Czasu nie za dużo...
Treść
Prawdopodobnie 25 dni będzie musiało wystarczyć trenerom reprezentacji Polski, by odpowiednio przygotować piłkarzy do mistrzostw świata. Po raz pierwszy kadrowicze spotkają się pod koniec lutego przed spotkaniem towarzyskim z USA.
- Czasu na pewno nie jest dużo, ale trenerzy innych zespołów będą mieć go tyle samo. Szkoda, że przed powołaniem 23-osobowej kadry na MŚ tylko jeden mecz towarzyski rozegramy w terminie wyznaczonym przez FIFA i będziemy mogli liczyć na wszystkich piłkarzy. Dlatego bardzo wiele zależy od dokładnego zaplanowania pracy, bo każdy dzień będzie na wagę złota - mówi asystent selekcjonera Pawła Janasa, Maciej Skorża. Po raz pierwszy kadrowicze spotkają się przed zaplanowanym na 1 marca towarzyskim meczem z USA w Kaiserslautern. - Trenerzy obu reprezentacji doszli do wniosku, że taki mecz będzie przydatny. Dlatego do niego dojdzie - wyjaśnia kierownik reprezentacji Krzysztof Rola-Wawrzecki. Na trzy dni przed meczem spotkają się także piłkarze pod koniec marca, kiedy zagrają w Rijadzie z Arabią Saudyjską. Nie jest to oficjalny termin FIFA, więc trenerzy będą mieć do dyspozycji zawodników z klubów polskich.
Kolejną decyzją sztabu szkoleniowego będzie dopiero ogłoszenie 23-osobowej kadry na MŚ, co nastąpi najpóźniej 15 maja. Tego dnia muszą się także zakończyć rozgrywki ligowe we wszystkich krajach. Główne zgrupowanie przed mundialem rozpocznie się 23 maja. - Po ligowych zmaganiach piłkarzom należy się trochę czasu na odpoczynek i regenerację sił. Takie są zresztą zalecenia FIFA i musimy się do nich dostosować - dodaje Rola-Wawrzecki. Nie wiadomo jeszcze, gdzie odbędzie się to zgrupowanie, ale poważnie rozważana jest kandydatura Doniecka.
30 maja w Szczecinie Polacy rozegrają towarzyski mecz z Kolumbią, więc będą musieli stawić się w tym mieście najpóźniej dzień przed meczem. 2 czerwca Polacy zagrają, już w Niemczech, towarzyski mecz z Chorwacją. Jego miejsce nie zostało jeszcze ustalone. W pierwszym meczu w MŚ polska drużyna spotka się 9 czerwca w Gelsenkirchen z Ekwadorem.
Pisk, PAP
"Nasz Dziennik" 2006-02-01
Autor: ab