Członek niemieckiego rządu znieważa Polskę
Treść
Po raz pierwszy od zawarcia nowej koalicji rządowej w Niemczech przedstawiciel rządu Angeli Merkel wystąpił z tak agresywnym atakiem na polskie władze. Pełnomocnik niemieckiego rządu Guenter Nooke oświadczył, że stan przestrzegania praw człowieka w Polsce budzi obawy. Posunął się do porównania rzekomej presji wywieranej na Polaków, którzy wypożyczyli eksponaty na otwartą w Berlinie wystawę Eriki Steinbach, do... prześladowań hitlerowskich.
Pełnomocnik rządu Angeli Merkel ds. przestrzegania praw człowieka Guenter Nooke (CDU) stwierdził w wypowiedzi dla hamburskiego tygodnika "Der Spiegel" (wydanie dzisiejsze), że jest "bardzo zaniepokojony stanem przestrzegania praw człowieka w Polsce". Zarzucił także, że dysponuje wiarygodnymi doniesieniami, z których wynika, iż na osoby i instytucje, które popierają wystawę, wywierany jest masowy nacisk.
Przekonywał również, że dziennikarze boją się pisać o wystawie w sposób historycznie wyważony. Polsce grozi "regelrechte Gleichschaltung" - straszył, używając określenia oznaczającego prześladowanie opozycji w Trzeciej Rzeszy po 1933 r., gdy do władzy doszli hitlerowcy.
Nooke twierdził też, że w Polsce zagrożona jest wolność słowa i zgromadzeń. Te oskarżenia usiłował z kolei tłumaczyć zakazem organizowania demonstracji homoseksualistów. Dziwił się, że w Polsce wiele osób sprzeciwia się szerzeniu przez nich propagandy, sugerując, iż... jej tolerowanie miałoby być jednym z celów walki z reżimem komunistycznym. "To właśnie z tego kraju [Polski - red.] wyszedł ruch wolnościowy, który doprowadził do upadku komunizmu" - podkreślał polityk Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej.
Rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie chciał wczoraj komentować wypowiedzi przedstawiciela niemieckiego rządu. - Nie komentujemy informacji przekazywanych za pośrednictwem środków masowego przekazu - powiedział "Naszemu Dziennikowi" rzecznik Andrzej Sadoś. Jak tłumaczył, obecnie strona polska czeka na zweryfikowanie wypowiedzi pełnomocnika niemieckiego rządu przez stosowną placówkę dyplomatyczną. Dopiero po tym MSZ podejmie odpowiednie działania.
Już wcześniej pełnomocnik niemieckiego rządu ds. przestrzegania praw człowieka Guenter Nooke w wywiadzie dla gazety "Die Welt" utrzymywał, że w Polsce jest prowadzona nagonka przeciwko wystawie Steinbach, a osoby publiczne i prywatne, które przekazały eksponaty, poddawane są zmasowanej presji. W rozmowie tej Nooke stwierdził również, że jest wielu ludzi, którzy zgadzają się z programem wystawy, ale ze względu na podgrzewaną debatę w Polsce nie mają odwagi publicznie tego powiedzieć.
Wypowiedź przedstawiciela rządu Niemiec nie jest niestety odosobniona. Jak napisał wczoraj "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", do ostrej krytyki polskiego rządu dołączył przewodniczący komisji do spraw kultury w Bundestagu - Hans Joachim Otto z liberalnej partii FDP. Wezwał on nawet do udzielenia wystawie Steinbach politycznej ochrony i wsparcia. Członek tej samej komisji Monika Grietters (CDU) nazwała stanowisko polskiego rządu wobec wystawy małostkowym manewrem.
Niemieckim politykom wtórują niektórzy niemieccy publicyści. W innymi artykule we wczorajszym "Die Welt" Matthias Kamman pisał... o zniesławianiu Niemców przez rząd w Warszawie. "Permanentne granie agresywnymi zniesławieniami przez rząd z Warszawy znacznie nadweręża polsko-niemieckie stosunki" - stwierdził Kamman w komentarzu pt. "Trzeba się martwić o Polskę".
O antyniemieckich tonach napisał w tej samej gazecie Oliver Hinz, który również ubolewa nad odbieraniem przez Polaków eksponatów z wystawy Eriki Steinbach. "Die Welt" twierdzi, że na wyraźne polecenie ministra Rafała Wiecheckiego z Ligi Polskich Rodzin Polskie Ratownictwo Okrętowe wystąpiło do organizatorów wystawy o zwrot dzwonu wydobytego z wraku statku Wilhelm Gustloff, który został zatopiony podczas II wojny światowej, kiedy transportowano niemieckich przesiedleńców. Gazeta wypomniała też, że już wcześniej Muzeum Historyczne m.st. Warszawy wycofało z wystawy dwa eksponaty.
Waldemar Maszewski, Hamburg AMJ
Arkadiusz Mularczyk (PiS), zastępca przewodniczącego
sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka:
Myślę, że generalnie są to nieżyczliwe komentarze, wynikające z faktu zdecydowanej postawy naszych władz wobec niekorzystnych zjawisk, które mają miejsce w innych krajach. Nie przeceniałbym zatem tego faktu. Wydaje mi się, że stan praw człowieka w Polsce ma się dobrze. Nieprzychylne środowiska w Niemczech musiały w jakiś sposób zareagować na stanowisko polskiego rządu.
not. AMJ
"Nasz Dziennik" 2006-08-21
Autor: wa