Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czechom gratulujemy Klausa!

Treść

Podczas inauguracji obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego przewodniczący grupy Europa dla Wolności i Demokracji Nigel Farage w ostrych słowach podsumował zakończoną dwa tygodnie wcześniej prezydencję Czech. Zwracając się do czeskiego premiera Jana Fishera, stwierdził, że jego kraj przyjął "przygnębiająco znany wzór przewodnictwa", który objawił się jedynie w "obsesji nad zmianami klimatu i uchwalaniem nowych przepisów". Czeska prezydencja charakteryzowała się całkowitą uległością wobec unijnych instytucji. A jedyne, czego można pozazdrościć naszym sąsiadom, to prezydentura Vaclava Klausa.

Brytyjski deputowany przypomniał słowa czeskich władz, które chwaliły się, że w czasie ich prezydencji pracowano nad ustawami dotyczącymi 18 nowych obszarów. - Wydajecie się być z tego dumni. Teraz jednak nastał czas, w którym należałoby zrobić kilka kroków wstecz i uświadomić sobie, że to, co teraz mamy w Unii Europejskiej, to stanowczo przeregulowany model, który służy bardzo źle, zwłaszcza w dobie recesji - stwierdził Farage.
To, co jeszcze wzbudziło zdziwienie Brytyjczyka, to fakt wręcz ślepego wspierania przez Czechów szefa Komisji Europejskiej José Manuela Barroso i nie mniej bezkrytyczne wsparcie dla traktatu lizbońskiego. - Ratyfikowaliście ten dokument przez izby parlamentarne, nie dopuszczając najmniejszej myśli, że moglibyście obywatelom pozwolić wypowiedzieć swoje opinie w referendum - krytykował. Szczególne niezadowolenie Farage'a wzbudziły jednak gwarancje, które czeskie przewodnictwo przyznało Irlandii, by ta dopuściła możliwość przeprowadzenia kolejnego referendum w sprawie traktatu z Lizbony. - Ten dokument nie ma jakiegokolwiek oparcia prawnego - zauważył europoseł. - Nie jest nawet wart papieru, na którym został spisany. Jesteście więc wszyscy autorami podjęcia haniebnej próby sterowania Irlandczykami, aby zagłosowali za traktatem w nadchodzącym referendum - dodał. Podkreśli, że oczywiście także w tej sprawie Czesi mają poparcie Barroso. - On jednak nigdy nie respektował wyników demokratycznych wyborów, czy to było w Holandii, Francji czy Irlandii. Twierdził, że musimy je ignorować i kontynuować przyjęte procesy. Wszystko obraca się wokół władzy i wokół niego, i przyznawania coraz większych prerogatyw instytucjom unijnym kosztem państw narodowych - krytykował szefa KE Farage. - Mam nadzieję, że Irlandczycy pokażą wam w kolejnym referendum, gdzie macie sobie pójść. I pewnie tak się stanie - podsumował, za co zebrał gromkie brawa.
Na zakończenie stwierdził, iż nie chce być złym duchem obrad, toteż zamierza przytoczyć jeden z bardzo ożywczych i wspanialszych momentów, jakie przydarzyły się w Parlamencie Europejskim w trakcie czeskiej prezydencji. - Był to ten moment, w którym wszyscy uwierzyliśmy w państwa narodowe, uwierzyliśmy w demokrację i uwierzyliśmy w ogóle w regułę prawa. Po raz pierwszy w historii byłem dumny, że jesteśmy częścią tego Parlamentu Europejskiego. Mam tu oczywiście na myśli wizytę Vaclava Klausa - stwierdził brytyjski deputowany. Jak dodał, nieczęsto się zdarza, by ktoś, kto pojawia się w tej izbie, powiedział kilka tak oczywistych słów prawdy. - Wypunktował to, że europejscy liderzy wcale nie słuchają swoich obywateli, co potwierdził tylko fakt, że dwustu spośród was wstało i wyszło - przypominał Farage. - Tak więc przynajmniej za ostatnie sześć miesięcy możemy wam podziękować za Vaclava Klausa - podsumował.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-07-27

Autor: wa