycznych i Żydów. Była ponadto odpowiedzialna za wykonywanie wyroków śmierci. Za dokonane egzekucje władze obozowe przyznawały dodatkowe nagrody.
Andrij Juszczenko jako były więzień polityczny reżimu komunistycznego i osoba lojalna w stosunku do niemieckich władz doskonale nadawał się do pełnienia funkcji policyjnych w obozach jenieckich i koncentracyjnych. Wilner tłumaczy częste "ucieczki" z obozów jenieckich i koncentracyjnych Andrija Juszczenki po prostu zmianą miejsc pracy na rozkaz władz niemieckich. Gdyby naprawdę uciekał, to już po pierwszej nieudanej próbie zostałby stracony. Natomiast dla powojennych władz sowieckich tak częste ucieczki z obozów hitlerowskich świadczyły o antyniemieckim i patriotycznym nastawieniu żołnierza Armii Czerwonej Andrija Juszczenki.
Z archiwów wynika ponadto, że Juszczenko nie był jedynie biernym policjantem obozowym, lecz w 1943 roku "dokształcał się" jako agent-informator niemieckich służb specjalnych. Po wojnie doświadczony agent doskonale wiedział, w jaki sposób przedstawić własny życiorys, aby nie wywołać podejrzeń czekistów MGB-KGB. Jedynym tropem w dotarciu do prawdy są zachowane w Rosji archiwa III Rzeszy.
Świadoma kolaboracja?
Andrij Juszczenko w 1942 roku przebywał w Stalagu IV B miasta Stolpen niedaleko niemieckiego Drezna. Ze wspomnień rosyjskiego więźnia Borisa Czeriezowa, którego w tym samym okresie przetrzymywano w Stalagu IV B, wiemy, że sposób, w jaki traktowano w nim więźniów, był potworny: "Głód. Wyżywienie: jeden wielki i jeden mały zagotowany ziemniak dziennie. Półkilogramowy bochenek chleba dzielono na 8 osób...". W Stalagu IV B, podobnie zresztą jak w pozostałych, dobrze odżywiali się jedynie obozowi policjanci, którzy - jak wynika z relacji Czeriezowa - byli w stosunku do współwięźniów wyjątkowo brutalni i bezwzględni: "Na terenie obozu policjanci jak psy. Biją bez wszelkiej potrzeby za byle co. Takich jeszcze nie widziałem...".
Ojciec prezydenta Wiktora Juszczenki został następnie przeniesiony do Stalagu V Luft miasta Wolfen, niedaleko niemieckiego Lipska. Oficjalnie Andrij Juszczenko trafił tam najprawdopodobniej w sprawdzony wcześniej sposób - salwując się kolejną pozorowaną ucieczką. Jak inaczej bowiem wytłumaczyć fakt, iż nie będąc lotnikiem, trafił do obozu jenieckiego dla sowieckich lotników? Czy było jedynie zbiegiem okoliczności, że niedługo po przeprowadzce Juszczenki gestapo aresztowało oficerów sowieckich, którzy byli członkami organizacji podziemnej, a których rozpracowano dzięki donosowi agenta-informatora? Kierownictwo organizacji podziemnej zostało rozstrzelane w obozie koncentracyjnym Dachau.
Niewykluczone, że Andrij Juszczenko był także agentem powiązanego z Abwehrą Sonderkommando-108. Od 24 lutego do 20 października 1944 roku Juszczenko odbywał szkolenie w specjalnym centrum Konzentrationslager Auschwitz. Wydają się uzasadnione podejrzenia, że uczestniczył w tłumieniu buntu, jaki wybuchł tam wśród więźniów żydowskich. Potem skierowano go do obozu koncentracyjnego Buchenwald i wielu innych obozów. Tak częste przemieszczenia Juszczenko stale tłumaczył ucieczkami.
Tymczasem były więzień hitlerowski Paweł Palij w swoich wspomnieniach stwierdził wprost: "Ucieczka sowieckiego wojskowego z obozu dla internowanych zwykle kończyła się jego śmiercią po tym, jak został złapany". Dlaczego reguła ta nie dotyczyła Juszczenki? Przez 1,5 miesiąca trafiał przecież do różnych obozów i więzień w Niemczech i Czechach. Czy zatem podejrzenie o współpracy wydaje się w tej sytuacji mało prawdopodobne?
Według jednej z wersji życiorysu, Andrij Juszczenko 23 kwietnia 1945 roku został uwolniony przez wojska amerykańskie z obozu we Flossenburgu, po czym przekazany do strefy sowieckiej.
Andrij Juszczenko starannie ukrywał szczegóły swojego pobytu w niewoli. Gdyby wszystkie dotyczące go dokumenty były przechowywane w archiwach ukraińskiego KGB-SBU, najprawdopodobniej nigdy informacje o jego niejasnej przeszłości nie zostały by ujawnione. Większość materiałów historycznych znajduje się w rosyjskich archiwach.
Eugeniusz Tuzow-Lubański
"Nasz Dziennik" 2008-05-08
Autor: wa