Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czas na śledztwo

Treść

Łódzka prokuratura okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie rzekomego wykorzystywania seksualnego kobiet przez polityków Samoobrony - Stanisława Łyżwińskiego i Andrzeja Leppera, w zamian za pracę w biurach partii. Coraz więcej zdaje się obciążać tego pierwszego. Aneta K. twierdzi, że Łyżwiński jest ojcem jej dziecka. Opozycja domaga się natychmiastowej dymisji Leppera, ten zaś ujawnił, że gotowy jest już pozew przeciwko kobiecie i "Gazecie Wyborczej".

Aneta K. i kilka innych byłych pracownic biur Samoobrony w województwie łódzkim mówi wprost: Lepper i Łyżwiński stawiali sprawę jasno, że albo będą im świadczyć usługi seksualne, albo nie mają szans na pracę. Mówią, że decydowały się na to, bo nie miały szans na inne zajęcie. Niezwłocznie po publikacji "Gazety Wyborczej" premier Jarosław Kaczyński wezwał do siebie prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka. Ten niezwłocznie przekazał sprawę do wyjaśnienia łódzkiej prokuraturze. Chwilę wcześniej głos zdążył zabrać wicepremier Lepper. Powiedział, że to całkowita nieprawda, wyssana z palca, i atak na jedność rządu i koalicji. Faktycznie, opozycja, mając za nic zasadę domniemania niewinności, natychmiast zaczęła domagać się dymisji Leppera. Łyżwiński przez cały dzień był niedostępny dla mediów. Także wówczas, gdy Aneta K. oświadczyła, że najlepszym potwierdzeniem jej słów jest to, iż ojcem jej trzyletniego synka jest... polityk Samoobrony.
Politycy Samoobrony bronią swojego szefa i jego zaufanego współpracownika. Ich pewność podbudowuje fakt, że kobiety nie mają pewnie żadnych dowodów na potwierdzenie swoich słów. Być może konieczne będzie poddanie się badaniom na wykrywaczu kłamstw. Potwierdzenie rewelacji Anety K. i jej koleżanek może zniszczyć karierę Leppera i jego partii. Premier Kaczyński już zapowiedział wyciągniecie daleko idących konsekwencji, jeśli prokuratura potwierdzi doniesienia gazety.
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2006-12-05

Autor: wa