Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czekamy na wyższe ceny

Treść

Mleko w proszku (pełne i chude) nieco podrożało na rynkach unijnych, również w Polsce. To jeden z głównych wskaźników koniunktury w sektorze mleczarskim. Trudno jednak na razie wyrokować, jak to odbije się na sytuacji branży w najbliższych miesiącach i czy spowoduje wzrost notowań rynkowych innych produktów mlecznych oraz podniesienie cen skupu surowca.
Jak poinformowała Agencja Rynku Rolnego, która monitoruje sytuację w mleczarstwie (opierając się na danych Zintegrowanego Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej ministerstwa rolnictwa), w pierwszym tygodniu marca bieżącego roku średnia cena odtłuszczonego mleka w proszku wyniosła 7,63 zł za 1 kg i była o prawie 1 proc. wyższa niż pod koniec lutego, ale też niższa o 1 proc. w porównaniu z cenami z początku poprzedniego miesiąca. W tym samym czasie wzrosły ceny pełnego mleka w proszku - średnio o 3 proc. w ujęciu tygodniowym (do kwoty 9,94 zł) i o 1,5 proc. w porównaniu z początkiem lutego. ARR informuje również, że choć masło w blokach jest tańsze o 3 proc. w zestawieniu z początkiem lutego (kilogram kosztuje prawie 10,8 zł), to zahamowana została tendencja spadkowa, bo produkt ten podrożał w porównaniu z ostatnim tygodniem lutego o 1,3 procent. Wciąż niestety tanieje masło konfekcjonowane - za 1 kg odbiorcy płacą przeciętnie 12,19 zł, czyli o 3 proc. mniej niż przed miesiącem.
Spadkowa tendencja na rynku mleczarskim została zatrzymana także w innych krajach unijnych. Z danych ARR wynika, że ceny pełnego mleka w proszku na największych giełdach towarowych we Francji i Holandii utrzymały się w granicach 2,37-2,40 euro za kilogram. Podrożało natomiast nieznacznie (o 1 proc.) pełne mleko w proszku w Niemczech, gdzie kosztuje ono 2,42 euro za kilogram. Więcej producenci otrzymują również za mleko, natomiast ceny masła są stabilne.
Przetwórcy liczą na to, że sytuacja na rynku ustabilizuje się wreszcie w dłuższej perspektywie czasowej, bo ostatnie miesiące były czasem ciągłych wahań cenowych. To byłby także wymarzony scenariusz dla rolników, bo dawałby nadzieję na ustabilizowanie się cen skupu mleka, a może nawet ich powolny wzrost. Na razie jednak trudno oczekiwać, aby w Polsce szybko wróciły czasy, gdy za litr mleka przeciętnie płacono rolnikom co najmniej 1,20-1,30 zł, co według wielu ekspertów zapewniłoby dość dobrą opłacalność. Na razie rolnicy otrzymują średnio za litr surowca 1,02 zł (ostatnie dane GUS dotyczą jednak stycznia, choć wstępne informacje mówią też o tym, że pod względem cen luty nie powinien być gorszy dla dostawców od stycznia).
Tymczasem w niektórych krajach unijnych wraca temat utrzymania systemu kwot mlecznych także po roku 2015 - wtedy mają one zniknąć, o czym wspólnie zdecydowali kilka lat temu unijni ministrowie rolnictwa i Komisja Europejska. Ostatni rok kwotowy to okres od 1 kwietnia 2014 r. do 31 marca 2015 roku. Minister rolnictwa Marek Sawicki przyznaje, że wszystko w tej materii zależy od sytuacji na rynku. - Jeśli nie będzie powrotu kryzysu i cena mleka nie spadnie, to nie będzie szans na utrzymanie kwotowania - twierdzi minister Sawicki. - Jeśli sytuacja na rynku mleka ulegnie pogorszeniu, to jest szansa na przekonanie innych państw do naszych argumentów przemawiających za utrzymaniem regulacji produkcji mleka - dodaje Marek Sawicki.
Także przebywająca niedawno w Polsce Ilse Aigner, niemiecka minister wyżywienia, rolnictwa i ochrony konsumentów, jest zdania, że trudno będzie przeforsować przywrócenie kwot mlecznych czy ściślej: przedłużenie ich stosowania również po 31 marca 2015 roku. Chodzi bowiem o to, że taka decyzja musi być podjęta w gronie wszystkich państw członkowskich UE i nie tylko w tej sprawie, ale i w wielu innych, często mniejszej wagi, a członkom UE trudno jest się dogadać. Bo każdy kraj ma swoje własne interesy. - Także interesy Polski i Niemiec nie zawsze są takie same - mówi minister Aigner. I podobnie może być z kwotami mlecznymi, choć Aigner przyznała, że decyzja o zniesieniu kwot nie była do końca dopracowana, choćby z tego powodu, iż nie zapewniła producentom mleka "miękkiego lądowania", czyli przystosowania się do działalności na bardziej otwartym, wolnym rynku. W efekcie wielu hodowców bydła mlecznego się obawia, że począwszy od roku 2015, możemy być świadkami znacznego wzrostu produkcji mleka i spadku jego cen, co wpędzi całe mleczarstwo w prawdziwy kryzys, o wiele gorszy od obecnego.
KL
Nasz Dziennik 2010-03-17

Autor: jc