Czekając na Sobiesiaka
Treść
Na 11 lutego przed hazardową komisję śledczą wezwany został Ryszard Sobiesiak, biznesmen branży hazardowej. Jak wynika z ujawnionych stenogramów podsłuchanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne rozmów telefonicznych, przekonywał kolegów z Platformy Obywatelskiej, by w rządowym projekcie ustawy hazardowej nie znalazły się zapisy o rozszerzeniu katalogu gier objętych dopłatami.
Zanim przed komisją stanie biznesmen Ryszard Sobiesiak, bardziej znany w całej Polsce jako "Rycho", śledczy przesłuchają czołowych w naszym kraju polityków. Jutro przed śledczymi stanie znajomy Ryszarda Sobiesiaka, szef Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Po wybuchu afery hazardowej stracił on stanowisko premiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji. Schetyna był uczestnikiem spotkania u premiera Donalda Tuska z udziałem Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego. Do szefa rządu zostali wezwani kilka dni po spotkaniu premiera z byłym szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariuszem Kamińskim, który powiadomił Tuska o tym, co dzieje się wokół projektu ustawy hazardowej.
Tego, iż ówczesny wicepremier brał udział w tym spotkaniu, nie uwzględnił sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki w przygotowywanym do wiadomości posłów kalendarium prac nad ustawą hazardową. Przed komisją śledczą wyjaśniał, że o udziale Schetyny nie powiedział mu Donald Tusk. Z ujawnionych stenogramów podsłuchów nie wynika, iż Schetyna pomógł swojemu koledze załatwiać ustawę. Obaj się jednak spotkali i rozmawiali. Pytany - po wybuchu afery - o to, kiedy ostatni raz spotkał się z Sobiesiakiem, Schetyna nie powiedział prawdy. Dopiero ujawnienie w prasie kolejnych stenogramów odświeżyło mu pamięć, że z biznesmenem rozmawiał jednak później, niż do tej pory utrzymywał.
W czwartek natomiast komisja przesłucha Donalda Tuska. Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział wczoraj, iż na ten dzień premier nie ma w kalendarzu zaplanowanych innych zadań i spotkań. Co oznacza, że w całości rezerwuje go dla śledczych. - Kilka ani kilkanaście godzin nie jest mu straszne. Bardziej obawiam się o kondycję śledczych niż o kondycję premiera - dodał Graś.
Na piątek zaś - chyba tylko dlatego, aby czołowi politycy Platformy nie czuli się pokrzywdzeni - komisja wezwała na świadka Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes PiS, który wczoraj przebywał w Krakowie, skrytykował dotychczasowe poczynania hazardowej komisji śledczej. - W tej chwili komisja działa w sposób, który wskazuje na to, że intencją większości jest po prostu ukrycie sprawy i ogłoszenie, że nie było afery, chociaż każdy wie, że była - mówił Jarosław Kaczyński.
Według niego, prawda, do której powinna dążyć komisja, okaże się bolesna dla partii rządzącej. - Komisja śledcza powinna dążyć do prawdy. A ta prawda, obawiam się, będzie dla Platformy niesłychanie bolesna. Cała reszta należy do opinii publicznej i umiejętności oceny tego, co się dzieje, przez przeciętnego Polaka - dodał Kaczyński.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-02-02
Autor: jc