Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czarnogóra wybrała niepodległość

Treść

W niedzielnym referendum w sprawie niepodległości Czarnogóry zwyciężyli jej zwolennicy, uzyskując 55,4 proc. głosów - podała wczoraj w oficjalnym komunikacie państwowa komisja wyborcza. Przy bardzo wysokiej frekwencji (ponad 87 proc.) liczba głosów za niepodległością minimalnie przekroczyła ustalony w porozumieniu z Unią Europejską limit 55 proc. głosów. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie uznała, że referendum było "zgodne z normami międzynarodowymi".
Tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników zwolennicy niepodległości wyszli świętować sukces na ulice stolicy republiki - Podgoricy, i innych miast. W odpowiedzi na demonstracje lider bloku sprzeciwiającego się oddzieleniu od Serbii, przewodniczący Socjalistycznej Partii Ludowej Predrag Bulatović odbył niezaplanowaną konferencję prasową, na której zaprotestował przeciwko przedwczesnemu ogłaszaniu zwycięstwa. Wezwał nawet policję, by usunęła świętujących przeciwników związku z Serbią. Bulatović stwierdził, że "Czarnogóra rozbiła się na dwie połowy", dodając jednak, że "po głosowaniu winniśmy się pojednać" - podała agencja ITAR-TASS.
Stojący na czele bloku partii opowiadających się za polityczną samodzielnością Czarnogóry premier Milo Djukanović w wywiadzie dla rosyjskiego "Kommiersanta" ocenił, że niepodległość Czarnogóry jest krokiem na drodze do budowania stosunków z "bratnią Serbią" na zdrowych zasadach.
Mówiąc o przyczynach, które skłoniły Czarnogórę do postawienia kwestii wyjścia ze wspólnego państwa z Serbią, Djukanović podkreślił, że jego kraj chce "sam określać swój los". Zauważył również, że "jak pokazało doświadczenie, równoprawny związek obu republik, z których jedna jest 15 razy większa od drugiej, jest nierealny". "Serbia i Czarnogóra zbyt różnią się od siebie, by pomyślnie rozwijać się w jednym państwie" - stwierdził premier. Dodał, że "utworzona w 2002 r. wspólnota państwowa Serbii i Czarnogóry w istocie istnieje tylko na papierze". Djukanović zwrócił także uwagę, że "w niektórych kwestiach Czarnogóra pozostaje zakładniczką Belgradu". Jako przykład podał odmowę Belgradu wydania Trybunałowi Haskiemu oskarżonego o zbrodnie wojenne Ratko Mladicia, "za co UE ukarała zarówno Serbię, jak i Czarnogórę".
Przeciwnicy ogłoszenia niepodległości przez Czarnogórę zażądali wczoraj ponownego przeliczenia głosów. Uwzględnienie ewentualnych skarg jest jednym z warunków realizacji scenariusza podziału Serbii i Czarnogóry. Wyniki musi też zaaprobować parlament Czarnogóry. Jednym z ostatnich kroków na drodze do niepodległości jest uzgodnienie z Serbią podziału. Podgorica liczy, że samodzielnie szybciej zostanie przyjęta do Unii Europejskiej.
WM

"Nasz Dziennik" 2006-05-23

Autor: ab