Czarny wtorek
Treść
Wtorek był we Francji czwartym od 7 września dniem manifestacji i strajków przeciw rządowemu projektowi reformy systemu emerytalnego. Ustawa jest obecnie przedmiotem debaty w Senacie. Mimo protestów prezydent Nicolas Sarkozy nie ma zamiaru zrezygnować z reformy.
Wtorkowym strajkiem dotknięte były zarówno prywatne, jak i publiczne przedsiębiorstwa. Zdaniem związków zawodowych, wczorajsza akcja była bardzo udana, bo zorganizowano ponad 200 manifestacji na terenie całego kraju, w których wzięło udział kilka milionów ludzi. Nie pracowało 20 proc. urzędników państwowych. Strajkowało 21 proc. personelu France Telecom, 17 proc. załogi paryskiego transportu i prawie co szósty pracownik służb szpitalnych. Najtrudniejsza sytuacja była w transporcie. Strajkowało 40,4 proc. kolejarzy, a problemy z odprawą pasażerów miały także linie lotnicze. Na lotnisku Roissy odwołano 30 proc. lotów, a na Orly - aż połowę. Nie pracowało również około 50 proc. nauczycieli. Stanęły ponadto wszystkie rafinerie należące do Totalu. Rząd obawia się, że mogą nastąpić trudności w zaopatrzeniu w paliwa. W wielu przedsiębiorstwach załogi mają podjąć decyzję, czy kontynuować protest przez najbliższe dni. Związki zawodowe chcą, by strajki i protesty były kontynuowane.
Zmiany w prawie emerytalnym przewidują przede wszystkim przedłużenie Francuzom z 60 do 62 lat wieku emerytalnego. Ustawa zakłada też likwidację szeregu przywilejów emerytalnych, jakie miały niektóre kategorie zawodowe, np. kolejarze czy pracownicy portów. Według sondaży 69 proc. Francuzów popiera protest przeciwko reformie emerytur, a 53 proc. ufa związkom zawodowym, które kolejne protesty planują na najbliższą sobotę.
Franciszek L. Ćwik, Caen
Nasz Dziennik 2010-10-13
Autor: jc