Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Czerwonemu Frontowi" to tylko pancerfaust pomoże

Treść

Do prawdziwego skandalu doszło w krajowym parlamencie Saksonii po tym, jak jeden z niezrzeszonych parlamentarzystów, silnie powiązany z neonazistami, Klaus-Juergen Menzel podczas oficjalnej debaty stwierdził, że należałoby się zastanowić, czy w określonych sytuacjach nie wydać w Niemczech zgody na użycie broni przeciwko niektórym ludziom.

- W stosunku do syjonistów, wolnomularzy, prowokatorów wojennych czy innych psychopatów nie pomoże prowadzenie żadnych większych rozmów, lecz jedynie ręczne granaty. Przeciwko takim organizacjom jak "Czerwony Front" lub "Antifa" może pomóc tyko użycie pancerfausta - powiedział w saksońskim parlamencie neonazista Klaus-Juergen Menzel.
Słowa te oburzyły całe Niemcy. Przewodniczący saksońskiego parlamentu Erich Iltgen nazwał wypowiedź Menzela skandalicznym, obrzydliwym nawoływaniem do nienawiści rasowej. Iltgen po tych słowach zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przez tego parlamentarzystę przestępstwa polegającego właśnie na nawoływaniu do nienawiści.
Klaus-Juergen Menzel wraz dziesięcioma innymi członkami NPD (także ściśle powiązanymi z neonazistami) dostał się w 2004 roku do saksońskiego parlamentu. W zeszłym roku opuścił szeregi frakcji NPD w wyniku podejrzeń o niewłaściwe finansowanie kampanii wyborczej. Mimo to nadal uważa się za członka tej partii, a swoich neonazistowskich przyjaciół nadal nazywa "Kameraden".
Klub parlamentarny NPD i sam Menzel już wielokrotnie byli sprawcami licznych skandali. W 63. rocznicę alianckiego nalotu na Drezno określili to bombardowanie jako "bombowy holokaust" niemieckiej ludności cywilnej, co przede wszystkim oburzyło żyjących w Niemczech Żydów. Ponadto zażyczyli sobie, aby królowa brytyjska przeprosiła Niemcy za te naloty. Menzel był wielokrotnie skazywany za podżeganie do nienawiści, nielegalne posiadane broni, składanie fałszywych zeznań czy też za gloryfikowanie nazizmu. Podczas jednego z wywiadów stwierdził, że zawsze popierał Adolfa Hitlera.

Neonaziści cieszą się poparciem dużej części społeczeństwa
Efektem zwiększonego poparcia dla neonazistów jest coraz większa liczebność członków Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec w lokalnych parlamentach. Obecnie zasiadają oni w parlamentach Hamburga, Saksonii, Saksonii-Anhalt, Brandenburgii i Meklemburgii-Przedmorza. Wysokich rangą neonazistów można często spotkać także na wielu oficjalnych zjazdach i spotkaniach różnych firm i organizacji.
Po badaniach niemieckiej opinii publicznej okazało się, że aż jedna czwarta Niemców uznaje okres nazistowski za udany dla Niemiec, a wśród ludzi powyżej 60 lat odsetek ten wynosi nawet jedną trzecią.
Według Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji, w Niemczech systematycznie rośnie liczba neonazistów. Średnio w całym kraju na 100 tys. mieszkańców przypada 50 neofaszystów, a we wschodnich landach (Berlinie, Saksonii, Meklemburgii i Brandenburgii) nawet powyżej 70.
Politycy niemieccy od wielu lat deklarują swój negatywny stosunek do partii NPD i DVU (Niemiecka Partia Ludowa), ale jak do tej pory nikt nie jest w stanie ani zakazać neofaszystom organizowania setek propagandowych przemarszów, wieców, zgrupowań, obozów ani tym bardziej doprowadzić do delegalizacji neofaszystowskich ugrupowań. Już od wielu lat trwają nieudolne dyskusje nad możliwością delegalizacji jednego z filarów neonazistów Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec. W 2003 r. już raz próbowano ją zdelegalizować, lecz bez powodzenia, gdyż w zdemaskowaniu niezgodnych z konstytucją działań neofaszystów brali udział tajni współpracownicy niemieckiego wywiadu. Trybunał Konstytucyjny odrzucił wtedy możliwość wykorzystania dowodów zebranych w nielegalny sposób poprzez prowokację służb specjalnych.


Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-10-20

Autor: wa