Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czas skończyć z monopolem

Treść

Przyspieszenie rozwoju polskiego rynku telekomunikacyjnego, obniżenie kosztów usług oraz spowodowanie, że nowoczesne rozwiązania, takie jak szerokopasmowy dostęp do internetu staną się powszechnie dostępne - to główne założenia zaprezentowanej przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa rządowej strategii telekomunikacyjnej na lata 2006-2007. Najważniejsze zmiany, jakie wkrótce mają nastąpić, to przenośność numerów zarówno w telefonii komórkowej, jak i stacjonarnej, regulacja cenników oraz wspieranie wejścia nowych operatorów.
Przedstawiciele resortu zaprezentowali, jaki jest obecny stan rynku telekomunikacyjnego, a jaki chcą osiągnąć. - Jeśli chodzi o rynek telefonii stacjonarnej, to od pewnego czasu obserwujemy, że nie ma na nim przyrostu nowych linii. Z kolei 70 proc. wszystkich połączeń telefonicznych to połączenia stacjonarne - stwierdziła Anna Streżyńska, wiceminister transportu i budownictwa. Według niej, jeśli chodzi o koszt połączeń w porównaniu z zarobkami, to ceny są za wysokie, a nawet jedne z najwyższych w Europie. Zaprezentowana przez nią strategia wskazuje na działania konieczne dla zwiększenia stopnia konkurencyjności polskiego rynku, m.in. poprzez wyeliminowanie barier wynikających z nierównoprawnej pozycji operatorów działających na tym rynku.
Rynek telekomunikacyjny w Polsce przeżywa bardzo szybki rozwój, ale przed nim wciąż stoją duże wyzwania: jak obniżenie kosztów czy zwiększenie dostępności usług dla każdego obywatela. Na rynku telefonii stacjonarnej w dalszym ciągu największą barierą ograniczającą dostęp do usług są wysokie koszty. Telekomunikacja Polska nadal zachowuje swoją monopolistyczną, a przynajmniej dominującą pozycję. Ożywienie konkurencji pozwoliło Polakom oszczędzić na kosztach połączeń telefonicznych 1,5 miliarda złotych rocznie. Jednak ten zysk został pochłonięty przez straty, a więc przez wzrost abonamentu i cen połączeń.
Streżyńska, która w resorcie jest odpowiedzialna za telekomunikację, odniosła się również do planów stworzenia z operatorów telekomunikacyjnych, należących do państwowych spółek, Krajowego Operatora Telekomunikacyjnego. Według niej, jest to racjonalny pomysł, prowadzący do obniżenia kosztów działalności poszczególnych operatorów. Spółka niewątpliwie ożywiłaby konkurencję i byłaby w stanie skutecznie rywalizować z Telekomunikacją Polską. - Jednak taka integracja musiałaby doprowadzić do prywatyzacji KOT - podkreśliła Streżyńska. Powołanie KOT nie jest pomysłem rządu ani resortu transportu i budownictwa, tylko PiS. W skład operatora mieliby wejść m.in. operator komórkowy Polkomtel i operatorzy stacjonarni: Dialog i Exatel.
Nie lepiej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o powszechny dostęp do internetu. Pomimo wysiłków Telekomunikacji Polskiej (70 proc. rynku), podejmowanych w dużej mierze w obliczu zagrożenia faktycznego uwolnienia konkurencji na tym rynku, obecnie penetracja dostępu szerokopasmowego w Polsce należy do najniższych w Europie.
Rynek telefonii komórkowej - z uwagi na dynamiczny rozwój - prezentuje się najlepiej. Jednak dostęp do nowoczesnych, zaawansowanych usług w dalszym ciągu jest niezadowalający. Resort uważa, że sytuację może zmienić jedynie przełamanie oligopolu kontrolującego ten rynek.
Resort zapowiedział wspieranie poselskiego projektu o połączeniu KRRiT z URTiP. Zapowiedziano działania mające na celu redukcję kosztów telefonii stacjonarnej (o ok. 1,5 miliarda złotych rocznie) oraz pełne uwolnienie wszystkich segmentów tego rynku, wspieranie rozwoju dostępu do internetu oraz dostępności telefonii komórkowej. - Można powiedzieć, że są to cele populistyczne, ale także takie, jakich oczekuje społeczeństwo - zauważyła Streżyńska. Zaznaczyła, że poprawa sytuacji na rynkach nastąpi w ciągu 3 lat, jeżeli te narzędzia, które oni proponują, zostaną sprawnie wprowadzone.
Na koniec przedstawiciele resortu skrytykowali działania Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, który został powołany do deregulacji i wspierania rozwoju tego rynku, ale - ich zdaniem - tej misji nie realizuje.
Robert Popielewicz

"Nasz Dziennik" 2005-12-02

Autor: mj