Czas polityki i Polonii
Treść
Zapoznanie się z prezydentem George'em W. Bushem, omówienie najważniejszych spraw w stosunkach polsko-amerykańskich i podjęcie w Kongresie dyskusji o zniesieniu wiz dla Polaków - to najważniejsze cele polityczne osiągnięte podczas kilkudniowej roboczej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Waszyngtonie. Jej druga część, w Chicago, była równie udana. To pierwszy prezydent Polski, który odwiedził blisko milionową społeczność polonijną w tym mieście i poświęcił jej naprawdę dużo czasu.
Wizyta w Chicago rozpoczęła się w piątek wieczorem (czasu miejscowego, w Polsce była już sobota) od obiadu wydanego na cześć prezydenta przez Kongres Polonii Amerykańskiej. W sali centrum kongresowego White Eagle (biały orzeł jest również symbolem USA) zgromadziło się ponad 1000 naszych rodaków.
- Przyjeżdżam do Was z kraju, który odniósł w ciągu kilkunastu lat ogromny sukces, ale ma również kłopoty; w którym nie wszystko, co działo się wówczas, było takie jak być powinno - mówił Lech Kaczyński w przemówieniu transmitowanym jedynie przez Radio Maryja. - Zbyt długo pozostałości starego totalitarnego systemu oddziaływały na polską rzeczywistość - dodał prezydent, zaznaczając, że stracony czas trzeba nadrobić.
Lech Kaczyński podkreślił także rolę Polonii w walce o niepodległość Polski i podziękował za ten wkład. Zaznaczył też, że nowe władze dążą do wzmocnienia więzi rodaków na obczyźnie z Macierzą. Życząc Kongresowi Polonii Amerykańskiej, by stał się jeszcze bardziej zwartą i silną organizacją reprezentującą interesy naszych rodaków, a także Polski w USA, zadeklarował, że nowe władze pomogą usunąć pewne "zaszłości", które to utrudniają.
Prezydent Kaczyński w pierwszych słowach podziękował miejscowej Polonii za udział w wyborach prezydenckich, ale "nie tylko tym", którzy głosowali na niego. W tamtym regionie Lecha Kaczyńskiego poparło ok. 80 proc. głosujących. Zresztą, to poparcie okazywano także w trakcie przemówienia, kilkanaście razy przerywanego oklaskami.
Prezydent Polski namawiał też naszych rodaków zza oceanu do inwestowania w kraju. - Ci nieliczni, którzy już to zrobili, odnoszą sukcesy, mają duże zyski, więc jest to dobry interes - zachęcał.
- To wielki dzień dla polskiej społeczności w Chicago - mówił z kolei w wystąpieniu Frank Spula, prezes KPA. - Witamy Pana z otwartymi ramionami - zwrócił się do prezydenta. Prezes Spula podkreślił, że Lech Kaczyński jest jednym ze współtwórców dzieła obalenia komunizmu i tego, że dziś Amerykanie, myśląc o Polsce, myślą o "Solidarności". Prezes KPA nawiązał też do Muzeum Powstania Warszawskiego - placówki tak bardzo bliskiej Polakom od lat mieszkającym w USA. Stwierdził, że to wspaniały pomnik, postawiony nie tylko ofiarom i bohaterom tamtych dni, ale także ich rodzinom, mieszkającym m.in. w Chicago. Prezydent Kaczyński zauważył, że Muzeum Powstania Warszawskiego powinno powstać już dziesięć lat temu, w 50. rocznicę zrywu stolicy Polski.
W sobotę rano prezydent spotkał się z burmistrzem Chicago Richardem Daleyem, z którym rozmawiał głównie o... Warszawie. - Choć już nie jestem prezydentem stolicy Polski, to jej sprawy wciąż są mi bliskie - tłumaczył potem dziennikarzom.
Wbrew wcześniejszym planom Lech Kaczyński spotkał się jednak z gubernatorem stanu Illinois (jego stolicą jest właśnie Chicago) Rodem Blagojeviciem. Pytany przez nas, o czym rozmawiał, potwierdził, że głównie o problemach Polonii, której w całym stanie żyje ponad 1,5 mln. Na dodatek znaczna jej część nie ma uregulowanego statusu pobytu w USA. Prezydent zaznaczył, że do spotkania doszło na prośbę gubernatora, a stwierdzeniem, że rozmawiał z Blagojeviciem także o jego "stosunkach z polskim konsulem", dał do zrozumienia, że nie są one najlepsze. Jarosław Łasiński, konsul Rzeczypospolitej Polskiej w Chicago, dość otwarcie wspiera kandydaturę republikańskiego kandydata przed zbliżającymi się wyborami w tym stanie.
Wcześniej prezydent złożył kwiaty pod pomnikiem Tadeusza Kościuszki przy chicagowskiej Solidarity Drive. Tam, podobnie jak dzień wcześniej w okolicach White Eagle, żywiołowo witała go grupa rodaków z okrzykami "Niech żyje prezydent" i transparentami.
Dodatkowym i jednocześnie ostatnim punktem wizyty w Chicago było spotkanie w bazylice św. Jacka na tzw. Jackowie, prowadzonej przez Księży Zmartwychwstańców. W samo południe została tam odprawiona Msza św. w intencji Ojczyzny, a po jej zakończeniu, ku olbrzymiej radości i wzruszeniu wiernych, po brzegi wypełniających świątynię, w prezbiterium pojawił się prezydent Lech Kaczyński.
Mikołaj Wójcik, Chicago
"Nasz Dziennik" 2006-02-13
Autor: ab